... To także powiernik, przyjaciel, kompan w obowiązkach domowych czy opiece nad dziećmi. To osoba z którą śpimy, jemy, czasem pracujemy, spędzamy wszystkie weekendy i dni wolne, chodzimy do kina, na kręgle, jeździmy w odwiedziny i na narty, ćwiczymy na siłowni. Papużki nierozłączki, wiecznie razem, wszystko o sobie wiemy, przewidujemy potrzeby zanim partner o nich pomyśli. Wszystko działa, jesteśmy sobie bliscy, zawsze możemy na siebie liczyć. Tylko prawie zawsze, po kilku latach okazuje się, że zniknęło pożądanie – seksu nie ma albo jest rzadko, do tego jego jakość pozostawia wiele do życzenia. I wpadamy w smutek i zadumę: Boże, co się dzieje? Jak to odwrócić? Już mu się nie podobam? Czy tak już będzie?
Odwieczne: co za dużo to niezdrowo
Niestety coraz częściej w związkach intymność zmienia się w spojenie. To już nie jest bliskość dwóch osób, to połączenie, sklejenie się, powstanie nowej osoby, tyle, że o dwóch ciałach. Nie ma miejsca na czas osobno, na tajemnice, na czasowe odseparowanie. Nie ma czasu zatęsknić, zapragnąć, chcieć. Znajdując partnera chcemy, by był naszym ideałem, który da nam wszystko, czego potrzebujemy – będzie idealnym przyjacielem, idealnym kochankiem i najbardziej bratnią duszą ze wszystkich dusz wokół. Innymi słowy: by ta jedna osoba spełniała wszystkie nasze potrzeby, które zwyczajowo rozłożone są na wiele osób (partnera, matkę, ojca, rodzeństwo, przyjaciół i znajomych).
Być za blisko
Belgijska psychoterapeutka Esther Perel, która od lat zajmuje się badaniem zależności pomiędzy potrzebą bezpieczeństwa (miłości i bliskości) i potrzebą wolności (erotycznego pożądania, przygody i odległości) w relacjach i w związkach twierdzi, że takie zaprzyjaźnianie się z partnerem, gdy staje się on przyjacielem najbliższym (któremu opowiadamy absolutnie o wszystkim) zabija prędzej czy później pożądanie. Zbytnia bliskość między partnerami, kiedy wszystko w związku jest w wspólne (nie w kwestii materialnej, ale mentalnej i psychicznej) sprawia, że statystycznie w takich związkach częściej dochodzi w końcu do zdrady, bo jeden z partnerów zaczyna się dusić .
Razem czyli osobno
„Kiedy nie mam do niej/niego dostępu”. „Kiedy ona/ona realizuje swoje pasje”. „Kiedy robi coś zaskakującego”. To w tych 3 sytuacjach najmocniej czujemy pożądanie do partnera. Jeśli mamy w życiu też inne zajęcia, relacje, innych ludzi wokół siebie to wpływa to korzystnie na relacje z naszym partnerem. W końcu fakt, że jesteśmy razem nie sprawia, że przestajemy być dwojgiem ludzi, którzy mają swoje pasje, zainteresowania, potrzebę, by czasem pobyć samemu czy spotkać się ze starymi znajomymi i pogadać o błędach młodości. Intymność i bliskość ma sens i daje radość, gdy mamy ją czasem, a nie 24 godziny na dobę. Wtedy mamy szansę, że nie wypalimy się po 5 latach, pożądanie w związku nie zniknie, a seks będzie dobry i częsty.
Tekst powstał we współpracy z ekspertami www.eronati.pl.