Z uwagi na zawarte w ślinie enzymy trawienne, jest ona jednym z płynów, które mają najbardziej szkodliwy wpływ na spermę. Ten mało znany fakt został upubliczniony już 1982 roku w jednym z prestiżowych pism ginekologicznych „Fertility and Sterility”. Grupa naukowców dodała do pojemnika ze spermą dużą ilość śliny, a ta zabiła 12% plemników. Natomiast w przypadku zmieszania spermy z małą ilością śliny zaobserwowano spadek ruchliwości plemników.
W naturalnych warunkach ślina może zmieszać się ze spermą, gdy przed stosunkiem dochodzi do seksu oralnego lub gdy używana jest ona w celach nawilżających. W 1998 roku magazyn „Human reproduciton” opublikował badanie, w którym badano wpływ różnych lubrykantów na spermę. Większość z nich zmniejszała aktywność plemników, a ślina okazała się najbardziej toksyczna. Z tego powodu pary planujące poczęcie, nie powinny wcale stosować lubrykantów.
- Dla partnerów starających się o dziecko negatywne działanie śliny na spermę nie oznacza całkowitej rezygnacji z seksu oralnego. Liczy się przede wszystkim komfort i odczuwana przyjemność, które pozytywnie wpływają na zapłodnienie – mówi dr Grzegorz Mrugacz, dyrektor medyczny Kliniki Leczenia Niepłodności „Bocian” i ekspert medyczny kampanii „Płodna Polka”. – Niemniej jednak fakt ten może okazać się istotny w przypadku, gdy partner ma niską liczbę plemników w spermie. Jeśli więc bezskutecznie staracie się o dziecko od kilku cykli, warto w czasie owulacji zrezygnować z seksu oralnego. - Co należy podkreślić: śliny nie można w żaden sposób potraktować jako środka antykoncepcyjnego! – dodaje dr Mrugacz.
W trakcie starania się o dziecko warto wypróbować pozycje seksualne sprzyjające zapłodnieniu. Za najbardziej skuteczne uznawane są pozycje, w których kobieta leży na plecach oraz pozycja kolankowo-łokciowa. Ułatwiają głęboką penetrację i pozostanie spermy blisko szyjki macicy.
By zwiększyć szansę zapłodnienia, kobieta po odbytym stosunku powinna pozostać przez 15 minut w pozycji leżącej, najlepiej z nogami uniesionymi w górę.