Specyfikę pracy Padmy Deva opisuje portal DailyMail. Psychoterapeutka i trenerka, która pracuje jako "seksualna surogatka" pomaga mężczyznom cierpiącym na różnorodne seksualne zaburzenia, które uniemożliwiają im prowadzenie normalnego życia erotycznego.
Jej klientami są zarówno prawnicy, lekarze, jak i studenci i pracownicy fizyczni. Są w rożnym wieku, jedni mają żony, inni nie, wszystkich łączy jednak to, że cierpią z takich powodów, jak zaburzenia erekcji, przedwczesny wytrysk czy paraliżująca nieśmiałość. Wielu klientów to mężczyźni, którzy dotąd nie przeżyli swojego pierwszego stosunku i boją się, że nie będą zdolni sprostać wymaganiom "normalnej" partnerki. Padma pomaga im wszystkim osiągnąć seksualną satysfakcję. Deva określa swoją rolę jako mentora, który pomaga ludziom radzić sobie z intymnymi problemami.
Jak wygląda sesja terapeutyczna z Padmą? Kobieta spotyka się z pacjentem, najczęściej w wynajętym pokoju hotelowym. Podczas sesji Padma rozmawia z mężczyzną i wykonuje serię ćwiczeń ucząc go, jak powinien komunikować się z partnerką. Środkami terapeutycznymi są rozmowa, dotyk, masaż a w razie potrzeby nawet pełny stosunek seksualny.
Terapeuci, którzy krytykują taką formę pomocy zarzucają "seksualnym surogatkom", że nie rozwiązują prawdziwego problemu swoich pacjentów. Takie sesje mogą jedynie pokazać im pewne praktyki seksualne ale nie nauczą ich, jak zbudować prawdziwy związek oparty na wzajemnej miłości i bliskości, wyjaśniają eksperci przytaczani przez DailyMail.
Choć terapia Padmy może wyglądać mało profesjonalnie i podejrzanie zbieżnie do prostytucji, to jej podłoże wywodzi się z naukowych obserwacji Williama H. Mastersa i Virginii E. Johnson. Naukowcy ci przez 11 lat swoich badań przetestowali metodę "seksualnych surogatek" i jak twierdzą, udowodnili jej skuteczność. Zdaniem Mastersa i Johnson taki sposób pomagania osobom cierpiącym na problemy seksualne ma znacznie większą skuteczność niż tradycyjne sesje terapeutyczne.
Padma również podkreśla niezwykłą skuteczność swojej pracy. Po jej interwencji mężczyźni cierpiący na przedwczesny wytrysk są w stanie wydłużyć długość stosunku z 30 sekund nawet do 10 minut, a pacjenci, którzy wcześniej musieli ratować się Viagrą, po sesjach w ogóle nie potrzebują pomocy w osiągnięci erekcji.
"Każdy klient z którym pracowałam, kończył program z odbudowanym poczuciem własnej wartości" - zapewnia cytowana przez DailyMail Padma.