Palikot, Węglarczyk, Siwiec na otwarciu knajpy dla lemingów
1 Restauracja jest pierwszym projektem spółki FoodCraft założonej przez Pawła Matusika i Pawła Paciorka.

Media
2 Szefem kuchni w Taste Wilanów jest Dominik Moskalenko przez ponad 5 lat pracował jako m.in. w Scotts i La Caprice w Londynie.

Media
3 W Polsce Moskalenko był jednym z kucharzy restauracji Klubu Polskiej Rady Biznesu (obecnie Amber Room). Pracował również w popularnej Pomidoro w Konstancinie Jeziornej i Restauracji na Zielnej w Warszawie.

Media
4 Właściciele chwalą się, że ich knajpa ma promować tzw. Honest Cooking (czyli uczciwe gotowanie). To połączenie znanego już stylu Slow Food z dbałością o jakość produktów.

Media
5 W Taste Wilanów zjeść można m.in. steki z polskiej wołowiny, ryby sprowadzane z Włoch i irlandzką jagnięcinę.

Media
6 Młodzi właściciele mają dalekosiężne plany. W maju, również na Wilanowie otwierają kolejny lokal Taste Burger - klubokawiarnię z burgerami.

Media
7 Do końca 2014 roku mają powstać cztery kolejne knajpy w różnych dzielnicach Warszawy.

Media
Komentarze(91)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeWnusio stalinowskiego oprawcy, synuś szmalcownika, reszta , ..., ... .
Ja też córci chrzciny robiłem na nowym Wilanowie
Miarą przerazliwego i wciąż rosnącego strachu Tuska przed sprawiedliwoscią dziejową niech będzie specjalnie na zamowienie robiony "obrzynek", w ktory został wyposazony jego ochroniarz, a mianowicie jest to karabinek automatyczny SCAR o skroconej lufie, wyposazony w celownik laserowy i latarke, przystosowany do walki nawet w ciemnych ciasnych przestrzeniach i pomieszczeniach zamknietych, na przykład w korytarzach urzedow panstwowych, z przezroczystym magazynkiem dla łatwej oceny, ile jeszcze sztuk zostało w 30-nabojowym magazynku!
Szybkostrzelność tego "cudownego remedium na wzmagający sie gniew 38-milionowego narodu" to 500 strzałow na minute.
Przy załozeniu, ze wszystkie pociski trafiają w cel skutecznie, a zwały trupów nie zasłonią w pewnym momencie pola ostrzału - likwidacja wszystkich żywych nosicieli polskości (nienormalności) zajmie ochroniarzowi Tuska około 50 dni i nocy, przy założeniu, ze bedzie pracowal na 3 zmiany i że lufa sie nie przegrzeje!
Jak wiemy - bohaterowie rewolucji pazdziernikowej do chłodzenia swoich "Maximow" używali swojego bohaterskiego moczu... ... ale nie jestem pewien, czy bohaterski strumien moczu bohaterskiego ochroniarza Tuska sięga takich wyżyn heroizmu?
Poza tym producent broni nie podaje w instrukcji, czy jest możliwe jednoczesne prowadzenie ognia ciągłego i oddawanie moczu! Jest oczywiście wyjście z tej kłopotliwej sytuacji - Tusk będzie tylko oddawał mocz bezpośrednio na lufę, a ochroniarz będzie tylko strzelał... (para oczywiście w gwizdek!)
Pozostaje jedynie kwestia nieprzerwanej dostawy napojów dla Tuska... (podobno bufetowa nie widzi tu najmniejszego problemu)
To cudowne śmiercionośne cacko zostało zakupione rzekomo dlatego, ze "nieznany mezczyzna" (oczywiście bez swojej wiedzy i zgody) rzekomo groził Tuskowi śmiercią podczas jego cotygodniowych samotnych (incognito) zakupów w Biedronce!
Zakupy podobno jak zwykle obejmowały dwa kilo mąki i paczkę makaronu!
Tusk jest bowiem na specjalnej diecie, którą zalecał nam wszystkim w swoim slynnym świątecznym spocie reklamowym: prażucha z mąki i zapiekanka z makaronu. Dlatego nasz Umiłowany Przywódca tak zdrowo wygląda (chociaż taki nieco jakby chudy i wiotki... ...a i marynarka od Mira tak jakoś na nim wisi)!
Ale na święta podobno zawsze wpada Szejnfeld z flaszką i z koszernymi filetami ze szczawiu panierowanego firmy "Manischevitz & Niesiołowski Co, Inc." i może się nam biedaczek ostatnio nieco poprawił tu i ówdzie...?
PS.: Docelowe i trafne oddawanie moczu idzie Tuskowi podobno coraz lepiej...
I dlatego coraz częściej wygrywa podobno w Bolko-Lolka...
,.,,.,.
(przy suto zastawionym stoliku w knajpie "Pod Aniołem Cieciem")
- Powiedz mi Waldek szczerze - czy ta twoja nieoczekiwana ucieczka z rządu - to jest znak, że... ...nno, że już czas? No wiesz, co mam na myli?!
Bo i Kwasniewski jakieś dziwne wizje rozpowszechnia...?
- Wiesz Donek - jeśli chodzi o ciebie - to szczerze ci powiem, że te wizje Kwacha wcale nie takie dziwne... ... a tak w ogóle to mnie się nie pytaj, bo ja z innymi ludźmi kombinuję, nikomu na ręce nie patrzę i cudzych pieniędzy nie liczę, więc odpowiem jak prawdziwy przyjaciel - radzę ci - rób teraz, jak uważasz!
W końcu - widziały gały, co brały, ile brały i od kogo!
Ja nabrałem dosyć - więc spadam!
Wybacz, ale trochę się spieszę...
Cześć!
Aha - nie zapomnij powiedzieć bufetowej przed wyjściem, że to wszystko tutaj - to na rachunek Polsatu...
... albo może Gazpromu...?
Nie pamiętam - ale spytaj bufetowej - ona wie...!"
"...nasz umiłowany konwojent Albin Siwiec umówionym zwyczajem siedzi w przedziale kolesiowym salonki III klasy po szczekocińskiej katastrofie, z nieważnym biletem powrotnym PKS do spragnionej pocałunków ziemi kaliskiej, a konduktor (Durczok) wprawnie i bez drgnienia powieki dziurkuje bilet pryncypialnym ostrzem krytyki, po czem z energicznym dramatycznym niemym wyrzutem ramion podaje z tuleya-woleya do Sedesa z Bakelitu, co chciał kiedyś być Talesem z Miłgoraja, ale kilka chorągiewek wymijająco-lekceważąco odpuścił i zniosło go z trasy slalomu niemoralnego niepokoju do przedpokoju, gdzie w beczce Diogenesa pędzi na swoje potrzeby wysokoenergetyczny Fuzel 5P...
...przy okazji pędzi ten nasz ob-leśny Marx-Gump w niebyt ukształtowany przez nieświadomość... (a jednocześnie pędzi jakby w kierunku odwrotnym - od nieswiadomości ku nieukształtowaniu, przez co relatywnie podwaja prędkość rozchodzenia się światłości wiekuistej na wieki wieków).
Na pocieszenie - zapatrzona w intelektualną i ontologiczną otchłań Sedesa caryca-pokojowa-gołębica-krasawica-synogarlica turkaweczka zdepilowana w głębokim dekolcie-rozkroku i zamaszystym wykroczeniu przeciwko obyczajom... ...ale za to naprzeciwko nieobyczajnego teflonowego Otella w perspektywie wybiegu, a niechby nawet i zabiegu... ...spuszcza wtedy niestety tylko ... wodę święconą do zmywania win ojca i brata i ducha wszelkiego pochwalonego przez czołowe tytuły prasy zagranicznej - bo jej akurat zbrakło majtek we właściwym spuszczalskim fasonie i na właściwym miejscu, a potem na telebimie zakrwawiony syn Wodzireja w Tałesie z Jedwabnego Rapaportu raportuje oferuje uczniom chytrze skośnie przedwiośnie Stokłośnie napalone ("dziesiątki już serc wypalił do zgliszczy!") tango ci-pa-mięta-w-tę-noc-w-tata-raku w promocji na CD-w-MP3 - "Trzeszczy wszystko dokoła ściany i dach, że aż strach! Płoną oczy i skronie, bawi się tłum, par chyba ze sto"...
Córka Pierwszego Sołtysa tłumaczy się, że-nie-pa-mięta-przez-kogo-mięta (szczegóły podobno na CD), a my zasłuchani w miarowy turkot naszego super-orient-ekspresu siedzimy rozko(ły)sznie znudzeni na walizkach w korytarzu, gapiąc się pożądliwie na ten cotygodniowy prime-time 6-osobowy przedział morderców i na ich duchowego przewodniczącego dyrektora artystycznego... a on - uniesiony wysoko przez nieznanych sprawców pegaz w państwowotwórczym szale-cie twórczym... ...spada na cztery łapy ...totalna klapa z Bakelitu... "klaps" ...nic sie nie zdarza... tylko łapka rączkę smaruje, oliwi sprawiedliwie po wierzchu i niesprawiedliwie pod spodem... ... napięcie z wolna opada z krajowego 220 na amerykański standard 110... koła turkocą, a nasz pociąg przez konwojenta miarowo poganiany gna i gna bezkreśnie, bezcieleśnie, bezdusznie, niby bezlitośnie, a chlipie jednak żałośnie...
W nim tylko my ("Płoną oczy i skronie"), z nosem rozpłaszczonym na szkle kontraktowym okrągłostołowym okrągłym judaszowym bez klamki (a oczy nasze w słup!) i widzimy jak zwolniony spowolniony ubezwłasnowolniony konwojowany z przeszłości w przyszłość aresztant dyplomowany koronny Szejnfeld z wolna i lubieżnie jak hurysa w brzuchomówczym tańcu słów wdzięcząc się z wdzięczności wobec swej niespodziewanej wolności wypowiedzenia w haremie po raz drugi raz już kiedyś danego sułtanowi a dotrzymanego eunuchowi słowa i nasłuchując łaskotu-łoskotu popularności całuje, polizuje, pomidoruje akcentuje to dane magiczne słowo POMIDOR, a potem cedzi je z nosowym zasmarkanym uśmiechem zawodowego cmokiera po zrobieniu loda (sam Michnikowski tego POMIDORA nieodżałowanej pamięci, na zawsze przez Starszych Panów (i Panie też!) utraconego, lepiej by nie zagrał ani nie zaśpiewał!!!) - więc ten Szejnfeld dopieszcza wyrastający nam po raz kolejny (lecz najzupełniej znienacka) przed dziobem "Titanica" czubek betonu głowy Aleksandra Kwaśniewskiego utwardzony zakwasem filipinskim...
i tak dalej...
No - jak Wam sie podoba?
Tytuly mam na razie tylko robocze, ale zdradze wam w sekrecie!
PIERWOTNIE TYTUL MIAL BYC "POPIERSIE", ALE NIE BYLEM ZDECYDOWANY - CZYJE POPIERSIE...
MAM W ODWODZIE TEZ INNE TYTULY, NA PRZYKLAD: "PO SZOSIE", "PO GLOSIE", "PO WRZOSIE", "PO NOSIE" I "PO ROSIE", "W CHAOSIE"!
TYTUL "TO PROSIE PO CIOSIE", JAKO ZBYT BRUTALNY, ZOSTAL NA RAZIE ODLOZONY DO ARCHIWUM, A TYTUL "TO MOSIEK" ZOSTAL UZNANY ZA PROSTACKI...
TYTUL "O! BOCIEK!" ZA NACHALNIE PRORODZINNY, TYTUL "W LOPOCIE" NIE ZYSKAL UZNANIA ZEGLARZY, A I PRZECIWNICY FLAGI PANSTWOWEJ TEZ MIELI PEWNE ZASTRZEZENIA!
NIEWYKLUCZONE, ZE TYTUL BEDZIE: "KUPA MIĘCI POWIATOWA", ALE OBECNIE WYDAJE MI SIE ON JESZCZE ZBYT ABSTRAKCYJNY...
"...nasz umiłowany konwojent Albin Siwiec umówionym zwyczajem siedzi w przedziale kolesiowym salonki III klasy po szczekocińskiej katastrofie, z nieważnym biletem powrotnym PKS do spragnionej pocałunków ziemi kaliskiej, a konduktor (Durczok) wprawnie i bez drgnienia powieki dziurkuje bilet pryncypialnym ostrzem krytyki, po czem z energicznym dramatycznym niemym wyrzutem ramion podaje z tuleya-woleya do Sedesa z Bakelitu, co chciał kiedyś być Talesem z Miłgoraja, ale kilka chorągiewek wymijająco-lekceważąco odpuścił i zniosło go z trasy slalomu niemoralnego niepokoju do przedpokoju, gdzie w beczce Diogenesa pędzi na swoje potrzeby wysokoenergetyczny Fuzel 5P...
...przy okazji pędzi ten nasz ob-leśny Marx-Gump w niebyt ukształtowany przez nieświadomość... (a jednocześnie pędzi jakby w kierunku odwrotnym - od nieswiadomości ku nieukształtowaniu, przez co relatywnie podwaja prędkość rozchodzenia się światłości wiekuistej na wieki wieków).
Na pocieszenie - zapatrzona w intelektualną i ontologiczną otchłań Sedesa caryca-pokojowa-gołębica-krasawica-synogarlica turkaweczka zdepilowana w głębokim dekolcie-rozkroku i zamaszystym wykroczeniu przeciwko obyczajom... ...ale za to naprzeciwko nieobyczajnego teflonowego Otella w perspektywie wybiegu, a niechby nawet i zabiegu... ...spuszcza wtedy niestety tylko ... wodę święconą do zmywania win ojca i brata i ducha wszelkiego pochwalonego przez czołowe tytuły prasy zagranicznej - bo jej akurat zbrakło majtek we właściwym spuszczalskim fasonie i na właściwym miejscu, a potem na telebimie zakrwawiony syn Wodzireja w Tałesie z Jedwabnego Rapaportu raportuje oferuje uczniom chytrze skośnie przedwiośnie Stokłośnie napalone ("dziesiątki już serc wypalił do zgliszczy!") tango ci-pa-mięta-w-tę-noc-w-tata-raku w promocji na CD-w-MP3 - "Trzeszczy wszystko dokoła ściany i dach, że aż strach! Płoną oczy i skronie, bawi się tłum, par chyba ze sto"...
Córka Pierwszego Sołtysa tłumaczy się, że-nie-pa-mięta-przez-kogo-mięta (szczegóły podobno na CD), a my zasłuchani w miarowy turkot naszego super-orient-ekspresu siedzimy rozko(ły)sznie znudzeni na walizkach w korytarzu, gapiąc się pożądliwie na ten cotygodniowy prime-time 6-osobowy przedział morderców i na ich duchowego przewodniczącego dyrektora artystycznego... a on - uniesiony wysoko przez nieznanych sprawców pegaz w państwowotwórczym szale-cie twórczym... ...spada na cztery łapy ...totalna klapa z Bakelitu... "klaps" ...nic sie nie zdarza... tylko łapka rączkę smaruje, oliwi sprawiedliwie po wierzchu i niesprawiedliwie pod spodem... ... napięcie z wolna opada z krajowego 220 na amerykański standard 110... koła turkocą, a nasz pociąg przez konwojenta miarowo poganiany gna i gna bezkreśnie, bezcieleśnie, bezdusznie, niby bezlitośnie, a chlipie jednak żałośnie...
W nim tylko my ("Płoną oczy i skronie"), z nosem rozpłaszczonym na szkle kontraktowym okrągłostołowym okrągłym judaszowym bez klamki (a oczy nasze w słup!) i widzimy jak zwolniony spowolniony ubezwłasnowolniony konwojowany z przeszłości w przyszłość aresztant dyplomowany koronny Szejnfeld z wolna i lubieżnie jak hurysa w brzuchomówczym tańcu słów wdzięcząc się z wdzięczności wobec swej niespodziewanej wolności wypowiedzenia w haremie po raz drugi raz już kiedyś danego sułtanowi a dotrzymanego eunuchowi słowa i nasłuchując łaskotu-łoskotu popularności całuje, polizuje, pomidoruje akcentuje to dane magiczne słowo POMIDOR, a potem cedzi je z nosowym zasmarkanym uśmiechem zawodowego cmokiera po zrobieniu loda (sam Michnikowski tego POMIDORA nieodżałowanej pamięci, na zawsze przez Starszych Panów (i Panie też!) utraconego, lepiej by nie zagrał ani nie zaśpiewał!!!) - więc ten Szejnfeld dopieszcza wyrastający nam po raz kolejny (lecz najzupełniej znienacka) przed dziobem "Titanica" czubek betonu głowy Aleksandra Kwaśniewskiego utwardzony zakwasem filipinskim...
i tak dalej...
No - jak Wam sie podoba?
Tytuly mam na razie tylko robocze, ale zdradze wam w sekrecie!
PIERWOTNIE TYTUL MIAL BYC "POPIERSIE", ALE NIE BYLEM ZDECYDOWANY - CZYJE POPIERSIE...
MAM W ODWODZIE TEZ INNE TYTULY, NA PRZYKLAD: "PO SZOSIE", "PO GLOSIE", "PO WRZOSIE", "PO NOSIE" I "PO ROSIE", "W CHAOSIE"!
TYTUL "TO PROSIE PO CIOSIE", JAKO ZBYT BRUTALNY, ZOSTAL NA RAZIE ODLOZONY DO ARCHIWUM, A TYTUL "TO MOSIEK" ZOSTAL UZNANY ZA PROSTACKI...
TYTUL "O! BOCIEK!" ZA NACHALNIE PRORODZINNY, TYTUL "W LOPOCIE" NIE ZYSKAL UZNANIA ZEGLARZY, A I PRZECIWNICY FLAGI PANSTWOWEJ TEZ MIELI PEWNE ZASTRZEZENIA!
NIEWYKLUCZONE, ZE TYTUL BEDZIE: "KUPA MIĘCI POWIATOWA", ALE OBECNIE WYDAJE MI SIE ON JESZCZE ZBYT ABSTRAKCYJNY...
A na to pan Franek cały zawstydzony, ale tez i urażony niepomiernie, odrzekł z wyniosłą godnością prawdziwego dżentelmena:
"Panno Maniu! Ja mialbym się zesrać na Balu Prezydenckim?
Podczas tanca!?
Gdzieżbym śmiał...?!
To z ust!!!".
Haja - słoju, zatoka zawsze była i jest po drugiej stronie Wilanowskiej.
Hej !-
właściciel ma reklamę
a oni fotki w tabloidach
Orwell - Folwark Zwierzecy
I patrząc zza płotu przez otwarte okno, nie mógł już rozpoznać kto człowiek a kto świnia"
współczuję normalnym mieszkańcom tej dzielnicy
Podaje gratis przepis na Lemingera: bułka, ketchup i dowolny wkład w środek - lemingi łykają wszystko
MLEKIEM.