"Gdy zdawałam do liceum zabrał mnie do jubilera i kupił pierwszy złoty pierścionek, który jakiś czas temu wrócił na mój palec i tak jak przed egzaminami do szkoły stał się po raz kolejny moim talizmanem... To taki dziadek, który sadzał mnie na kolanach i uczył jak nałożyć nitkę w starym Łuczniku, który na cito szył spodnie z kantem lub plisowaną spódnicę... albo plecak... Zabierał do Łazienek, żeby wspólnie karmić wiewiórki i kupował landrynki, na które nie zgadzała się mama. W tym roku spędziliśmy wspólnie dzień Babci i Dziadka. Tereska, Stasio, trójka wnuków i czwórka prawnuków... Obiad w ciasnym pokoju przy owalnym stole, gdzie spędzaliśmy większość świąt... Było tyle radości, tyle śmiechu..." - wspominała na Instagramie.
Dziadek aktorki zmarł w środę w wieku 90 lat. Mrozowska napisała, że odwiedziła dziadka dwa dni przed jego śmiercią, ale spotkanie nie należało do radosnych.
"Gdy byłam u dziadków dwa dni temu nie było ani radości, ani śmiechu. A gdy zapytałam, co mogłabym dla niego jeszcze zrobić, odpowiedział, że... chciałby, żebym podcięła babci włosy. I je zafarbowała. Dziadek od jakiegoś czasu powtarzał mi, że starość jest przechlapana. I żebym się nigdy nie zestarzała... A dziś od nas odszedł. We śnie. We własnym domu. Najcudowniejszy mężczyzna, jakiego znam" – napisała.
Pod wpisem pojawiło się mnóstwo wspierających komentarzy. Aktorka za wszystkie podziękowała.
"Bardzo Wam dziękuję za wszystko, co do mnie napisaliście. Muszę Wam powiedzieć, że nie jest mi smutno, bo wiem, że dziadek Stasio był kochaną osobą i że na każdego z nas przychodzi czas, bo nic nie jest nam dane na zawsze. A on całe szczęście tego czasu miał naprawdę dużo... Najważniejsze jest to, co pozostaje po takich osobach w naszych sercach. U mnie zamiast żalu, że odszedł, jest radość, że był. Że doczekał się wnuków i prawnuków, a moje dzieci pradziadka! Tak się to wszystko ułożyło, że podczas tych ostatnich dwóch dni cały czas towarzyszy mi mój synek, Józio. Oczywiście na zasadach dostosowanych do jego wieku... i to jest niesamowite, ile rozumie takie dziecko. I że nie ma w nim strachu, jeśli o rzeczach nieuniknionych opowiada się mu w odpowiedni sposób... Mówi, że pradziadek jest już z aniołami i że on będzie teraz załatwiać z nim swoje sprawy, jeśli będzie czegoś bardzo mocno chcieć... Niesamowity jest ten dzieciak. Niesamowite jest też to, że w takich chwilach, kiedy mój względnie uporządkowany świat zaczyna się trząść w posadach, mogę liczyć na kogoś bliskiego, kto po prostu zapyta czy chcę/potrzebuję towarzystwa..." – wyznała.