Kreacja, które wzbudziła ogrom emocji, nie była przesadnie seksowna, wyzywająca, ani wulgarna. Faktycznie dość mocno eksponowała biust, ale w czasach, gdy celebrytki pokazują się na imprezach dosłownie półnagie, nie byłoby w tym nic szokującego. Strój zwracał jednak uwagę i prowokował do dyskusji, bo Jennifer pozowała w nim z ciepło ubranymi kolegami z planu. Na tym tle jej gołe ciało dosłownie raziło w oczy. I to właśnie ten fakt był najczęściej komentowany przez internautów. Wielu ludzi zarzucało jej śmieszność i niedostosowanie ubrania do pogody. Pojawiły się też głosy, że aktorka jest ofiarą powszechnego przekonania o tym, iż kobieta musi za wszelką cenę eksponować wdzięki i cierpieć w imię bycia atrakcyjną.

Reklama

Jennifer poczuła się dotknięta tymi opiniami i zamieściła na swoim profilu na Facebooku post, w którym stanowczo broni stylizacji. Aktorka napisała m.in., że ma prawo ubierać się tak, jak chce, a to, że opinia publiczna poświęca temu przesadnie dużo uwagi, to nie feminizm, ale seksizm.

"Ta sytuacja jest nie tylko śmieszna. Czuję się urażona". - napisała Jennifer. Wyjaśniła też, że suknia tak się jej podobała, że nigdy nie zdecydowałby się na to, aby zakryć ją szalem lub płaszczem. "Kocham modę i to był mój wybór. Mogłabym stać w tej sukni na śniegu" - stwierdziła.

Gwiazda dodała też, że lekko ubrana pozowała do zdjęć na zewnątrz tylko kilka minut, a zajmowanie się takimi sprawami odciąga uwagę opinii publicznej od naprawdę ważnych tematów i nie powinno mieć miejsca. "Ogarnijcie się, ludzie". - napisała.

Na koniec dobitnie podkreśliła, że to jej sprawa, czy marznie i jeśli chce żeby był jej zimno, to ma do tego pełne prawo, bo to jej wybór.