Krystyna Janda była gościem programu "Popołudnie Radia Zet". W trakcie rozmowy odniosła się do słów z wiersza Jarosława Marka Rymkiewicza. Poeta na cześć lidera PiS napisał, że "nie można oddać Polski w ręce jej złodziei, którzy chcą ją nam ukraść i oddać światu".

Reklama

Czuję się jakby ktoś mnie opluł. Ja nikomu nic nie ukradłam. To jest mój kraj, bardzo go kocham. Pracuję w tym kraju, bardzo ciężko - mówiła wzburzona Janda.

Mam medal Człowieka Wolności, medal Karola Wielkiego za pomoc w zjednoczeniu Europy, ja się czuję jakby ktoś na mnie srał po prostu cały czas. Jarosławie, pan jest coś jeszcze winny bratu. Dokąd idziecie z Polską? - stwierdziła dosadnie aktorka.

"Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo? O to nas teraz pyta to spalone ciało" - przeczytała kolejny cytat z wiersza Rymkiewicza. - Ludzie, o czym my mówimy? To była katastrofa samolotowa. Pan musi coś zrobić w tej sprawie, niech się pan trzyma, niech panowie się porozumieją co do meritum, ponieważ to jest przerażające wszystko - skomentowała.