Czym się kierujesz, wybierając swoje stylizacje?
Halina Młynkova: Wiadomo, że moje stroje sceniczne rządzą się zupełnie innymi prawami niż odzież codzienna. To ubrania, w których można zaszaleć, które przenoszą w inną sferę życia. Natomiast na co dzień stawiam na luźną elegancję - na przykład do spodni dresowych zakładam marynarkę. Lubię też swetry robione na grubych drutach i nawet trochę się na tym znam.
Robisz na drutach?
Jak byłam dzieckiem, moja mama robiła mi swetry na drutach, a ja siedziałam przy niej i się uczyłam. Sama nie potrafiłabym zrobić swetra, ale dzięki tym wspomnieniom z dzieciństwa bardzo lubię dzianinę i ubrania o sweterkowym charakterze. Nawet takie obszerne swetry mogą stworzyć dzięki odpowiednim dodatkom bardzo kobiecą stylizację. Ostatnio trochę sobie przypomniałam sztukę robótek ręcznych, ponieważ miałam ozdobić plecak na aukcję charytatywną i w całości zrobiłam go właśnie na drutach. Za pośrednictwem Skype'a zadzwoniłam do mamy i pokazywałam jej, jak to robię i pytałam, czy dobrze. Prawie jakby przy mnie siedziała i mówiła: "Teraz przełóż, dziecko, nitkę do przodu".
Mówi się, że styl ewoluuje razem z artystą. Jak to jest u ciebie?
Już lata temu stawiałam na polskich projektantów. Moje stroje do Opola przygotowywali m.in. duet Paprocki i Brzozowski i Gosia Baczyńska. Ale dawniej media się aż tak nie interesowały tym, co artyści mają na sobie, a dzisiaj temat mody dominuje w mediach. Cieszy mnie to. Dzięki temu kobiety mogą się inspirować, wiedzą, jak sukienki z kolekcji polskich projektantów wyglądają w praktyce. Ja bardzo lubię współpracować z projektantami. Swoim strojem na scenę bardzo lubię się odciąć od codziennego życia, od rzeczywistości.
Czy często zadawane przez dziennikarzy pytanie "Co pani ma na sobie?" nie jest irytujące?
Pytanie, co mam na sobie, akurat zupełnie mi nie przeszkadza.
W takim razie, co masz na sobie?
Sukienkę domu mody Roberto Cavalli.
>>> ZOBACZ ZDJĘCIA!