Kiedy tylko Kasia Glinka dowiedziała się, że zostanie mamą, od razu razem z mężem Przemkiem podjęli decyzję o pobraniu krwi pępowinowej i przechowywaniu jej w banku komórek macierzystych – zdradziła "Faktowi" bliska znajoma aktorki.
Gwiazda „Barw szczęścia”, której synek Filip przyszedł na świat na początku lutego 2012 roku, za zabieg pobrania krwi pępowinowej podczas porodu zapłaciła ok. 2000 zł. Roczna opłata za jej przechowywanie wynosi średnio 400 zł. Koszty te wydają się jednak niewysokie w porównaniu z wartością, jaką mają komórki macierzyste. Jeżeli u kogoś zostaną wykryte takie choroby, jak m.in. białaczka, osteoporoza czy niedokrwistość, komórki mogą uratować mu życie.
– Kasia Glinka jak każda mama ma nadzieję, że nigdy nie dojdzie do sytuacji, w której będzie trzeba wykorzystać krew pępowinową, ale zdecydowała się na jej przechowywanie, bo woli dmuchać na zimne – mówi rozmówca "Faktu".