Czy w myśl powiedzenia, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, wyspany rodzic to wyspane dziecko?

Tak, ponieważ kiedy dziecko śpi dobrze, na zdrowy sen ma szansę cała rodzina. W przeciwnym wypadku, nikt nie śpi i pojawia się problem ogromnego zmęczenia. A jeśli do tego kolejne, nawet najbardziej oryginalne próby usypiania dziecka zawodzą, to prowadzi to już nie tylko do chronicznego niewyspania i obniżenia jakości życia całej rodziny, ale również do frustracji z powodu tych niepowodzeń. Często towarzyszy im poczucie bezsilności. Idą za tym niepotrzebne nerwy, które nie działają dobrze ani na malucha, ani na jego rodziców.

Reklama

Jakie najbardziej szalone bądź oryginalne sposoby usypiania dziecka pani spotkała?

Te historie to tak naprawdę mój chleb powszedni. Jednocześnie to kluczowa kwestia przy przygotowywaniu zaleceń dla rodzin, z którymi współpracuję, ponieważ to nasza sytuacja wyjściowa. Bardzo ważne jest, by zidentyfikować, jakie dziecko ma swoje rozwiązanie na sen, a zazwyczaj jest ich kilka. Na przykład wieczorem maluszek zasypia kołysany na rękach, w nocy potrzebuje do zaśnięcia mleka, a drzemki udają się tylko na spacerach. Zdarzają się jednak dużo bardziej oryginalne, ale też wyczerpujące i rodzica, i dziecko sposoby. Kiedyś pracowałam z chłopcem, który miał prawie 2 lata i wiele razy budził się w nocy. By znowu zasnąć musiała przyjść do niego mama, wziąć go na ręce i pójść z nim do salonu. Tam stało radyjko, na które chłopiec pokazywał, mówił: "Tany, tany" i mama musiała je włączyć i przy jednej określonej piosence, nosić go na rękach i w ten sposób usypiać, nawet kilka razy w ciągu nocy. Innym razem pracowałam z mamą, która całe noce przesypiała ze swoim dzieckiem w pozycji półsiedzącej, bo jej córka spała tylko przy piersi - dosłownie. Skończyło się na tym, że gdy chciała gdziekolwiek wyjść, musiała wymykać się z domu, bo mała nie chciała zostać pod opieką niani, czy taty, a na drzemkę z mamą potrafiła czekać godzinami. Gdy rozmawiałyśmy, już na samym początku usłyszałam od tej mamy, że czuje się więźniem własnego dziecka. Jestem w stanie to zrozumieć.

Zna to pani z autopsji?

Oj tak. To, że zostałam certyfikowaną konsultantką ds. snu dziecka wzięło się stąd, że sama byłam mamą bliźniąt, mamą karmiącą piersią. Organizm kobiety pierwsze miesiące po porodzie jest przygotowany do w miarę dobrego funkcjonowania nawet przy znacznie ograniczonej ilości snu. Po sześciu miesiącach zaczęłam jednak odczuwać skutki długotrwałego niewyspania. Moje maluchy wciąż nie chciały spać, zaczął się czas ogromnego skoku rozwojowego i ząbkowania. Choć z każdej strony słyszałam cenne rady i brałam sobie do serca, choć starałam się być bardzo bliskościowym rodzicem, który utuli, przytuli i ponosi o każdej porze dnia i nocy, to sytuacja się nie poprawiała, wręcz odwrotnie. Nie tylko ja byłam niewyspana, ale moje dzieci również. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że z przysłowiowego pustego się nie naleje i zaczęłam poszukiwać nowych, lepszych rozwiązań na nasze senne problemy. Zawsze należałam do osób unikających pozostawiania ważnych spraw własnemu biegowi. Nie chciałam pogodzić się z wiecznym niewyspaniem i zmęczeniem moim i moich dzieci. Wierzyłam, że mogę nam pomóc.

Reklama

Gdzie szukała pani pomocy?

Zaczęłam od polskich księgarni i internetu, ale niewiele w nich znalazłam. Dotarłam wręcz do blogów, które straszyły mnie konsekwencjami zmian na lepsze i budowały poczucie winy, że nie chcę przy każdej nocnej pobudce ratować się podaniem piersi albo spać z dziećmi w jednym łóżku. Teraz wiem, że intuicja dobrze mi podpowiadała: takie rozwiązania nie pomagają dobrze spać ani dzieciom, ani rodzicom. Sięgnęłam po literaturę amerykańską. Mieszkałam w USA przez kilka lat i znałam amerykańskie podejście, które mówi, że skoro się z jakimś problemem mierzymy, to go rozwiążmy. Już po miesiącu od wprowadzenia pierwszych zmian wokół snu moich siedmiomiesięcznych wtedy bliźniąt okazało się, że wszyscy możemy dobrze spać, a problemu nie ma.

Chce pani powiedzieć, że trzeba na ten proces poświęcić właśnie miesiąc?

Można to zrobić nawet w dwa tygodnie, choć trzeba pamiętać, że to nie jest łatwy proces. Naukę spania u dzieci najlepiej poprzedzić etapem przygotowań, a następnie rozpocząć od snu nocnego, bo jest on dla maluchów najłatwiejszy. Warto nowego sposobu zasypiania trzymać się już następnego dnia przy drzemkach. Jakież było moje zdziwienie, gdy już pierwszego dniach po wdrożeniu zmian, podczas spaceru, moja temperamentna córeczka, leżąc w wózku potrzebowała tylko kilku minut, aby zasnąć. Odwróciła kilka razy głowę w jedną i w drugą stronę, po czym zamknęła oczka. Wcześniej, aby ta drzemka miała miejsce musiałam pokonywać bliźniaczym wózkiem wyboiste trasy, bo to kołysanie pomagało jej zasnąć. Zawsze jednak sen poprzedzony był przynajmniej kwadransem intensywnego płaczu. Trudno było mi uwierzyć w tę zmianę, ale była to dla mnie jednocześnie ogromna motywacja, by iść z nauką samodzielnego zasypiania dalej. Czułam, że wreszcie robię coś, co pomaga moim dzieciom zasypiać szybciej i spać spokojniej. Te doświadczenia przerodziły się ostatecznie w moją obecną pracę. Ukończyłam kurs w najważniejszym miejscu w tej dziedzinie, czyli Family Sleep Institute w USA, jako pierwsza osoba z Polski zostałam przyjęta do Międzynarodowego Stowarzyszenia Konsultantek ds. Snu Dziecka i dziś sama uczę rodziców, jak nauczyć ich dziecko dobrze spać.

Dziecko musi nauczyć się spać? Czy to oznacza, że nie jest to naturalny proces, który od małego mamy we krwi?

Sen jest kluczową potrzebą biologiczną, ale nie rodzimy się z umiejętnością samodzielnego zasypiania. Musimy ją nabyć, podobnie jak mówienie czy chodzenie, i dobrze, jeśli dziecku pomogą w tym rodzice. Są maluszki, które same z siebie potrafią to sobie wyregulować - pomagają im w tym np. czynniki genetyczne, ale też edukacja rodziców w zakresie higieny snu dziecka. Jednak w moim odczuciu większość dzieci w pierwszych trzech latach życia doświadczy znacznego "sennego kryzysu" wymagającego pomocy rodziców. Wprowadzając odpowiednie zmiany wokół snu mogą stopniowo nauczyć dziecko samodzielnego zasypiania, tak by potrafiło bez ich pomocy przechodzić płynnie między cyklami snu. Sen bowiem składa się z odcinków zwanych cyklami i dopóki maluszek nie nauczy się zasypiać samodzielnie, musi się bardzo wyraźnie obudzić, by zasygnalizować "Obudziłem się, ale chcę dalej spać. Chodźcie tu i mi w tym pomóżcie, bo sam nie potrafię". I właśnie wtedy zaczynają się problemy z nocnym wybudzaniem, które jest męczące i dla niego, i dla rodziców. Dzieci, które nauczą się samodzielnie zasypiać przesypiają spokojnie dłuższe odcinki nocy i budzą się na karmienia, o ile jeszcze ich potrzebują.

Co nie pomaga w uczeniu się tego dobrego zasypiania?

Trzeba pamiętać, że od 4. miesiąca życia dzieci budzą się regularnie, żeby sprawdzić czy ich miejsce snu wciąż gwarantuje im bezpieczeństwo. Jeśli przy takiej pobudce zauważą, że sytuacja różni się od tej, w której zasypiały, to mają powody do niepokoju. Dlatego tak trudno jest im nie płakać, jeśli budzą się w łóżeczku, a zasypiały noszone na rękach, czy przy maminej piersi. Jednocześnie ta nowa sytuacja, czyli łóżeczko, zupełnie nie kojarzy się im z zasypianiem, a chcą szybko powrócić do snu. Będą domagać się, aby przywrócić im początkowe warunki na sen, co oznacza konkretne zabiegi ze strony mamy lub taty. Z perspektywy biologicznej dziecko, które ma 6-8 miesięcy nie ma już potrzeby nocnych karmień co 2-3 godziny. To są potrzeby noworodka. Dzieciom w wieku 5-7 miesięcy wystarczą zazwyczaj 2 karmienia, 8-10 miesięcy już jedno, a po 10 miesiącu życia u zdrowego, dobrze rozwijającego się malucha nie ma w ogóle potrzeby nocnego dokarmiania i dokładania mu nocnych kalorii. Jeśli uda nam się te karmienia wyregulować to też dziecko lepiej będzie korzystać z nocnego snu, a w ciągu dnia będzie miało lepszy apetyt.

To jak tego dokonać?

O tym, jak pomóc całej rodzinie odzyskać zdrowy sen piszę w mojej książce "Dobry sen maluszka - jak nauczyć dziecko spać". Warto z niej skorzystać i zrozumieć, jak kształtuje się sen dziecka, aby nie mówić, jak jedna z mam na moich warsztatach, że "może swojego malucha nawet przez godzinę kołysać do snu na rękach, ale niech wreszcie prześpi dobrze noc". Ze względu na fizjologię snu, na jego cykliczność, dopóki dziecko korzysta z pomocy rodziców przy zasypianiu, będzie jej potrzebować przy każdej pobudce na koniec cyklu snu. Dzieci budzą się średnio 4-6 razy każdej nocy. Tylko te potrafiące samodzielnie zasypiać będą kontynuować sen bez angażowania w to rodziców. Jak każda konsultantka opracowałam mój własny autorski program nauki samodzielnego zasypiania, który uwzględnia wyjątkowe potrzeby rozwijającego się organizmu. Polecam go wszystkim niewyspanym rodzicom dzieci w pierwszych trzech latach życia. Z mojej perspektywy istnieją trzy klucze do sukcesu w procesie nauki. Pierwszy to dobry plan działania, który rodzice otrzymują w postaci mojej książki. Drugi to konsekwencja we wdrażaniu proponowanych zmian. Trzeci to czas, ponieważ nauka to proces, a na wyraźną poprawę poczekać trzeba zazwyczaj parę tygodni dni. Część książki stanowi konkretny plan nauki samodzielnego zasypiania ze sprawdzonymi i bezpiecznymi rozwiązaniami. Rodzice znajdą w niej również informacje o zalecanych czasach aktywności, planach dnia, rytuałach przedsennych oraz o dobrze przygotowanym i bezpiecznym miejscu snu dziecka. Wiedza podzielona jest według wieku dziecka, ponieważ nasze potrzeby związane ze snem ulegają ciągłym zmianom.

Media

Jak ułatwić zasypianie dziecku?

Ważne jest zarówno kojące miejsce, miła przytulanka, ale też wyciszające przedsenne rytuały, które zasygnalizują, że "teraz idziemy spać". Rytuał oznacza te same czynności wykonywane przed snem - nocnym lub drzemką - zawsze w tej samej kolejności, na które małe dziecko potrzebuje kilku minut, a starsze kilkunastu. To są momenty bliskości z rodzicem tuż przed zasypianiem, które wiąże się z rozstaniem z rodzicami. Możemy wtedy przytulić, zaśpiewać kołysankę, ze starszym dzieckiem porozmawiać o tym, co się działo danego dnia. Te wspólne miłe chwile zwiększają szansę na to, że dziecko zaśnie spokojnie i a noc ułoży się lepiej. Dopiero po zadbaniu o miejsce snu, stały rytuał, dobry plan dnia i o przytulankę rozpoczynamy pracę nad nowym sposobem zasypiania starając się, aby maluszek potrzebował przy tym coraz mniej naszego wsparcia, a ostatecznie nauczył się zasypiać samodzielnie.

Drzemka to coś, co często kojarzy nam się z leżakowaniem w przedszkolu i umiejętnością, którą nie każdy nabył.

Istnieje ścisła zależność między tym, na ile dziecko odpoczęło w ciągu dnia, a tym jak dobrze prześpi noc. Zbyt mało snu w ciągu dnia przynosi przemęczenie, które powoduje trudność przy zasypianiu na noc, a następnie w przesypianiu nocy. Przemęczenie to stan oznaczający tak wielkie zmęczenie fizyczne organizmu, że zachwiana zostaje jego równowaga. Wzrasta stężenie kortyzolu - hormonu stresu, który dodaje nam energii, co wstrzymuje produkcję melatoniny, hormonu snu, która rozpoczyna się już na 1-2 godziny przed snem. W takiej sytuacji, mimo wciąż ogromnego zmęczenia, dziecku bardzo trudno jest wyciszyć się i zasnąć. Zatem bardzo ważne, aby dzięki dobremu planowi dnia z odpowiednią ilością czasu przeznaczoną na sen i na aktywność, unikać przemęczenia.

Proponowane przeze mnie plany dnia będą w tym bardzo pomocne. Warto wiedzieć, że dopiero po 3. miesiącu życia pojawi się bardziej regularny plan dnia. Do 5. miesiąca życia dziecko może potrzebować wciąż czterech drzemek, od 6. miesiąca już tylko trzech, a przed 9. miesiącem przejdzie na dwie wyraźnie dłuższe drzemki. Jak już wiemy, dbanie o dobre drzemki to jednocześnie dbanie o sen nocny. Nie bójmy się obudzić dziecka ze zbyt później ostatniej drzemki, bo mitem jest, że nie budzi się śpiącego dziecka. Chrońmy sen nocny, na który dzieci w pierwszym roku życia potrzebować będą 11-12 godzin (wyjątkiem jest czas tzw. czwartego trymestru, czyli pierwsze trzy miesiące życia, kiedy maluszki śpią 7-11 godzin w nocy). Bardzo ważne są również stałe ramy snu, czyli stałe pory wstawania, drzemania i chodzenia spać na noc. Naturalna pora wstawania maluchów od 4. miesiąca życia to godzina 6, najpóźniej 7, a na zasypianie 18.00-19:00. Dzieci do lat wczesnoszkolnych nie powinny zasypiać później, niż przed 21. Oznacza to, że godzina 19 to nie pora na kąpiel, ale już pora na sen.

A co zrobić, jeśli tata pracuje do 18, czy 19, chce pobawić się z dzieckiem albo być przy tej kąpieli?

Wtedy niestety na te kąpiele zostaje weekend, ale czas aktywności z tatą można zamienić na poranek. Mama w tym czasie będzie miała godzinę na poleżenie w łóżku, a tata zajmie się dzieckiem, bo wstanie chwilę wcześniej.

Często ciężarne kobiety wśród porad, które dostają, słyszą tę, że po urodzeniu dziecka powinny spać, wtedy, kiedy ono śpi.

Zalecam to mamom noworodków. Naprawdę warto zrobić sobie jedną drzemkę w ciągu dnia, bo wraz z narodzinami dziecka nasz dorosły organizm przechodzi ogromną rewolucję. Nasze organizmy przyzwyczajone są do jednej długiej fazy snu na dobę, tymczasem muszą dopasować się do potrzeb noworodka dyktowanych jego brzuszkiem. Noworodki nie żyją rytmem około dobowym, ale rytmem swoich karmień. Zegar biologiczny podejmuje pracę dopiero po 6 tygodniu życia i stabilizuje się do końca 6. miesiąca. W tej sytuacji jak najbardziej wskazane jest zapewnienie sobie dodatkowego odpoczynku i snu w ciągu dnia. Warto zapewnić sobie drzemkę około 13:00-14:00 i trwającą nie dłużej niż do 16:00, aby nie zaburzyła snu nocnego, który jest dla nas najcenniejszy. Jeśli od samego początku będziemy pokazywać dziecku, że noc jest czasem spania, że można się do niej dobrze przygotować, to nie będziemy mieć z tym spaniem większych problemów.