Epizjotomia to nacięcie nożyczkami ściany pochwy, mięśnia kroczowo-łonowego i mięśni poprzecznego powierzchownego krocza oraz skóry. Jego celem jest rozluźnienie tkanek, a przez to zabezpieczenie przed samoistnym pęknięciem krocza i urazem główki płodu. Nowoczesna medycyna odchodzi od tego zabiegu, w większości krajów europejskich wykonuje się go zaledwie u 10-12 proc. pacjentek szpitali położniczych. W Polsce epizjotomia wciąż jest jednak niemalże rutynowym zabiegiem przy porodzie fizjologicznym. Przeprowadza się go u 60 proc. rodzących kobiet, a w przypadku pierworódek odsetek ten wzrasta do 80 proc. Zdaniem większości ekspertów nacięcie krocza powinno być wykonywane tylko w uzasadnionych przypadkach.
– Idea nacięcia krocza jest taka, żeby zmniejszyć napięcie tkanek, zapobiegając pęknięciu krocza. To, czego się boimy w pęknięciu, to to, że to pęknięcie pójdzie w dół, w kierunku zwieracza odbytu i uszkodzi mięsień zwieracza odbytu, czasami także i śluzówkę odbytu. Takie najpoważniejsze pęknięcia, trzeciego i czwartego stopnia mogą wiązać się później z dużymi problemami z utrzymaniem stolca, czasami nawet wymagającymi wieloletniego leczenia. W związku z tym u kobiet, u których to ryzyko jest bardzo duże, stosuje się epizjotomię – mówi lek. med. Grzegorz Chmielewski, ginekolog położnik, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Lifestyle.
Z punktu widzenia nowoczesnego położnictwa wskazania do wykonania zabiegu nacięcia krocza to m.in. pierwszy poród w późnym wieku, pośladkowe ułożenie dziecka, poród kleszczowy, zbyt mała elastyczność tkanek krocza i pochwy, niemożność podjęcia parcia przez rodzącą. Wbrew dotychczasowym opiniom epizjotomia nie zapobiega najpoważniejszym pęknięciom krocza. Z badań, w których porównywano dwie grupy pacjentek, najpoważniejsze pęknięcia, a więc trzeciego i czwartego stopnia dotyczyły w równym stopniu kobiet po nacięciu krocza i bez niego.
Epizjotomia może natomiast znacznie pogorszyć jakość życia kobiety. Miejsce po nacięciu bardzo długo jest bolesne i podatne na infekcje, pojawiają się trudności przy siedzeniu i pieczenie w czasie oddawania moczu, nietrzymanie moczu, ból w czasie stosunku oraz mniejsza satysfakcja partnera na skutek rozluźnienia mięśni pochwy.
– Trudno powiedzieć, jakie będą następstwa odległe po nacięciu. Są takie schorzenia, jak obniżenie ścian pochwy czy nietrzymanie moczu, które pojawiają się najczęściej po kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu latach od ostatniego porodu. Niektórzy uważają, że nacięcie krocza redukuje napięcie tkanek i takie mikrourazy, które w późniejszym czasie mogą prowadzić do tych schorzeń – mówi lek. med. Grzegorz Chmielewski.
>>> ZOBACZ RÓWNIEŻ!!!
Infekcjom po zabiegu zapobiega prawidłowa pielęgnacja krocza: dokładne płukanie antybakteryjnym płynem po każdej wizycie w toalecie, częste wietrzenie krocza, używanie jednorazowych ręczników oraz unikanie kąpieli w wannie. Po każdym prysznicu należy dokładnie osuszyć okolice krocza, ponieważ wilgoć sprzyja rozwojowi bakterii. Można także stosować napary z ziół, np. rumianku lub kory dębu, które przyspieszają gojenie rany.
Zdaniem niektórych lekarzy rana po pęknięciu goi się znacznie gorzej niż po nacięciu, mimo że epizjotomia stanowi głębszą ingerencję w strukturę tkanek.
Jeśli nie ma medycznych wskazań do przeprowadzenia epizjotomii, to zgodę na zabieg powinna wyrazić pacjentka, a jej życzenie powinno być respektowane przez prowadzącą poród położną. Epizjotomii można zapobiegać, m.in. poprzez ćwiczenie mięśni Kegla, które należy rozpocząć na wiele miesięcy przed zajściem w ciążę.