– Najczęściej w posiłkach jest za dużo cukru, za dużo soli. To podstawowy błąd. Kolejny błąd, który najczęściej popełniają babcie, to jest dawanie przekąsek. To nie są z reguły marchewki czy owoce, tylko słodycze – mówi agencji informacyjnej Newseria Grzegorz Mućko, dyrektor w Nutricia Polska, producenta żywności dla dzieci. – Bardzo często mamy czy babcie przygotowują jedzenie niezgodnie z wytycznymi dotyczącymi prawidłowej diety dla dzieci, nieodpowiednie jest też źródło pochodzenia samych produktów.
Niebezpieczne dla zdrowia dziecka jest zbyt mocne przyprawianie posiłków. Nadmiar soli spożywany w dzieciństwie może odbić się poważnymi chorobami w dorosłym wieku. Sól podnosi ciśnienie krwi i powoduje wydalanie wapnia z moczem, co blokuje przyrost masy kości i jest przyczyną ich demineralizacji.
– Rodzice i babcie nadużywają soli, ponieważ myślą, że niemowlakom smakuje tak jak dorosłym. A to jest największym błąd, jaki możemy popełnić. Niestety, jedzenie dobre dla dzieci nie smakuje dorosłym, dlatego że nie jest właśnie tak doprawione jak dla dorosłych – mówi Grzegorz Mućko.
Zmienić to ma kampania „Pierwszych 1000 dni”, w której Nutricia chce ze wsparciem stowarzyszenia i swojej fundacji edukować rodziców, lekarzy i dietetyków, by zwiększać spożycie zdrowych pokarmów dla małych dzieci.
– Na pewno zarówno nasza firma, jak i nasi konkurenci, będziemy prowadzili działalność edukacyjną – zapowiada Grzegorz Mućko. – Badania ewidentnie wskazują, że dzieci w wieku niemowlęcym i powyżej pierwszego roku życia są źle odżywiane. Ponad 50 proc. dzieci jest albo otyłych, albo niedożywionych, pokazuje to że mamy naprawdę bardzo duże pole do popisu w zakresie edukacji.
Eksperci podkreślają, że żywienie dziecka, zwłaszcza w początkowym okresie życia, jest bardzo istotne dla jego zdrowia w przyszłości. Brak wiedzy czy niestosowanie się do wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) może mieć fatalne w skutkach konsekwencje. W tej chwili w Polsce jest już 17 procent otyłych dzieci do 15. roku życia, a w samej tylko grupie wiekowej 11-latków jest to aż 29 procent.