Większość rodziców, którzy kiedykolwiek starali się nakłonić swoje dziecko do odrobienia lekcji, wie, że jest to jedna z sytuacji zamieniających dom w rodzinne pole bitwy. Rodzice, wierząc, że odrabianie lekcji jest właśnie tym, co zaważy na jakości edukacji ich dzieci, poświęcają dużą część własnego wolnego czasu na wspólne kolorowanie, pisanie po śladzie, naukę tabliczki mnożenia i ortografii. A co, gdy praca nie idzie tak sprawnie i szybko? Pojawiają się krzyki i groźby rodziców, bądź obietnice nagrody. Dzieci stoją pod murem, ponieważ w stresie nic im nie wchodzi do głowy. Obie strony są zmęczone zarówno nauką, jak i sobą nawzajem.
Nauczyciel zarządza czasem dziecka w szkole. Nie powinien jednak decydować o tym, co ma ono robić po jej opuszczeniu, a tym bardziej w jaki sposób dzieci i rodzice mają spędzać wspólny wolny czas. – napisali w swoim nowym poradniku „Jak wspierać rozwój dziecka w wieku 6-13 lat?” Natalia i Krzysztof Minge. Według nich nie ma dowodów na to, by zadania domowe odgrywały istotną rolę w edukacji i by ich odrabianie wpływało w szczególnie pozytywny sposób na rozwój dziecka, szczególnie sześcio-, siedmio- czy ośmiolatka. Dzieci powinny za to mieć czas na zabawę, ruch na świeżym powietrzu, pozbawione kontroli kontakty z rówieśnikami, a nade wszystko potrzebują chwil spędzonych z rodzicami. Czasu na rozmowę z nimi, obserwację ich w codziennym życiu, czy na zwykły spacer.
Istnieją kraje, w których pracy do domu właściwie nie zadaje się. Należy do nich Finlandia, gdzie dzieci nie są również oceniane, a jedynie informowane, jaki stopień zaawansowania osiągnęły z konkretnego przedmiotu. Pierwszy test przechodzą w wieku 16 lat, decydując, który typ szkoły wybrać (odpowiednik liceum lub szkoły zawodowej). Efekt? Finowie każdego roku zajmują czołowe miejsce w rankingu PISA (Program Międzynarodowej Oceny Umiejętności Uczniów). Dwie trzecie uczniów kontynuuje naukę na studiach. Kończy je ok. 90% studentów.
Podobne założenia przyjmowane są w całej Europie w szkołach Montessori, Waldorfskich i tzw. demokratycznych, w których nauczyciele stawiają na naturalną chęć dzieci do zdobywania wiedzy i naukę przez doświadczenie, a także podążanie za zainteresowaniami uczniów. Prace domowe nie są tam konieczne, ponieważ za najważniejsze dla prawidłowego rozwoju dziecka uznawane są zabawa, wolność i możliwość obserwacji świata. Rodzice, którzy zdecydowali się na nauczanie domowe, twierdzą, że aby opanować program szkoły, potrzeba 2-4 godzin dziennie. Tym dzieciom zostaje dużo czasu na poznawanie świata i rozwijanie zainteresowań.
- Warto porozmawiać z innymi rodzicami i nauczycielami na temat zasadności zadawania dużej ilości prac domowych. Coraz więcej nauczycieli, o ile problem zgłosi grupa rodziców, daje się przekonać, jeżeli nie do likwidacji zadań domowych, to chociaż do zmniejszenia ich ilości i zmiany charakteru – twierdzi Natalia Minge. – Jeśli zamiast podobnych do siebie ćwiczeń zadaniem dzieci będzie odszukanie informacji na interesujący je temat, przygotowanie prezentacji lub eksperyment, zadanie domowe przestanie być nudnym, mechanicznym zajęciem. Dzieci będą miały szansę podążyć za swoimi zainteresowaniami, a rodziny odzyskają czas potrzebny na budowanie relacji – dodaje autorka.
Źródło: „Jak wspierać rozwój dziecka w wieku 6-13 lat?” – poradnik dla rodziców dzieci w wieku szkolnym.