RPD zwrócił się w tej sprawie do pełnomocnika premiera ds. przeciwdziałania wykluczeniu społecznemu Bartosza Arłukowicza, prosząc go o podjęcie "kompleksowych działań zmierzających do optymalnego wykorzystania istniejącej jeszcze bazy sanatoriów i uzdrowisk" oraz wypracowania mechanizmów uniemożliwiających ich likwidację.

Reklama

Jak podkreślił Michalak, docierają do niego sygnały o złej sytuacji sanatoriów i uzdrowisk dla dzieci, m.in. w Kołobrzegu, Rymanowie, Rabce, Ciechocinku, a także o likwidacji z dniem 31 sierpnia 2011 r. Szpitala Uzdrowiskowego "Małgosia" w Cieplicach.

- Obecnie dzieci mogą leczyć się w 13 zakładach posiadających 4 tys. 201 miejsc, na które składa się 2 tys. łóżek w szpitalach uzdrowiskowych i 2 tys. 201 miejsc w zakładach lecznictwa sanatoryjnego. Zakłady lecznictwa uzdrowiskowego dla dzieci, a jest ich 7, należą do przedsiębiorstwa Uzdrowiska - są to spółki prawa handlowego i, jak przyznają zarządzający nimi prezesi, muszą się kierować kryterium opłacalności - wskazuje RPD.

Podkreśla, że systematycznie zmniejsza się liczba dzieci korzystających z sanatoriów i uzdrowisk - z danych NFZ wynika, że w 2005 r. z leczenia uzdrowiskowego i sanatoryjnego skorzystało 33 tys. 73 dzieci, a w 2009 r. już tylko 25 tys. 384. Największy spadek zaobserwowano wśród dzieci w wieku 7-18 lat: z leczenia uzdrowiskowego skorzystało w roku 2005 - 4 tys. 697 osób, a w roku 2009 - 662 osoby.

Rzecznik przypomina, że lekarze wskazują na wysoką wartość leczenia balneologicznego i klimatycznego, uznając je za stosunkowo tanią formę profilaktyki. Jak informuje, zwracał się w tej sprawie do krajowego konsultanta z zakresu balneologii i medycyny fizykalnej prof. Ireny Ponikowskiej, która uznała, że "pewną negatywną rolę w tym, że liczba dzieci korzystających z leczenia uzdrowiskowego jest coraz mniejsza, mają pediatrzy, którzy niechętnie kierują dzieci do uzdrowisk, gdyż mają małą wiedzę i żadnych mechanizmów stymulacyjnych". Zdaniem prof. Ponikowskiej dzieci polskie nie są zdrowsze niż kiedyś, wzrasta obciążenie chorobami metabolicznymi, takimi jak otyłość, cukrzyca oraz chorobami alergicznymi, a uzdrowiska są dobrze przygotowane do leczenia wielu przewlekłych chorób dziecięcych.

Tymczasem miejsca w sanatoriach są niewykorzystywane, choć i tak jest ich mniej niż dzieci kwalifikujących się do leczenia uzdrowiskowego. Michalak podkreśla, że gdyby w pełni wykorzystać obecnie istniejące miejsca, to i tak mogłaby z nich skorzystać mniej niż połowa dzieci, które tego potrzebują.

RPD zauważa, że koszt utrzymania jednego miejsca w sanatorium dziecięcym jest wyższy niż miejsca dla osoby dorosłej, dlatego decyzje o likwidacji, bądź zmniejszeniu liczby miejsc dla dzieci podejmowane są łatwo. - Uzdrowiska i sanatoria mają corocznie zmniejszany przez NFZ kontrakt na liczbę miejsc dla dzieci. Ponieważ prezesi uzdrowisk muszą utrzymać płynność finansową, muszą godzić się na ponoszenie strat, jeśli nie mają wystarczającego kontraktu dla dzieci, bądź przyjąć dorosłych, czyli także zabrać miejsca przeznaczone dla dzieci. Każde z tych posunięć w efekcie musi prowadzić do likwidacji placówki, jako służącej dzieciom - pisze rzecznik.

Reklama

Dodaje, że procedury przyznawania miejsc w sanatoriach są skomplikowane i arbitralne, o czym mówią zarówno lekarze, jak i rodzice dzieci. - Wyrażam przypuszczenie, że o ile rodzic dziecka jest skłonny wyrazić zgodę na jej przejście przy staraniu się o skomplikowaną operację dla dziecka, o tyle przy ubieganiu się o skierowanie do sanatorium może już z tak skomplikowanej procedury zrezygnować - podkreśla rzecznik.

Jako kolejną przyczynę niekierowania dzieci do sanatoriów i uzdrowisk lekarze wskazują druki skierowań, które ich zdaniem są zbyt obszerne i wymagają wiele pracy przy ich wypełnianiu.

"W moim głębokim przekonaniu problem sanatoriów i uzdrowisk dla dzieci powinien zostać przeanalizowany w taki sposób, by mogli swoje racje w sprawie zgłosić wszyscy zainteresowani: dyrektorzy sanatoriów i uzdrowisk, lekarze, dyrektorzy szkół zorganizowanych w tych placówkach, przedstawiciele samorządu, przedstawiciele NFZ. Należy sporządzić rachunek zysków i strat, aby móc podjąć optymalne w dłuższej perspektywie czasu decyzje" - przekonuje Michalak.

Arłukowicz ma 30 dni, by odpowiedzieć na pismo RPD.