76% - tyle wynosi prawdopodobieństwo popełnienia zdrady przez któregoś z partnerów. Wręcz nie mieści nam się w głowie, że kochając kogoś, można mu zrobić coś takiego! Nie bez powodu niewierność jest najczęstszą przyczyną rozwodów. Tymczasem zdrada jest bardziej ludzka, niż nam się wydaje. Helen Fisher, amerykańska antropolog, pisze, że istniała i istnieje od zawsze, w każdej możliwej kulturze i cywilizacji. A zdaniem seksuologów nie ma związku, w którym nie ma ryzyka zdrady! Bo wbrew ludowym mądrościom, niewiele ma ona wspólnego z prawdziwym uczuciem. Może się zdarzyć w małżeństwach, które uchodzą za idealne. Czy to znaczy, że mamy ją zaakceptować i nie przejmować się śladami szminki na koszuli męża? Niekoniecznie. Warto jednak przyjrzeć jej się z bliska i zrozumieć, co nas do niej popycha i jak sobie radzić z jej konsekwencjami. Tym bardziej że z niewierności może powstać pozytywny impuls dla naszego związku. Pod warunkiem że jest to krótkotrwała miłostka, a nie wieloletni romans.

Kobiety zdradzają niemal tak często jak mężczyźni

Powszechne jest przekonanie, że to mężczyźni zdradzają. Dlaczego? Bo taka jest ich natura. Wszyscy, a najgłośniej panowie, przytaczają liczne teorie, jakoby monogamia nie leżała w ich biologicznej naturze. "A z naturą przecież nie można walczyć, prawda?" - próbuje się tłumaczyć niejeden przyłapany in flagranti małżonek. A kobiety? One rzekomo w genach mają zapisaną wierność jednemu partnerowi. Tyle teoria ewolucji. A praktyka codzienności? Statystyki są bezlitosne. David Buss, psycholog, powołuje się na badania, z których wynika, że zdradza od 30 do 50% mężczyzn i od 20 do 40% kobiet. "Okazuje się, że wszyscy jesteśmy niewierni z natury" - komentuje te wyniki Helen Fisher. O słuszności tej tezy świadczy popłoch, który od czasu do czasu wywołują badania mówiące, że ok. 10% dzieci nie jest biologicznym potomstwem swoich ojców.

Dlaczego zdradzamy

Zdradzający mężczyzna jest jak dziecko, które zakradło się do kuchni, gdzie leżą ciasteczka. Zje je, chociaż nie jest głodny. Kobiety przywodzi do tej kuchni głównie głód: miłości, akceptacji, intymności.

Kto zdradza

Najbardziej skłonni do niewierności są ludzie narcystyczni, skupieni na sobie, z wyolbrzymionym poczuciem własnej wartości. Równie chętnie zdradzają osoby mało sumienne, czyli takie, które bywają w związku zawodne, leniwe, nie dotrzymują słowa i nie pamiętają o rocznicach. Czasem od osobowości zdradzającego ważniejszy jest charakter jego partnera. Jak wynika z badań, nasza kłótliwość i niestabilność emocjonalna może skutecznie zachęcić ukochanego do szukania przygód w cudzych ramionach.

Kobieta

W ramiona innych popycha nas zmęczenie rolą opiekunki dziecka, kucharki i sprzątaczki. Chcemy choć przez chwilę czuć się jak kobieta piękna, pociągająca i seksowna. A nic tak nie buduje w nas poczucia pewności siebie, jak zainteresowany nami mężczyzna i zarazem czuły kochanek. Zdrada kobieca ma bowiem charakter przede wszystkim emocjonalny i duchowy.

Mężczyzna

Facet zdradza z tysiąca różnych powodów: potrzebuje nowych wyzwań, chce sprawdzić swoją męskość, przerasta go kryzys w związku, jest zmęczony małym dzieckiem, ma dość nudy i rutyny, zazdrości koledze itp. Dla mężczyzn zdrada to najczęściej tylko i wyłącznie seks. Jak gra w tenisa - czasem dobrze jest zmienić partnera. Z pokolenia na pokolenie kobiety przekazywały sobie, że facet, który wszystko dostaje w domu, nie będzie szukał uciech na zewnątrz. Nic bardziej mylnego. Przytłaczająca większość niewiernych mężczyzn uważa swoje małżeństwa za wyjątkowo szczęśliwe! Nie chcą nic w nich zmieniać, kochają swoje żony i dobrze się z nimi czują! Swojego skoku w bok nie wiążą z żadnym kryzysem ani problemami małżeńskimi. Okazuje się zatem, że stara kobieca mądrość najlepiej odnosi się do nas samych. Bo to kobiety tłumaczą najczęściej swoją niewierność właśnie tym, że były albo są nieszczęśliwe w małżeństwie.


Mówi Krzysztof Wielecki, socjolog:

Jest kategoria mężczyzn, którzy poza fizyczność nie wyrastają, koncentrują się głównie na własnej cielesności. Impulsy erotyczne, biologiczne wpływają na nich tak silnie, że rzeczywiście nie zastanawiają się, co robią i prawie wszystko, co się rusza, jest dla nich atrakcyjne, pozostaje jedynie kwestia, czy dostępne. Wyobraźmy sobie taką sytuację: jakiejś kobiecie znudziło się jej dziecko, choć bardzo je kocha. Chcąc więc odświeżyć swoje uczucia, postanawia na chwilę pokochać jakieś cudze dziecko, np. tak godzinkę w tygodniu. To brzmi jak jakiś absurd. Jest dla nas jasne, że miłość do dziecka nie jest czymś, co trzeba odświeżać, co wymaga jakichś niezwykłości. Tymczasem zdanie: "Kocham swoją żonę, ale od czasu do czasu potrzebuję odświeżyć nasz związek w ramionach innej kobiety" - brzmi całkiem sensownie. Na tym właśnie polega różnica między pragnieniem a zaspokajaniem potrzeb.


Aleksandra Antosik, Katarzyna Jabłonowska, Ewa Klepacka-Gryz, psycholog
Opr. na podstawie "Olivii"