Ceniłabym sobie także miłe towarzyszki (Panie kuracjuszki), z którymi mogłabym sobie poplotkować, porozmawiać na każdy temat i wyżalić się w razie potrzeby;).
Najchętniej byłabym tam cały czas, ale to jest oczywiście nierealne, mam przecież rodzinkę, którą bardzo kocham i dom, którym się zajmuję. Ale odrobina relaksu jest mi bardzo wskazana:).

A to plan, który sobie zamarzyłam (który będzie czekał na mnie na miejscu):

1 DZIEŃ:
...i w końcu przyjechałam na miejsce-ufff :).Chłód nie daje o sobie zapomnieć ani na chwilę:( No cóż, mamy przecież naszą Polską jesień i w tej chwili żałuję, że nie mieszkam na Karaibach, gdzie ciągle jest ciepło i nikt nie narzeka na skwar i słońce przez cały rok:).
Moją uwagę i zachwyt skupia na sobie piękny, tajemniczy i bardzo kolorowy ogród, przed którym to znajduje się MÓJ AZYL i przed którym i ja będę mieszkała od tej chwili:). Jestem bardzo szczęśliwa, bo kocham zieleń, kwiaty i te kolorowe liście, które nieubłagalnie spadają z drzew:).
Jest popołudnie, a mnie sie wydaje, że to dopiero wczesny ranek... W progu wita mnie uśmiechnięta Pani, która czeka na mnie i w ciągu minuty mówi mi, co mnie dzisiaj czeka:). Czuję się jak mała księżniczka, która może spełnić dziś swoje 3 życzenia:).
Pełna radości wchodzę do mojego pokoju i nie mogę uwierzyć, że mój pokój to istna oaza zieleni i fantastycznych kolorów:)... Ehh, ale co tam kolory i te roślinki, TO COŚ dopiero czeka na mnie:)!
Zanim zaaklimatyzowałam się tutaj był już wieczór, zaczęłam marzyć o tym, jak mi jutro "będzie dobrze" i w końcu zapomnę o całym świecie:) Kładę się spać:)Dobranoc...


2 DZIEŃ:
Obudziłam się słysząc śpiew ptaków (u mnie w mieście to nie jest realne), jem śniadanie i biegnę na dół, gdzie czeka już na mnie relaksyjący masaż gorącymi kamieniami:) Powietrze w tym pomieszeniu pachnie cynamonem i olejkami, zapomniałam, że to także mnie czeka, nooo kąpiel z dodatkiem olejków:). Nie czekając ani chwili biegną na kolejny "seans" - tym razem to maska błotna na ciało - czuję, że żyję:)! I ta folia:)! Jak powiem koleżankom w pracy, co ze mną tutaj robili... chyba umrą z zazdrości:)!
No to trzeba coś zjeść a potem:(... potrenować, by rzucić kilka kilogramów. No, to do dzieła! Raz, dwa, raz, dwa... Po wysiłku należy mi się relaks w basenie - bul bul bul:))... i pod kołderkę:)


3 DZIEŃ:
To niestety ostani dzień mojego pobytu w SPA:(, ale nie czas się nad soba użalać, tylko pędzę się dotlenić na dwór:) Chcę popatrzeć jak przyroda przygotowuje się na przyjście zimy:) Biegam po parku, zbieram kasztany (będę dla dzieci:)) i kolorowe liście, które przypominają mi dzieciństwo, gdy ja sama je zbierałam i robiłam jesienny bukicik:) ehh...
No to czas na bicze wode, biegnę do hotelu:))!
Nigdy nie sądziłam, że bicze to taaaka przyjemna sprawa:), bo to słowo"BICZ" jakoś mnie przeraża...

Manicure i pedicure robię na koniec, żeby był efekt jak pojadę do domu:)...

Aaaaa, zapomniałam o saunie! Rozgrzeję się, żeby wysmarować ciało kojącym balsamem, by potem zanurzyć się w moim kochanym różowym szlafroczku.
To już koniec mojej bajki o idealnym pobycie w SPA:)...



























Reklama