Promocje uznano za niezbędne, gdyż obroty niemieckich "burdeli" spadły w recesji o około 30 proc. Oprócz promocji pt. "płać za jedną, śpij z tyloma, iloma zechcesz", żywcem przeniesionej z restauracji, czy rabatów dla emerytów i rencistów, domy publiczne mają też bardziej niestandardowe pomysły na uatrakcyjnienie oferty.

TOWAR TO TOWAR...

Klient, który przyjedzie rowerem lub transportem publicznym, może liczyć na 10-procentowy rabat, a ten, który zdecyduje się zostać na całą noc, w ramach bonusu otrzyma... darmowe polerowanie butów.

Właściciele burdeli tłumaczą tego typu akcje zasadami zatrudnienia: są zobowiązani zapłacić swoim pracownicom niezależnie od tego, czy klienci pojawią się, czy nie. Konserwatywni politycy jednak wyrażają oburzenie i mówią o pogwałceniu ludzkiej godności. Nawołują do rozwiązania problemu poprzez zamknięcie domów publicznych.

Promocje jednak nie są zakazane przez prawo, więc przeciwnicy "burdeli" muszą znaleźć inne argumenty.

_____________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Inaczej zdradzają mężczyźni, a inaczej kobiety
>>> Tak skończyło się bicie rekordu w bikini
>>>Jedno posunięcie, a zobaczysz ich nago