Katastrofa! Obok tej informacji, my kobiety, nie możemy przejść obojętnie. Musimy znać przyczyny globalnej niedyspozycji facetów, by móc temu przeciwdziałać.

Fakty nie kłamią

Badania przeprowadzone przez naukowców z Instytutu Zdrowia Mężczyzn w Hamburgu, jednoznacznie mówią, że w ostatnich latach drastycznie zmalały potrzeby seksualne naszych zachodnich sąsiadów, a szczególnie tych, którzy od lat tkwią w stałych związkach. Na początku lat 80. na pytanie: "Jak często uprawiasz seks?" odpowiedzi niemieckich trzydziestolatków wahały się między "23 a 28 razy w miesiącu".

Dziś statystyczny Niemiec w tym przedziale wiekowym kocha się od czterech do dziecięciu razy. Z kolei jego starszy kolega (31-40 lat) od trzech do sześciu. Czterdziestolatki zadawalają się maksymalnie trzema aktami seksualnymi, zaś dojrzali panowie tylko dwoma. Podobnie sytuacja wygląda na polskim podwórku. Coraz częściej nasi panowie zawodzą, a my szukamy winy w sobie. "Jestem za gruba", "Na pewno nie kręci go moje ciało", "Moje piersi nie wzbudzają jego pożądania" - tymi słowami Polka zwierza się przyjaciółce i w desperacji rozważa możliwość poddania się operacji plastycznej. Nie tędy droga. Problemy zarówno niemieckich, jak i polskich mężczyzn, zwykle nie leżą w braku atrakcyjności fizycznej partnerki.

O co chodzi?

"Zdecydowana większość zaburzeń sprawności seksualnej jest pochodzenia organicznego. Główną przyczyną są takie schorzenia jak: miażdżyca, cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, choroba niedokrwienna serca, zespół metaboliczny - zatem schorzenia, które w głównej mierze leczone są przez lekarzy pierwszego kontaktu" - twierdzi dr Andrzej Depko, specjalista seksuolog, członek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego.

Ponadto niemieccy eksperci są zadania, że ok. 10 proc. mężczyzn w wieku 40 + nie uprawia seksu w wyniku zaburzeń gospodarki hormonalnej (np. za mało testosteronu). Inne wymieniane przez nich czynniki to: zła gospodarka energetyczna, zbytnie zaangażowanie się w takie dziedziny życia jak kariera i sfera socjalna (zapewnienie rodzinie odpowiedniego komfortu). Także stały i nieograniczony dostęp do Internetu ma ogromny wpływ na jakość i częstość stosunków seksualnych. Badania pokazują, że coraz więcej panów podnieca się jedynie podczas oglądania filmów porno, wyłączając tym samym, swoje partnerki z "gry".

Co jeszcze trapi naszych panów?

W kompleksy wpędza ich rozpowszechniany (głównie w reklamach i filmach) wizerunek faceta macho, świetnie ubranego, wypielęgnowanego, z perfekcyjnie wyrzeźbionym ciałem.

I ostatni, z naszego kobiecego punktu widzenia najważniejszy, powód sypialnianego wycofania mężczyzn, który rozwinął się w ostatnich latach: kobiety stały się pewne siebie, są świadome swoich potrzeb (także w sferze seksualnej), potrafią o nich mówić, a w konsekwencji domagają się ich zaspokojenia. W związkach, w których panowie nie chcą zrezygnować z dominującej roli, dochodzi więc często do konfliktów, zaniechania kontaktów cielesnych, rezygnacji z seksu, a nawet rozwodów.

Co więc robić?

Zdaniem ekspertów należy przede wszystkim rozmawiać ze swoim partnerem o pożyciu intymnym, szczególnie, gdy w tej sferze pojawiają się zakłócenia. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety, często wstydzą się zwierzać z osobistych problemów lekarzowi, a z kolei oni nie pytają swoich pacjentów o zdrowie seksualne.

Efektem takiego fałszywego wstydu, jest nie tylko spadek jakości życia, ale i pogorszenie się relacji między partnerami. "Wszelkie zaburzenia sfery intymnej natychmiast odbijają się echem na naszej codzienności" - mówi psycholog, edukator seksualny Piotr Mosak. Jego zdaniem najpierw nie dajemy sobie rady ze sobą (odczuwamy niezadowolenie, stres, frustrację, poczucie winy) a potem te same uczucia przenosimy na relacje z partnerem.

Jaki z tego wniosek?

Taki, że lekarze pierwszego kontaktu nie powinni koncentrować się wyłącznie na medycznych aspektach chorób. Bo przyczyna gorszego zdrowia może równie dobrze leżeć w złej jakości życia seksualnego pacjenta.