Umiar godny gwiazd

Olśniewać wyglądem i błyszczeć na czerwonym dywanie – cel ten przyświeca wielu celebrytom. Jest on poniekąd związany z ich profesją. Sława naświetlona jest przecież przez błysk fleszy. Przyjęło się, że prawdziwa gwiazda lubi przepych, musi się ona wyróżniać na tle tłumu jeśli nie talentem, to choćby wyglądem. Umiar – ta wartość często schodzi na dalszy plan. A brak umiaru, szczególnie w medycynie estetycznej niesie ze sobą konsekwencje. O konsekwencjach tych się natomiast plotkuje. Gwiazdy z nieruchomym czołem, naciągniętą skórą twarzy, powiększonymi do granic możliwości ustami i piersiami – pewnie każdy zna takie przykłady. Twarze niektórych amerykańskich gwiazd, jak również coraz częściej gwiazd europejskich czy naszych rodzimych wskazują na to, że niektóre z nich w pewnym momencie zatraciły się w hołdowaniu swojej urodzie. W rezultacie uzyskały one efekt odwrotny od zamierzonego – oszpecono je. Brak mimiki, napompowane policzki, „kacze dzióbki” zamiast ust - to tylko niektóre przykłady znane z okładek kolorowych pism, a będące efektem dobrania nieodpowiedniego preparatu lub podania zbyt dużej jego ilości. Nie ma to jednak nic wspólnego z dermatologią estetyczną i na pewno nie jest to winą stosowanych preparatów. To przykłady błędów w sztuce lekarskiej i porażka lekarzy, spod których ręki taki pacjent wyszedł – mówi wiceprezes Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych, specjalista dermatolog, dr n. med. Ewa Kaniowska.

Reklama

Naturalnie piękne

Nie istnieje uniwersalny wzór najpiękniejszych ust czy najdoskonalszych rysów twarzy. Upodabnianie do idoli przynosi często opłakane skutki. Oczy, usta, nos, czoło, broda i policzki tworzą z naszych twarzy unikalny wzór. Delikatne poprawki mogą uczynić go doskonałym, brak rozsądku i umiaru prowadzić może natomiast do katastrofy. Są jednak osoby znane z pierwszych stron gazet, które od lat wydają nam się naturalnie piękne, jakby oszukiwały czas. Ich rysy twarzy pozostają regularne, trudno dostrzec na nich jakiekolwiek poprawki. To jednak, że nie zauważamy ich gołym okiem, nie oznacza, że gwiazdy te nie sięgają po rozwiązania medycyny estetycznej. Jako praktykujący lekarz medycyny estetycznej potrafię rozpoznać twarz po dobrej korekcie i docenić zdolności osoby, która go wykonała. Złotym środkiem jest bowiem umiar oraz dobór właściwego eksperta i gabinetu. Prawidłowo wykonany zabieg estetyczny nie jest widoczny. Jego rezultatem powinna być natomiast świeża, zrelaksowana, zdrowo wyglądająca twarz. Tylko taka stanowi dobrą rekomendację dla wykonującego zabieg lekarza – dodaje doktor Kaniowska.

Reklama

Trendy czy passé

Jak to właściwie jest z tą medycyną estetyczną? Z jednej strony żartujemy z napompowanych policzków i kaczych dzióbków, z drugiej pragniemy pozostać jak najdłużej młodzi i atrakcyjni, wiedząc, że innym udało się posiąść tę umiejętność. Medycyna estetyczna powstała, by służyć ludziom, zachować naturalne piękno, nie po to by ich oszpecać. To brak umiaru pacjentki i niedostateczna wiedza oraz umiejętności lekarza prowadzą do tragikomicznych przerysowań. Współczesne eliksiry młodości naprawdę działają. Trzeba je jednak zażywać z umiarem – zresztą jak wszystkie eliksiry – podsumowuje doktor Kaniowska.

Dr n. med. Ewa Kaniowska - specjalista dermatolog, z ponad 30-letnim doświadczeniem, współzałożycielka i wiceprezes Stowarzyszenia Lekarzy Dermatologów Estetycznych, członek Europejskiego Stowarzyszenia Dermatologów Estetycznych, Polskiego Towarzystwa Dermatologicznego i Polskiego Towarzystwa Mezoterapii.