Taka sytuacja spotkała aktorkę, która nie tak dawno stała się ikoną stylu i jedną z jaśniej błyszczących gwiazd młodego pokolenia.

Carey Mulligan zdradziła, że jeden z dermatologów w Los Angeles chciał jej wstrzyknąć botoks.

25-letnia aktorka udała się do specjalisty, aby dowiedzieć się, jak spłycić pierwsze zmarszczki pod oczami. Lekarz nie zaproponował jej kremu, ale jad kiełbasiany.

- Poszłam do dermatologa i mówię: "Mam takie drobne zmarszczki pod oczami, czy można jakoś je spłycić" - opowiada Mulligan. - On popatrzył na mnie i odpowiedział: "Wstrzykniemy trochę botoksu tu i tu...", na co ja wykrzyknęłam: "Pan chyba żartuje, mam dopiero 25 lat! Nie będę mogła ruszać mięśniami twarzy, a jestem aktorką!". Tylko w Los Angeles ludzie próbują wstrzykiwać ci botoks gdy przekroczysz dwudziestkę.

Reklama