Z jogą pierwszy raz zetknęłam się dwa lata temu. Pływałam sobie w basenie w warszawskim klubie Multico, kiedy podeszła do mnie recepcjonistka: "Właśnie zaczynają się zajęcia jogi, ma pani ochotę?". Z ciekawości poszłam. I właśnie ta pierwsza lekcja kompletnie mnie zaskoczyła.

Pozycja "Powitanie słońca", od której zaczynają się zajęcia, jest łatwa, ale już wszystkie pozycje odwrócone, jak świeca czy stanie na głowie, wymagają wprawy, kondycji i koncentracji.

Szybko przekonałam się, że w jodze bardzo ważna jest systematyczność. Chodziłam na zajęcia przez rok-dwa, trzy razy w tygodniu po półtorej godziny. Wyjechałam na wakacje, później były zdjęcia do "Ja wam pokażę!" i… po przerwie ciężko mi było wrócić. Niby można kupić kasetę i trenować w domu, ale ja w domu nie umiem zrobić nawet przysiadu. Tylko w grupie jestem w stanie się zmobilizować. W końcu się przemogłam. Na zajęciach dla zaawansowanych ledwo nadążałam: mięśnie drżały mi z wysiłku i przemęczenia, trudno mi było utrzymać równowagę. Po zajęciach odetchnęłam z ulgą. Potem bolało mnie całe ciało. Wróciłam więc do grupy początkujących i od razu poczułam się lepiej.

Masaż wewnętrzny


Istnieje cała filozofia jogi, ale ja się w nią nie zagłębiam. Ćwiczę, bo lista jej zalet chyba nie ma końca. Asany, czyli pozycje jogi, wzmacniają mięśnie, korygują deformację stawów, prostują kręgosłup i poprawiają metabolizm. Dzięki tym wszystkim dziwnie wyglądającym pozycjom, zwłaszcza odwróconym, następuje podobno masaż narządów wewnętrznych. Zaprawieni w bojach jogini potrafią trwać w asanach godzinami. Tacy jak ja - zaledwie parę minut. A i tak po zajęciach jestem totalnie wykończona. Ale, paradoksalnie, mam zdecydowanie więcej energii. No i to poczucie mocy: to ja panuję nad ciałem, a nie ciało nade mną. Nie jestem cieniasem! Ruch fascynował mnie od dziecka. Nie uprawiałam sportu wyczynowo, ale lubiłam pograć sobie w siatkówkę, koszykówkę. Lubiłam bieganie i lekkoatletykę. Chodziłam na kółka taneczne. Ale z biegiem lat pojawiły się problemy z narzuceniem sobie dyscypliny. Lepiej poleżeć, posiedzieć w wygodnym fotelu, niż zmuszać ciało do wysiłku. Dlatego nigdy nie dam się namówić na zajęcia z aerobiku. Po prostu nie znoszę się pocić, sapać i dyszeć. Na co dzień mało się ruszam, poza tym że mieszkam na IV piętrze bez windy i, chcę czy nie, muszę chodzić po schodach.








Reklama


Będę ćwiczyć wytrwale

Joga ma mi pomóc, a nie komplikować życie. Lubię żyć w harmonii, w zgodzie z naturą. Nie używam cukru, omijam fast foody. Leczę się metodami naturalnymi. Mój sposób na przeziębienie to bańki i witamina C. Choć oczywiście chętnie korzystam ze zdobyczy cywilizacji: nie ruszam się bez samochodu, a w domu non stop mam włączony telewizor. Najlepszym dowodem na to, że joga działa, jest fakt, że nadal ćwiczę. A jak wspominałam, do wytrwałych z natury nie należę. Jak będzie dalej, zobaczymy. Wiem jedno: nie zamierzam się poddawać. Wysłuchała Ewa Zawada





Opinia trenera:

Adam Bielewicz, założyciel Joga! Centrum, dyplomowany nauczyciel jogi Iyengara

Joga to świetny sposób na dobrą formę zarówno dla dzieci, jak i starszych osób, bo ćwiczyć może każdy od 7. roku życia do 107.! Podstawą hatha jogi, której uczy się pani Grażyna, są ćwiczenia ciała i oddechu. Precyzyjnie wykonywane pozycje, czyli asany, energetyzują całe ciało, wzmacniają i rozluźniają mięśnie, uruchamiają stawy, utrzymują w zdrowiu narządy wewnętrzne, poprawiają też naszą wytrzymałość.








Reklama


Opinia dietetyka

Ewa Ceborska, specjalista z poradni Food & Diet Service

Odżywianie pani Grażyny jest racjonalne i zdrowe, chociaż w obiedzie nie ma potrzeby oddzielania produktów mięsnych od skrobiowych. Warto pochwalić zamiłowanie do sałat - są one bogatym źródłem różnych składników mineralnych i witamin, a w połączeniu z kozim serkiem daj pożywną kolację. Plusem jest także duża ilość zielonej herbaty, która oczyszcza organizm z toksyn.