NIE GŁODUJEMY

"No girls on the runway if they havent’ eaten before" – taki napis wisiał na wybiegach na pokazach nowojorskiego tygodnia mody.

Czy to oznacza, że era modelek-szkieletów odchodzi do lamusa? Według Nian Fish, wykonawczyni inicjatywy projektantów, modelki które przechadzały się tym razem na pokazach były dobierane specjalnie pod kątem rozmiaru 2-4, czyli normalnego kobiecego wyglądu. Odrzucono także 13-letnie dziewczynki, które startowały w wyścigu po karierę.

Również Avril Graham, redaktor mody i urody w "Harper’s Bazaar" zauważył pozytywną zmianę podczas tego tygodnia. Zauważył, że modelki wyglądały na zdrowe i silne dziewczyny, i rozmiary były bardziej zróżnicowane.

Reklama

Finola Hughes, prowadząca programu "How Do I Look? " w sieci Style Network powiedziała nawet, że tym razem siedząc w pierwszym rzędzie widziała nawet jakieś piersi u niektórych przechodzących przed nią dziewczyn, co do niedawna zdarzało się coraz rzadziej.

Reklama

czytaj dalej...



Reklama

APEL POSKUTKOWAŁ?

Być może zbiorowa akcja świata mody to reakcja na list naczelnej brytyjskiego "Vogue’a", która wiosną wysłała do projektantów mody tajny apel, z prośbą o zaprzestanie promowania chudości.

"Przestańcie zatrudniać modelki, które mają tylko skórę i kości i żadnych piersi i bioder" – pisała Alexandra Shulman, której list wyciekł oczywiście do prasy. W liście mailingowej słynnej naczelnej znalazły się adresy takich sław jak: Karl Lagerfeld, John Galliano, YSL, Prada i Versace. Szefowa kultowego pisma ma dość dziewcząt szkieletów, które zmuszona jest zatrudniać do każdej sesji. Jak pisała, musiała zatrudniać tak chude modelki, bo nikt inny nie mieścił się w przysyłane do redakcji przez projektantów modele. Zanim kolekcja trafi do sklepów, pół roku wcześniej trafia do redakcji pism modowych. Ubrania próbki, tzw. "samples", to zwykle najmniejsze dostępne rozmiary, które wysyłane są w pojedynczych egzemplarzach. Mało kto z redakcji "Vogue’a" mieści się w te ciuchy, wchodzą w nie też tylko niektóre modelki, te najbardziej wygłodzone.

Kirstie Clements, redaktorka australijskiego "Vogue'a", nazywa samples nawet "ubrankami dla lalek", gdyż żadna normalna kobieta nie jest w stanie ich nosić.

Tajemnicą poliszynela w modowym świecie jest to, że potem zdjęcia zagłodzonych dziewczyn są obrabiane w Photoshopie, żeby ukryć ich nieapetycznie kościste ciała.

czytaj dalej...



STOPNIOWY ZANIK WSZYSTKIEGO

Od lat rozmiary ubrań wysyłanych do sesji zdjęciowych stają się coraz mniejsze. Dawne ikony piękna, słynne top modelki jak Claudia Schiffer, Helena Christensen, Naomi Campbell i Cindy Crawford, nie miałyby szans żeby zmieścić się w dzisiejsze stroje – pewnie kazano by im schudnąć. Potwierdza to Marcelle D'argy Smith, dawna wydawczyni "Cosmopolitan", która z sentymentem wspomina czasy, gdy modelki miały biodra, biusty i mięśnie.

Jako główna oskarżona promowania "skinny models", na ławie zasiada Kate Moss, od której to w latach 90-tych rozpoczęło się zbiorowe odchudzanie w agencjach modelingowych. Od tej pory rozmiar 36 stał się rozmiarem niebezpiecznie zbliżonym do grubości a modelki o pełnych kształtach, takie jak Sophie Dahl były szykanowane przez samą branżę, dopóki nie straciły od kilku do kilkunastu kilogramów.

ZANIM UMRZESZ, ZJEDZ COŚ

Odkąd zaczęły się zasłabnięcia, zgony z powodu śmierci głodowej młodziutkich dziewcząt (przynajmniej dwa w 2006 roku), modelek, świat mody w końcu pochylił głowę nad tym problemem. The Council of Fashion Designers of America wydało nawet specjalne warsztaty dla branży modowej o zaburzeniach odżywiania i polecało nie zatrudniać modelek poniżej 16 roku życia, które są najbardziej niestabilne emocjonalnie i nieodporne na stresy.

Coco Rocha, dziś znana modelka, w dalszym ciągu pamięta co powiedziała jej kilka lat temu jej agencja modelek: "Musisz schudnąć. W tym roku modny jest anoreksyjny wygląd. Nie chcemy żebyś była anorektyczką, chcemy tylko żebyś tak wyglądała…".

W dalszym ciągu panuje jeszcze spychologia: agencje modelek zwalają winę na redaktorów pism, ci na projektantów, a oni na agencje, mówiąc, że zatrudniają tylko najszczuplejsze modelki, przez co tylko takie mają szansę by dostać się na wybieg. I kółko oskarżeń się zamyka.

Coraz więcej aktorek nie pozwala na retusz zmarszczek czy dodatkowych kilogramów, ale droga do tego aby krągłości były trendy, wciąż jest daleka.

Mówi się, że dopóki Anna Wintour nie pokaże na okładce amerykańskiego "Vogue’a" kobiety w rozmiarze 40, jest to wciąż rewolucja garażowa.

A słynna królowa lodu milczy…

Niestety, niedawno londyński Fashion Week z powodu braku poparcia w branży, zrezygnował z wprowadzenia obowiązkowych badań lekarskich dla modelek przed wyjściem na wybiegi.

________________________________________________

NIE PRZEGAP:

>>> Polki w natarciu na światową modę
>>> Tak się bawią (nie)grzeczne dziewczynki
>>> Spódniczki dla dzierlatek

Magdalena Kacalak
"Fashion Spot", "Vogue", "Times OnLine"