W poniedziałek włoski dom mody Versace "powrócił" z kolekcją haute couture. Jego projektantka Donatella Versace stanęła przed nie lada wyzwaniem. Nie tylko musiała zmierzyć się tego dnia z najsłynniejszymi kolegami po fachu, ale zerwać z wizerunkiem marki współpracującej z H&M i podatnej na kryzys finansowy. Haute couture (tzw. wysokie krawiectwo) to sprawdzian, z którego z pozytywną oceną wychodzą tylko najlepsi twórcy i najbardziej kreatywne domy mody.

Reklama

- Świat potrzebuje szyku, a ja tęskniłam za couture - powiedziała o swojej decyzji Donatella Versace.

Projektantka nazwała swoje muzy (wśród nich była Kasia Struss) "wojowniczkami glamouru" i "zaatakowała" publiczność swojego pokazu mocnymi, cytrusowymi barwami - żółcią, limonką, pomarańczą - do tej pory zarezerwowanymi raczej dla kolekcji letnich niż kreacji wieczorowych. Uzupełnieniem propozycji na czerwony dywan były suknie w odcieniach złota i beżu.

W przeciwieństwie do kolorów, kroje - poza odważnym, krótkim kombinezonem - uznać można za klasyczne. Wystarczy przypomnieć sobie kreację Angeliny Jolie ze Złotych Globów - suknię blisko ciała, która niczym druga skóra podkreśla kobiece kształty. Być może już niedługo zobaczymy więcej nowych projektów Versace na oscarowej gali, zwłaszcza że w pierwszym rzędzie zasiadły m.in. Cameron Diaz, Diane Kruger, Abbie Cornish i Ludivine Sagnier.

Reklama

W poniedziałek poznaliśmy także propozycje legendarnego domu mody Dior. Po zwolnieniu Johna Galliano francuska marka wciąż jeszcze nie wskazała nowego dyrektora artystycznego. Od dłuższej chwili Galliano zastępuje - również przy tworzeniu kolekcji couture - jego długoletni współpracownik Bill Gaytten. Latem publiczność paryskich pokazów nie była do niego w pełni przekonana, jak było tym razem?

W porównaniu z Versace i kolorowym "disco couture", Dior to wciąż bastion klasycznej, szykownej elegancji. Bill Gaytten zdradził, że ta kolekcja to "potraktowanie atelier Diora promieniami rentgenowskimi". Zaprezentowane kreacje były jednocześnie "niedokończone" i "dopieszczone w każdym calu". Dominowały organza i szyfony. Spod transparentnych warstw materiału przebijały konstrukcje kreacji. Czarne, kwiatowe motywy, które naniesiono na białe spódnice wyglądały jakby były zaledwie szkicami i wskazówkami dla krawca, który ma je wypełnić kolorem. Podobnie w przypadku kreacji czarnych - tylko tym razem motywy kwiatowe były białe. Dior ograniczył się do stonowanej palety: czerni, bieli, szarości i fioletów. Jedynym mocnym akcentem była czerwień, ale w przypadku sukni wieczorowych nigdy nie była ona zaskoczeniem.

Jeśli chodzi o kroje, wskrzeszony został charakterystyczny dla archiwalnych kreacji z lat 50. styl New Look. Oprócz rozkloszowanych, wielowarstwowych spódnic, pojawiły się także ich ołówkowe wersje. Każdej kolejnej propozycji coraz bliżej było do elegancji z czerwonego dywanu i teatralnego przepychu a la Galliano.

Reklama

W trakcie pokazu usłyszeć można było kompozycję Lany Del Rey - młodej piosenkarki, która właśnie świętuje swoje pięć minut w show-biznesie i wzbudza porównywalne z początkującą Lady Gagą emocje.

Choć pokaz udowodnił, że Gaytten czuje się pewnie, wciąż nie przyniósł odpowiedzi na pytanie, czy to on zastąpi Johna Galliano. Zwłaszcza że sam projekt odmawiał wszelkich komentarzy na ten temat.