Wśród adresatów znaleźli się Karl Lagerfeld, John Galliano, YSL, Prada i Versace i właśnie listy do tych projektantów wypłynęły do prasy. Rzeczywiście, wychudzone, przypominające szkielety modelki są coraz mniej akceptowane. Tylko czy przemysł mody się ugnie przed presją?

Reklama

Marcelle D'argy Smith, dawna wydawczyni Cosmopolitan, stwierdza, że pomimo dyktatu chudości największe top modelki wcale nie charakteryzowały się chorobliwą chudością. Podaje przykład Claudii Schiffer, Heleny Christensen, Naomi Campbell i Cindy Crawford - każda z nich miała biodra i biust, żadna nie była wychudzona.

Przełom nastąpił, gdy pojawiła się chudziutka i blada Kate Moss. "Czy widzowie znudzili się zdrowym wyglądem?" - pyta Smith. Być może. Co nie znaczy, że kiedykolwiek modelki przypominające anorektyczki stały się obiektem męskiego pożądania. Tym sposobem moda coraz bardziej oddalała się od prawdziwego życia. "Żadna z nas nigdy nie spotkała mężczyzny, który by pragnął… seksu z ekscentrycznie ubrana anorektyczką" - wspomina Smith.

Dziś kobiety, w większości noszące ciuchy o kilka rozmiarów większe, niż modelki na wybiegach, z ulgą witają hasło: "zero tolerancji dla rozmiaru zero".

______

Reklama

NIE PRZEGAP:

>>> Oto modelka o tytanowym ciele
>>> Oto najlepiej zbudowany mężczyzna świata
>>> Mężczyźni, którzy kochają puszyste kobiety