Narodziny dziecka kojarzą się z jedną z najbardziej radosnych sytuacji w życiu, pani jednak mówi, że dla większości par to wręcz sytuacja kryzysowa.

ANNA GOLAN: No cóż, to nie jest tylko moja opinia. Potwierdza to praktycznie każda para, z którą rozmawiałam. Narodziny dziecka to tak ogromna zmiana, tak nowa i absorbująca sytuacja, że najczęściej wywołuje przejściowy kryzys w związku. Część par przechodzi go pozytywnie, części jednak się to nie udaje.

Reklama

Czy ten kryzys jest czymś nieuniknionym, czy też jednak debiutujący rodzice gdzieś popełniają błąd?

Często mamy błędne wyobrażenia o tym, jak to jest być rodzicem. Niektóre pary mają też taki pomysł, że posiadanie dziecka to dobry sposób na stagnację w związku. Że dzięki temu trwale przywiążemy do siebie męża, czy żonę. I rzeczywiście początkowo może tak być. Wraz z oczekiwaniem, a później narodzinami dziecka, u mężczyzny pojawia się silny instynkt chronienia kobiety, podejmujemy też wtedy mnóstwo wspólnych decyzji, to z całą pewnością bardzo zbliża. Zdarza się też, że podejmujemy decyzję o założeniu rodziny nie dlatego, że naprawdę pragniemy dziecka, ale dlatego, że ulegamy presji otoczenia, namowom rodziny, czy też obawom, że za chwilę wiek już nam na to nie pozwoli.

Reklama

A czy z pani obserwacji wynika, że Polacy bardziej świadomie podejmują dziś tę decyzję?

Zdecydowanie tak. Polacy o wiele częściej planują dziś dziecko niż kiedyś. Po pierwsze coraz później wchodzą w stałe związki, stawiając na pierwszym miejscu bezpieczeństwo ekonomiczne i karierę zawodową. Bardziej świadomie rozważają też aspekty finansowe, jakie wiążą się z posiadaniem dziecka. Dlatego coraz więcej par w Polsce, szczególnie w dużych miastach, decyduje się na dziecko po osiągnięciu emocjonalnej dojrzałości, mając już powyżej 30 lat.

Wróćmy do kwestii rozwiązywania kryzysu. Podczas walentynkowej akcji „Zakochany rodzic”, jaką przeprowadziła na swoim fan page NUK Polska, toczyło się wiele rozmów na temat związku i zmian, jakie zachodzą po pojawieniu się dziecka. I choć większość z nich to szczere pochwały dla mężczyzn, to jednak pojawiły się też głosy, że po urodzeniu dziecka mamy czują się opuszczone przez swoich partnerów. Czy to częsta sytuacja?

Reklama

Nowa sytuacja, jaką są narodziny dziecka z pewnością weryfikuje to na ile nasz związek jest partnerski. Mężczyzna może mieć wtedy tendencję do zbytniego skupiania się na tym co traci, np. że musi zaakceptować, iż na jakiś czas seks schodzi w związku na dalszy plan. Kobieta z kolei może przesadzić i tak bardzo skupić się na macierzyństwie, że zapomni o partnerstwie. Ale moim zdaniem stereotyp mężczyzny „uciekającego” od odpowiedzialności potwierdza się dziś o wiele rzadziej niż kiedyś.

Współcześni ojcowie nie „uciekają”?

Ojcostwo zmienia się z pokolenia na pokolenie. W małżeństwach naszych dziadków małe dziecko faktycznie najczęściej było domeną kobiety. Mężczyzna „wkraczał” w proces wychowania dopiero wtedy, kiedy dziecko zaczynało już być bardziej świadome. Dziś ojcowie zaczynają się angażować w wychowanie dziecka o wiele wcześniej. Nierzadko wręcz domagają się równych praw w tym względzie. Dlatego źródeł problemów, o których tu mówimy upatrywałabym raczej w braku zrozumienia wzajemnych potrzeb. Mężczyzna skupiony na zapewnieniu rodzinie bezpieczeństwa finansowego, może nie doceniać pracy, jaką wykonuje kobieta, która przecież „tylko” zajmuje się dzieckiem. Rodzice zaczynają przerzucać się obowiązkami i wypominać sobie czas, którego nie spędzają na opiece nad dzieckiem. To bardzo niedobra sytuacja.

Jak sobie z nią poradzić?

Przede wszystkim trzeba jej zapobiegać. Już kiedy rozmawiamy o tym, że chcemy być rodzicami, powinniśmy mówić jak wyobrażamy sobie tę sytuację, podział obowiązków. Wiele par trafia na terapię, bo zapomina że relacja między nimi jest najważniejsza. Tak bardzo koncentrują się na dziecku, że zapominają o szerszej perspektywie. Dziecko jest przecież jedynie pewnym etapem w życiu pary. Bardzo ważnym, ale jednak etapem, który kończy się w momencie, kiedy opuszcza ono dom. A związek trwa nadal, dlatego tak ważne jest, by pamiętać o sobie nawzajem i wspierać się. Z wiekiem staje się to coraz bardziej istotne.

Dla wielu par problemy może powodować okres „abstynencji” seksualnej w okresie macierzyństwa. To także może być źródłem problemów w związku.

Powodów może być tutaj więcej. Zdarza się, że wraz z wejściem w nową życiową rolę, partnerzy zaczynają być przede wszystkim rodzicami, np. rezygnują z prywatności na rzecz dziecka i przez kilka lat po urodzeniu dziecko śpi z nimi w jednym łóżku, choć w sensie wychowawczym zupełnie nie ma już takiej potrzeby. Zabójcą pożądania może być też zwracanie się do siebie per „mamusiu” „tatusiu”, zamiast dotychczasowego „kochanie”, które może prowadzić do postrzegania tej drugiej osoby, jako bliskiej i drogiej, ale aseksualnej. Niekiedy też na relacji seksualnej może negatywnie odbić się staranie się o dziecko. Kiedy przez dłuższy czas miejsce spontaniczności zajmuje seks planowany po to, żeby kobiecie udało się zajść w ciążę. Bywa, że po takim okresie partnerzy wręcz mają dość seksu.

Jaką receptę wypisałaby Pani w takim przypadku?

Być uważnym i dbać o nasz związek. Mówić sobie nawzajem o swoich oczekiwaniach, artykułować wprost, czego nam brakuje. Kiedy jesteśmy sfrustrowani, zawiedzeni, a udajemy, że wszystko jest OK, odpowiadamy za całą sytuację w takim samym stopniu jak druga strona. Ważne jest, by partnerzy rozumieli swoje oczekiwania i dogadywali się co do nich. Wcale nie jest powiedziane, że dla wszystkich ilość seksu musi przekładać się na jakość. Dla niektórych par zbliżenie raz na dwa tygodnie będzie czymś wystarczającym, ważne jest jednak, by obie strony to akceptowały.