O Ginie Ford zrobiło się głośno w Wielkiej Brytanii kilka lat temu, kiedy na rynku pojawiły się książka jej autorstwa, w Polsce wydana pod tytułem "Wademekum szczęśliwego dziecka". "Apodyktycznej i nieczułej niani" - bo tak zaczęto ją nazywać - zarzucano przede wszystkim, że sama nie ma dzieci, a co za tym idzie, kompetencji do tego, aby udzielać porad na temat tego, jak je wychowywać. Przeciwnicy jej koncepcji wychowania twierdzili, że pisarka promuje tzw. zimny chów, czyli zajmowanie się dzieckiem w sposób pozbawiony emocji i czułości. W ten sposób interpretowali jej rady, z których, najogólniej rzecz ujmując, wynika, że od początku swojego istnienia dziecko jest odrębną istotą, ale jednocześnie członkiem społeczności - rodziny, do funkcjonowania której musi się dostosować.

Reklama

Gina twierdzi, że "zwyczaje" dziecka, które tak destrukcyjnie wpływają na rodziców, to tak naprawdę wina ich samych, a konkretnie bardzo często matki, która koncentruje się na maluchu do tego stopnia, że ignoruje wszytko inne i poświęca się tylko jemu. Pozwala tym samym, aby dziecko zawładnęło 100% jej czasu, sił i energii. To właśnie to sprawia, że kobieta zaniedbuje partnera, zapomina o jego potrzebach i pozwala na to, aby związek, który stworzyła z ojcem niemowlęcia, powoli, ale skutecznie się rozpadał.

Gina Ford jest przeciwniczką panującego obecnie trendu na stawianie dziecka w centrum uwagi rodziców i podporządkowywanie mu całego życia. Autorka "Wademekum szczęśliwej matki" twierdzi, że kobiety, które karmią dzieci na żądanie, pozwalają im spać na żądanie, biorą je na ręce na żądanie i wszystko dla nich reorganizują, są najbardziej zmęczone macierzyństwem i przeżywają największe problemy w relacjach z partnerem, który po narodzinach dziecka wcale nie bez przyczyny czuje się odrzucony i zepchnięty na odległy, bo nawet nie drugi plan w związku.

Gina Ford zwraca uwagę, aby młode matki nie były na siłę idealne, nie spełniały zachcianek dziecka kosztem swoich potrzeb i aby starały się od samego początku życia z dzieckiem uczyć je dopasowania się do panujących w domu reguł, a nie odwrotnie.

Reklama

Tylko taka postawa może sprawić, że kobieta będzie czuła się lepiej, będzie miała więcej siły i będzie w stanie ofiarowywać swoją pozytywną energię również partnerowi. Gina mówi: pod żadnym pozorem nie dopuszczaj do sytuacji, gdy będziesz odkładała w nieskończoność seks z partnerem, tłumacząc się zmęczeniem, bo z tej równi pochyłej związku trudno wrócić do równowagi.

>>> CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czy można być matką doskonałą?