Liczba porzucanych kotów podniosła się o 50 proc., a psów o jedną trzecią. Brytyjczycy pozbywają się też koni, zwierząt gospodarskich i zwierząt egzotycznych. Powodem takiej sytuacji jest "wszystko, co ma związek z finansową stroną posiadania zwierzaka, od kupowania karmy do wizyt u weterynarza" - mówi przedstawiciel RSPCA Tim Wass. Równie alarmująca sytuacja ma miejsce również w Sanach Zjednoczonych.

Reklama

U NAS NIECO LEPIEJ, CAŁE SZCZĘŚCIE

Na szczęście w Polsce zjawisko to nie osiągnęło tak potwornej skali. "U nas na razie nie mówi się tak bardzo o kryzysie, więc ludzie nie pozbywają się zwierzat w tak zatrważającej skali, jak to da się zauważyć na Zachodzie" - mówi Jacek Bożek, prezes stowarzyszenia ekologiczno-kulturalnego Gaja.

"W chwili obecnej można zauważyć niewielki wzrost liczby porzucanych zwierząt, jednak ja bym nie łączył tego z kryzysem. Ludzie zaczynają pozbywać się swych pupili przed wakacjami, gdy zaczynają się zastanawiać, co zrobić z niechcianym zwierzakiem w czasie urlopu. Oczywiście, gdy ktoś straci pracę, chce zaoszczędzić, to będzie próbował pobyć się zwierzęcia, jednak myślę, że to raczej zjawisko punktowe. Tak może się dziać np. w niewielkiej miejscowości, której mieszkańcy utrzymują się z jednej fabryki, która nagle upadnie" - dodaje.

Paradoksalnie może okazać się, że kryzysowe oszczędności mogą wyjść zwierzakom na dobre. W Polsce są one w przeważającej większości rodzin przekarmiane. Nikt nie wie bądź nie pamięta, że pies czy kot powinien dostawać tylko jeden posiłek dziennie, a cotygodniowa głodówka pozwoli utrzymać ich organizmy w zdrowiu i dobrej kondycji.

Reklama

>>> Nie tylko zwierzeta potrzebują głodówki