Blond głowa wystająca spoza zagłówka i czerwone paznokcie zaciśnięte na kierownicy: to znaki firmowe wielu z nas. Kobieta za kółkiem to już normalka, wiele pań sięga nawet po najwyższe laury w sportach samochodowych. Szowinistyczne męskie powiedzonka, że kobieta nie umie parkować, bo całe życie jej się wmawia, iż dystans odmierza słynnymi dwudziestoma centymetrami, można zatem wsadzić do lamusa.

Reklama

Rządzimy na drodze, lecz niestety czasem w kiepskim stylu. Coraz cześciej powtarzamy bowiem męskie błędy. Wyprzedzamy na trzeciego (na trzecią?), zajeżdżamy drogę... długo by wymieniać. Sprawdź, jakie typy pań zasiadają w stukonnych maszynach:

Typ 1: Nauczycielka: nie daj Boże posadzić ją obok siebie, na siedzeniu pasażera. Zasypie cię garścią porad i wytknie każdy najmniejszy błąd. Okaże się, że nikt, ale to nikt na świecie nie jeździ tak doskonale, jak ona. Tak naprawdę to jest dwóch, może trzech kierowców jej klasy: ona, Kubica, Hamilton... no i to chyba wszyscy. Krytykuje każdego innego użytkownika drogi, dając upust swojemu gniewowi przez ciągłe naciskanie klaksonu. Potrafi na środku drogi zaciągnąc ręczny, wysiąśc z auta i ciskać gromy na kierowcę, który pogwałcił jakikolwiek przepis ruchu drogowego.

Typ 2: Słodka idiotka: "Ojej, to trzeba tak na raz naciskać, te pedały dwa, taaak"... Ta osóbka potrafi umalować sobie rzęsy, gdy stoi na światłach, przez co skutecznie tamuje ruch na wszystkich skrzyżowaniach. Za żadne skarby nie można jej przetłumaczyć, że zielona strzałka pozwala skręcić w prawo, bo ona i tak wie swoje: przecież na górze jest czerwone! To jak można jechać? Jest irytująca w swoim infantylnym poglądzie, że kobieta to nadaje się tylko do siedzenia w salonie piękności.

Reklama

Typ 3: G.I. Jane: najgorszy, bo niebezpieczny. To kobieta, która nie do końca panuje nad swoim samochodem, nie ma na pewno wystarczających umiejętności, ale szarżuje i piłuje swoje auto do nieprzytomności. Silnik rano nie chce zapalić? Trzeba kręcić aż do śmierci rozrusznika! Inny użytkownik drogi nie chce zjechać z lewego pasa? Nie ma innego wyjścia, jak usiąść mu na zderzaku. Chce być jak prawdziwy facet, ale niestety nie tędy droga. Takie pseudomęskie zachowanie nie dodaje uroku, a skutki nieodpowiedzialnego zachowania za kółkiem mogą byc opłakane. Pomijamy już poczucie ewidentnego obciachu, jakie towarzyszy każdej wizycie w warsztacie blacharskim...

Kim zatem za kierownicą być powinnyśmy? Odpowiedż jest tylko jedna: damami. I miejmy nadzieję, że zawsze będziemy trafiać na dżentelmenów.