Lód był diabelnie śliski i twardy, nogi miękkie jak z waty, a łyżwiarz Sławek Borowiecki wymagający, ale i cierpliwy. Pierwsze treningi do show "Gwiazdy tańczą na lodzie” nie były łatwe dla Olgi.

"Ja w ogóle nie umiałam jeździć na łyżwach, na szczęście Sławek nie załamał się, a nawet powiedział, że doprowadzi mnie do finału" - opowiada aktorka. - "Oczywiście serdecznie mnie to rozbawiło" - dodaje. A jednak Sławek miał rację. Olga nie tylko dotarła do finału, ale także wygrała cały program.

Reklama

"Zwycięstwo oczywiście dało mi chwile szczęścia, ale także dużo nauczyłam się o sobie. Dotąd myślałam, że jestem osobą raczej krnąbrną, nieznoszacą dyscypliny i trochę leniwą. Pokora też nie była moją najmocniejszą stroną" - śmieje się Olga. - "Tydzień po tygodniu odkrywałam w sobie pokłady cierpliwości i pracowitości. Okazało się, że bez problemu umiem się podporządkować, jestem pokorna i zdyscyplinowana. To niesamowite doświadczenie" - dodaje.

Oscar za rolę pana domu

Aktorka przyznaje, że nie byłoby sukcesu bez wsparcia rodziny i najbliższych. "Mój mąż Wojtek Majchrzak cudownie zajmował się naszą córeczką Mirą. Należy mu się Oscar za rolę ojca" - mówi dumnie aktorka. Kiedy Olga w silnych ramionach Sławka wirowała na lodzie, a czasem nawet wysoko nad lodem, jej małżonek z nerwów nie mógł usiedzieć przed telewizorem. - "Wojtek zostawał w domu z Mirą i był tak podekscytowany, że cały program oglądał na stojąco" - opowiada Olga. Choć podkreśla, że w roli ojca sprawdził się śpiewająco, to zaraz dodaje, że nikt nie może ciągle grać tej samej roli, dlatego teraz w domu zaczęła królować ona. Po ekscytujących przeżyciach kilku ostatnich miesięcy z przyjemnością wraca do domowych obowiązków. "Ostatnio ugotowaliśmy 10 litrów bigosu, zaprosiliśmy przyjaciół i oglądaliśmy świąteczne wydanie programu "Gwiazdy tańczą na lodzie" - zdradza aktorka. - "Uwielbiam takie spontaniczne imprezy z przyjaciółmi" - uśmiecha się. Po chwili dodaje, że jedynie myśl o kiepskim stanie zdrowia Przemka Salety psuła im humor. - "Wszyscy bardzo przeżywaliśmy jego decyzję o odejściu z programu i oddaniu nerki chorej córce. Przemek jest naszym bohaterem - opowiada ze wzruszeniem".

Reklama

Rola w hicie

Olgę poznaliśmy głównie dzięki roli sympatycznej i trochę nierozgarniętej Zuzi Snieżanki w serialu komediowym "Lokatorzy". Sama aktorka na swojej stronie internetowej przyznała, że pewnego dnia poczuła, że przestała się rozwijać grając jasnowłosą Zuzię i postanowiła odejść z serialu. "Decyzja była ryzykowna, a historia pokaże, czy właściwa" - twierdzi aktorka. Właśnie z pracą związane są jej noworoczne oczekiwania. - "Mam cudowną rodzinę, fajnych przyjaciół i jedyne czego mi brakuje to zawodowe wyzwania. - "Mam nadzieję, że w tej kwestii coś się ruszy i częściej będę grać" - wyznaje. I chyba coś w tej kwestii ruszło, bo właśnie dostała rolę w serialu "Na dobre i na złe”. Nie boi się, że będzie to ze szkodą dla jej córeczki. Tłumaczy, że kiedy mama jest zadowolona i spełniona, to i dziecko jest szczęśliwe.

Niedziela, TVP 2, godz. 16.00, Na dobre i na złe, serial obyczajowy, 50 min.