"Diamenty są wieczne", przekonywał tytuł jednego z filmów o przygodach agenta 007. I trudno się z tym nie zgodzić. Znajdują dziś zastosowanie w medycynie, budowie narzędzi i aparatury naukowej. Mimo to ich utylitarna rola ma marginalne znaczenie. Przede wszystkim są kamieniami ozdobnymi, jako takie były wykorzystywane już w czasach rzymskich, zaś XVII w. przyniósł prawdziwą diamentową modę. Ale to dopiero Marilyn Monroe w filmie "Mężczyźni wolą blondynki" wyjaśniła światu, że diament jest najlepszym przyjacielem kobiety. I kariera najtwardszego minerału nabrała rozpędu.

Reklama

Dziś nie ma kobiety, która choćby po cichu nie marzyłaby o pierścionku z diamentem. A ten kosztowny drobiazg najlepiej kupować w klasycznej oprawie. To zawsze się sprawdza. Pierścionek z najnowszej kolekcji (na zdjęciu u dołu) to właśnie klasyczny minimalizm formy - subtelne połączenie białego złota, diamentu o szmaragdowym szlifie i dwóch brylantów o masie 0,33 karata. Taka biżuteria pasuje nawet do najskromniejszego stroju i wcale nie musi wiązać się z zaręczynami. Bo subtelnie oprawiony diament jest najlepszym przyjacielem kobiety również wtedy, gdy szef wymaga niemożliwego, dzieci przynoszą słabe oceny, a za oknem ciągle plucha. Niekształtna bryła oszlifowana w mistrzowskich dłoniach jubilera staje się bowiem prawdziwym kawałeczkiem tęczy. Po właściwym oszlifowaniu kamienia zyskuje on moc rozszczepiania promieni świetlnych i mieni się całą feerią barw. Nie bez powodu w starożytności te minerały nazywane były łzami bogów albo okruchami gwiazd. W przeciwieństwie do ciał niebieskich diamenty można jednak kupić.

Kiedyś diamenty rozświetlałyurodę Rity Hayworth i Marleny Dietrich. Dziś dodają blasku Monice Bellucci i Jennifer Lopez. Piosenkarka ma do brylantów bardzo osobisty stosunek - ponieważ są one niezniszczalne i nie poddają się naciskowi, Lopez marzy o tym, by być równie olśniewająca i twarda, jak one.

Dla wielbicielek szlifu brylantowego również znajdzie się coś w nowej kolekcji. W pierścionkach z białego złota oprawione mogą być połyskujące kamienie o masie od 0,2 do 1 karata. I choć nie są to błyskotki tak okazałe, jak największy ze znanych na świecie diamentów, odkryty w 1905 r. Cullinan, który ważył ponad 3 tys. karatów, to na kobiety działają równie hipnotyzująco.

Reklama

Shirley Bassey w piosence do wspomnianego już filmu o przygodach Jamesa Bonda śpiewała nawet, że diamenty wystarczą, by dać jej szczęście, a nawet mogą zastąpić miłość. W końcu nigdy nie kłamią i nie przeminą. Jednak zdecydowanie lepiej jest, gdy są ofiarowywane w dowód gorącego uczucia osobie, która to uczucie odwzajemnia. Wtedy lśnią najmocniej i dodają najwięcej blasku swojej właścicielce, która i tak z pewnością rozpromieni się na widok okruchu gwiazd pod choinką.

Najbardziej błyszczące gwiazdy