07.07.07 wypada w najbliższą sobotę. Wielu nowożeńców odebrało to jako sygnał od losu i w ten właśnie dzień zamierzają powiedzieć sakramentalne "tak". Wierzą, że dzięki temu szczęście nie opuści ich do końca życia. Zapobiegliwi narzeczeni już dawno zarezerwowali salę weselną, wynajęli limuzynę, kamerzystę, zamówili księdza i dobrą pogodę. Wśród rezerwujących było też wielu takich, którzy wyczuli dobry interes i później proponowali odstąpienie ślubu. Ceny sięgały nawet 2500 złotych.

Reklama

Okazuje się jednak, że interes nie wypalił. W internecie nadal roi się od ofert odstąpienia terminu. Bez problemu można zamówić luksusową limuzynę nawet z drugiego krańca Polski. Kopoty mają nawet ci, którzy nie chcą zarobić, a do sprzedania terminu ślubu zmuszają ich okoliczności.

Sebastian Dziadosz ma zarezerwowany na siódmego lipca kościół św. Anny na Krakowskich Przedmieściach w Warszawie. Sęk w tym, że ślub będzie brał w innym kościele. Wystawił więc ofertę odstępnego w internecie. Za 1200 złotych można kupić od niego wolne miejsce u św. Anny. "Wielu ludzi dzwoni, ale dopytuje raczej o możliwość kompleksowego zorganizowania ślubu i wesela. Liczę trochę na przypadek, a trochę na desperatów. Szkoda, żeby pieniądze się zmarnowały" - śmieje się Sebastian Dziadosz.

Do śmiechu wcale nie jest ks. Bogdanowi Bartołdowi, rektorowi kościoła św. Anny: "Nie dopuszczam takiej możliwości, że oto przyjdzie ktoś i przedstawi zmiennika, a ja dam mu ślub z pominięciem wszystkich formalności, np. udzielenia nauk przedmałżeńskich. Na hasło: <Dzień dobry, chcę ślubu>, odpowiem: <Dzień dobry, zapraszam za rok>" - kwituje duchowny.

Reklama

"Trzeba być nieźle zakręconym, żeby w tydzień chcieć organizować ślub. Magia tkwi właśnie w przygotowaniach" - mówią zgodnie Bartek Mierzwa i Dorota Błędocka z Opola, którzy powiedzą "tak" w święta Bożego Narodzenia. "To niemożliwe, żebyśmy wyrobili się w czasie i dobrze zorganizowali wesele. Polecam inną datę" - powiedział pracownik restauracji "Magnolia" z Tychów (Śląskie), który rozmawiał z DZIENNIKIEM. W internecie nadal jest oferta tego lokalu dotycząca zorganizowania przyjęcia, ale złożono ją już kilka miesięcy temu. Obecnie jest nieaktualna.

Katarzyna Żabka i Michał Czarnecki z Łodzi wezmą ślub cywilny właśnie siódmego lipca. Wcześnie, bo o godzinie 13, ale w urzędzie późniejsze godziny były już zarezerwowane. Wolnych miejsc w urzędzie nie ma. W Warszawie ten termin już dawno zarezerwowało 200 par. To więcej niż niekiedy przez cały miesiąc. "Na pewno nie kupowalibyśmy terminu, choć fajnie mieć ślub w taki właśnie dzień" - tłumaczy pani Katarzyna. "7 lipca był kuszący, ale nie na tyle, by przepłacać za możliwość wzięcia ślubu w tym dniu".

Zwłaszcza że wbrew powszechnej opinii wcale nie musi on być szczęśliwy. "Nie zawsze wróży to udane małżeństwo. To sprawa indywidualna, zależna również od daty urodzenia" - mówi Maria Mendel, numerolog z Warszawy. Także psycholog dr Joanna Heidtman przestrzega przed ślepą wiarą w magiczną siódemkę.

"Ślub jest rytuałem, świętem wyjętym ze zwyklej codzienności" - mówi. "Wszystko, co jest niezwykłe, wyjątkowe, doskonale wpisuje się w taki rytuał. Również data ślubu. Jeśli jest wyjątkowa, młodzi przyjmują ją jako dodatkowy element szczęścia. Ale wyjątkowa data ślubu nie wyręczy nas w staraniach o to, aby wspólne życie było poukładane i takie, jak sobie wymarzyliśmy" - dodaje.