Wspólne zadanie dla całej Europy to umożliwienie kobietom godzenia kariery i roli matki - to wnioski z Międzynarodowej Konferencji "Matki Pracujące Zawodowo", którą zorganizowała prezydentowa Maria Kaczyńska i redakcja DZIENNIKA.

Maria Kaczyńska zaprosiła na debatę o problemach pracujących matek Pierwsze Damy z Niemiec, Gruzji, Czarnogóry i Ukrainy. DZIENNIK, który od pięciu miesięcy prowadzi na swoich łamach akcję Matka Polka Pracująca, był współorganizatorem konferencji. Z jakimi problemami zmagają się pracujące matki w innych krajach? Czy różnią się one znacząco od problemów polskich matek? Jak te problemy rozwiązywać? Wczoraj poznaliśmy odpowiedzi na te pytania.

Reklama

W Niemczech problem bardziej wiąże się z samym pojęciem matka. "Mamy niski wskaźnik przyrostu naturalnego, mniejszy niż średnia europejska" - mówi Eva Louise Koehler, żona prezydenta Niemiec. "Myśleliśmy, że zachęcimy kobiety do rodzenia, jeśli damy im wysokie zasiłki rodzinne. Daliśmy, ale wskaźnik urodzeń nie drgnął" - zauważa.

Badania wykazały, że Niemki boją się, że dziecko oznacza dla nich koniec kariery. Że dotknie je zjawisko "szklanego sufitu". "Dlatego teraz robimy wszystko, żeby pracodawcom opłacało się tworzyć dobre warunki do godzenia rodziny z pracą. Żeby to była ich marka w biznesie. Pracujemy nad dostępnością przedszkoli, żłobków i opiekunek do dzieci, żeby matki nie musiały same radzić sobie z problemem: co zrobić, kiedy dziecko choruje. Zachęcamy do opieki ojców, pracujemy nad tym, żeby przestawiło się całe społeczeństwo. Żeby ojciec, który zajmuje się dzieckiem, nie był postrzegany jako mięczak" - dodaje Eva Louise Koehler.

Reklama

Czarnogóra na niski przyrost naturalny znalazła inny sposób. Kosztowny. "Matki mają 365 dni pełnopłatnego urlopu macierzyńskiego" - mówi Svetlana Vujanović, pierwsza dama Czarnogóry. "Nasz problem brzmi: co później? Mamy bardzo mało przedszkoli. Najczęściej są one prywatne, korzystają z nich najbogatsze matki, które i tak nie pracują" - podkreśla.

Niski przyrost naturalny nie jest problemem Gruzji. "Jest u nas taki zwyczaj, że rok po ślubie kobieta musi urodzić pierwsze dziecko, a w sumie powinna ich mieć co najmniej dwoje" - opowiada Sandra Roelofs, żona prezydenta Gruzji, z pochodzenia Amerykanka. "Kiedy osiem lat po urodzeniu dziecka nie miałam jeszcze drugiego, czułam ogromną społeczną presję, wręcz terror" - mówi.

Gruzinów nie dręczy też problem braku opieki nad dziećmi. "Wielopokoleniowe rodziny żyją pod jednym dachem, dziećmi opiekują się babcie i ciocie" - kontynuuje prezydentowa. Problemem Gruzji jest to, że matki nie pracują. "Tylko połowa dorosłych kobiet ma pełen etat albo pół" - mówi Sandra Roelofs.

Reklama

Jak sobie z tym radzą? "Jeśli pracują, zarabiają mniej niż mężczyźni. Tę sytuację może zmienić tylko szeroka kampania społeczna, przemiana mentalności, która teraz kobietom nie pozwala dochodzić swoich praw u pracodawcy.Taką kampanię mogą przeprowadzić media" mówi.

"To wasza rola, dlatego DZIENNIK ma wielką rolę do odegrania" - mówi Kateryna Juszczenko, żona prezydenta Ukrainy. W jej kraju pracujące matki również zmagają się ze stereotypami jak w Polsce. "Choć są wykształcone tak samo jak mężczyźni, nie awansują. To mężczyźni są menedżerami, zarówno w państwowych urzędach, jak i w prywatnym biznesie" - dodaje.

Jak wyglądają na tym tle problemy Polski? Zmagamy się zarówno z tym, że rodzi się za mało dzieci, jak i z tym, że matki boją się przekreślenia szans na karierę, a nawet utraty pracy. "Polki nie wiedzą, jak godzić pracę z wychowywaniem dzieci" - mówi Joanna Kluzik-Rostkowska, pełnomocnik rządu ds. rodziny. "Powinniśmy pozwolić kobietom wyjść z domów. Niech pracodawcy pozwolą paniom korzystać z telepracy. Dlatego bardzo cieszę się z akcji DZIENNIKA i z poparcia pani prezydentowej. Bez wielkiej społecznej kampanii zmiany nie nadejdą. Nie tylko w Polsce, ale w całej Europie" - dodaje Kluzik-Rostkowska.









Państwo powinno pomagać matce



MAGDALENA JANCZEWSKA: Podkreśliła pani, że mimo ogromnych nakładów na świadczenia rodzinne, w Niemczech nie rodzi się więcej dzieci. Czyli to nie kwestia pieniędzy.

EVA LUISE KÖHLER*: Przeprowadziliśmy badania wśród niemieckich kobiet i okazało się, że większość z nich nie rezygnuje z macierzyństwa ze względów materialnych, lecz z obawy, że to odbije się na ich karierze zawodowej. Należy więc postawić na zmiany systemowe i strukturalne. Rząd przygotował specjalny program, który zamierza wdrożyć do 2013 r.



Czego będzie dotyczyć?

Stawiamy na propagowanie form, które pozwolą kobiecie matce rozwijać się zawodowo. W Niemczech ciągle brakuje żłobków. Jednym z priorytetów będzie więc stworzenie nowych, całodziennych placówek. Ważne jest też propagowanie elastycznych form zatrudnienia i telepracy. Należy uświadomić przedsiębiorcom, że w ich własnym interesie jest ułatwienie matce godzenia macierzyństwa z aktywnością zawodową.



Ale opieka nad dzieckiem to także obowiązek ojca. W ciągu roku w Niemczech dwukrotnie wzrosła liczba ojców, którzy wzięli urlop "tacierzyński". Jak tego dokonaliście?

Do końca 2007 r. obowiązywał w Niemczech roczny urlop rodzicielski, który mogła wziąć matka lub ojciec. W tym czasie rodzic dostawał zasiłek w wysokości 67 proc. wynagrodzenia, które wcześniej pobierał. Z tego prawa korzystały głównie matki. Teraz płatny urlop potrwa 2 miesiące dłużej, ale pod warunkiem że przynajmniej przez te dwa miesiące opiekę nad dzieckiem przejmie tata. To zmotywowało ojców.

















*Eva Luise Köhler, żona prezydenta Niemiec









Gruzinki mogą liczyć na życzliwość pracodawców



KLARA KLINGER: Czy dużo kobiet w Gruzji pracuje?

SANDRA SAAKASHVILLI-ROELOFS*: Około 60 proc. Gruzinki są dobrze wykształcone. W naszym kraju istnieje tradycja zawodowej aktywności kobiet. Babcia mojego męża Mikheila, mimo że ma 80 lat, nadal pracuje jako lekarz kilka dni w tygodniu.



Czy młode kobiety, które idą do pracy, mają trudności w łączeniu pracy z macierzyństwem?

Paradoksalnie - nie. Wpływa na to parę czynników, jak np. ogromna solidarność i empatia pracodawców. Jeżeli pracująca matka musi wcześniej wyjść z pracy, bo ma chore dziecko lub przedstawienie w przedszkolu, jej szef, najczęściej mężczyzna, nie robi żadnych problemów i idzie jej na rękę. Nie bez znaczenia jest też fakt, że wielopokoleniowe rodziny żyją razem w jednym domu.



Kobiety mogą liczyć na życzliwość pracodawców?

Nie tylko. Przede wszystkim chroni je bardzo dobre prawo pracy. Kobiety w ciąży, karmiące czy z małym dzieckiem nie mogą zostać zwolnione z pracy ani pracować w ciężkich warunkach. Samo prawo jednak nie wystarczy. Potrzebna jest także wola jego przestrzegania.



Gruzja ma bardzo duży przyrost naturalny?

Niestety nie, zaledwie 1,3. Ale wynika to przede wszystkim z dużej umieralności noworodków, braku odpowiedniej opieki medycznej i masowej emigracji młodych ludzi za granicę, a także kryzysu ekonomicznego. Na razie tradycyjny model rodziny oraz ludzkie podejście pracodawców bardzo pomagają w łączeniu pracy i macierzyństwa, choć niestety kobiety nadal zarabiają o wiele mniej niż mężczyźni.



*Sandra Saakaszwilli-Roelofs, małżonka prezydenta Gruzji





































Ukrainki są przepracowane



RENATA KIM: Jaka jest ukraińska matka pracująca?

KATERYNA JUSZCZENKO*: Ukrainki są przepracowane, niedostatecznie wynagradzane i niedoceniane. Po pierwsze dlatego, że ciągle jeszcze pokutuje przekonanie, że kobieta jest jedynym wykonawcą wszystkich domowych obowiązków. Nawet w czasach sowieckich, kiedy mówiono tyle o równości kobiet, one tak naprawdę stały w kolejkach, gotowały dla całej rodziny, opiekowały się dziećmi. I to się nie zmieniło. Ukrainki czują presję, gdy muszą brać zwolnienia na chore dzieci, bo wiedzą, że nie mogą liczyć na pomoc mężów. Bardzo zaciekawiły mnie słowa pani prezydentowej Köhler, która mówiła, że w krajach, w których kobiety i mężczyźni dzielą się obowiązkami, rośnie wskaźnik urodzeń. Bo przecież na Ukrainie rodzi się o wiele za mało dzieci.



Dlaczego Ukrainki nie chcą rodzić dzieci?

Główny powód to ekonomia. Duże znaczenie mają też aspiracje kobiet. Te bardziej wykształcone martwią się, że ich kariery po urodzeniu dziecka załamią się.



Czy ukraińskie media poruszają problem pracujących matek?

Teraz media piszą, że Ukrainki muszą wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu pracy, stają się ofiarami handlarzy ludźmi. Sądzę, że gdy nasza gospodarka przyspieszy i wzrosną pensje, zaczniemy mówić o kwestiach typowych dla społeczeństwa rozwiniętego. I wówczas, tak jak w Polsce, w mediach pojawi się temat łączenia pracy zawodowej z macierzyństwem.



Czego się pani nauczyła na konferencji w Warszawie?

Usłyszałam o sprawach, o których wcześniej nie myślałam - telepracy, elastycznym systemie zatrudnienia czy pomocy samorządu dla przedszkoli. Nie jestem członkiem rządu, ale w organizacjach, w których działam, mogę przekonywać, że dzięki nim uda się rozwiązać wiele problemów pracujących matek także na Ukrainie.



*Kateryna Juszczenko, żona prezydenta Ukrainy