Na taki pomysł wpadły działaczki Federacji na rzecz Kobiet. Wysłały w tej sprawie list do ministra edukacji. Zażądały od wicepremiera Romana Giertycha, aby zezwolił na udostępnianie na koloniach i obozach młodzieży po 15. roku życia środków antykoncepcyjnych, także tych najsilniejszych, używanych po stosunku.
Ma to zapobiec niechcianym ciążom, za które odpowiedzialność, zgodnie z przepisami, ponoszą wychowawcy. Inicjatywa ta wywołała burzę.

"To nie do pomyślenia. Nie zgadzam się, aby ktoś bez mojej wiedzy i zgody podał córce środki antykoncepcyjne" - denerwuje się Beata Zielińska z Warszawy,
mama nastolatki. Przyznaje, że boi się o córkę, która wyjeżdża wkrótce na obóz młodzieżowy do Hiszpanii, ale nie wyobraża sobie, by ktoś ją wyręczał w roli matki. "To ja decyduję, w jaki sposób rozmawiać z córką o seksie i w co ją zaopatrzyć na ten wyjazd wakacyjny" - kwituje nasza rozmówczyni. Wtóruje jej Krzysztof Rybicki ze Stargardu Szczecińskiego: "Panie z Federacji przekroczyły swoje kompetencje. Nie życzę sobie, by ktoś faszerował hormonami moje dziecko" - podkreśla z naciskiem ojciec Zuzy.
"To, co wyczyniają te panie, to wzniecanie pożaru niewychowanych wcześniej uczuć. Wielka nieodpowiedzialność..." - ocenia pomysł dominikanin, o. Jan Góra.

Organizacje młodzieżowe zachowują powściągliwość. Rzeczniczka Związku Harcerstwa Polskiego Ewa Hryniewicz poinformowała nas, że ZHP nie zajął jeszcze stanowiska w tej sprawie. Również Wiesław Kołak, prezes Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, stwierdził, że nie zapoznał się z tematem i wobec tego trudno mu się wypowiadać. Z kolei w Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy usłyszeliśmy, że Jerzy Owsiak nie zamierza publicznie oceniać pomysłu Federacji.

Ministerstwo Edukacji Narodowej nie kryje poważnych wątpliwości w tej sprawie. Dotyczą one zwłaszcza dostępności dla nastolatków postinoru (środka stosowanego po stosunku). Hanna Wujkowska, doradca Romana Giertycha, zwróciła się do ministerstw zdrowia i sprawiedliwości z pytaniem, czy specyfik ten może być podawany dzieciom."Świat się nie zawali, jeśli stosowanie postinoru zostanie zakazane" - mówi.

Również ginekologom dziecięcym nie podoba się pomysł rozdawania dziewczynkom w czasie wakacji antykoncepcji hormonalnej. "Leki antykoncepcyjne są bezpieczne, ale tylko u dojrzałych kobiet. Podawanie ich małoletnim jest uzasadnione tylko w wyjątkowych sytuacjach, przy poważnych chorobach, których nie da się leczyć inaczej. Przyjmowanie leków prowadzi bowiem do poważnego niedorozwoju macicy i zaburzeń miesiączkowania" - przypomina dr Jolanta Szufladowicz-Woźniak, ginekolog dziecięcy z Warszawy.

Mimo oburzenia rodziców i lekarzy przewodnicząca Federacji Wanda Nowicka uważa, że zrobiła dobrą robotę. Od rana zgłaszają się bowiem do niej wychowawcy kolonijni i proszą o materiały edukacyjne. "Zrozumieli, że w razie przypadkowych ciąż to oni będą pociągani do odpowiedzialności prawnej i muszą się jakoś do tego problemu przygotować" - mówi Nowicka.












Reklama