Kazanie dotyczyło udanego życia erotycznego małżonków. W trakcie czytania Biblii między wiernymi tańczyły ubrane w przewiewne suknie kobiety, a uczestnicy mszy jako wyraz miłości smarowali sobie nawzajem dłonie i czoła wonnymi olejkami.

Uroczystość religijna, która odbyła się w jednym z kościołów ewangelickich w Kolonii, przyciągnęła setki wiernych, przed świątynią stało blisko osiemset osób nie mogących dostać się do środka. "Podczas gdy w Niemczech kościoły świecą pustkami, nam udało się zgromadzić tłumy wiernych. Erotyka jest również dziełem Boga, nie wiem, dlaczego nie mielibyśmy o niej mówić w Jego domu" - zapewniał pastor Armin Beuscher, organizator mszy. Ubrany w czarną sutannę, z bosymi stopami co chwila nawoływał wiernych, by nie obawiali się swojej bliskości. "Przytulcie swoich sąsiadów. Czułość nie jest groźna" - zapewniał pastor.

Reklama

Z minuty na minutę atmosfera stawała się coraz bardziej swobodna, niektóre młode pary zaczęły się całować, jakiś mężczyzna z otwartymi ramionami w ekstazie zaczął wychwalać imię Pana. Gdy wierni przyjmowali symboliczną komunię, posypały się na ich głowy płatki kwiatów. "Taka atmosfera powinna towarzyszyć spotkaniom z Jezusem" - cieszył się niemiecki pastor.

Beuscher twierdzi, że na pomysł rozmowy z wiernymi o sprawach intymnych wpadł po krótkiej wizycie w szpitalu. "Lekarz, który od lat opiekuje się moją rodziną, spytał mnie wówczas o moje życie seksualne. Ta rozmowa wprawiła mnie w wielkie zakłopotanie i poczucie winy. W końcu jestem pastorem i rozmowy o cielesności nie powinny mnie aż tak krępować. Postanowiłem więc pozbyć się tego wstydu wraz z moimi parafianami" - wspomina niemiecki pastor w rozmowie z dziennikarzem agencji DPA.

Reklama

Pomysł mszy dla kochanków, którą nazwano "W winnicy miłości" bardzo spodobał się episkopatowi Kościoła Ewangelickiego-Augsburskiego w Niemczech. Postanowiono, że ceremonia odbędzie się w ramach 31. Ewangelickich Dni Kościoła, tak zwanych Kirchentagów, największej imprezy religijnej w Niemczech, która co roku gromadzi blisko pół miliona wiernych.

"To dobrze, że nasi pasterze stawiają w centrum nauczania miłość" - chwalił Beuschera jeden z biskupów. Zgodnie z przewidywaniami msza dla kochanków, jak liturgię ochrzciły niemieckie media, trafiła na czołówki gazet. "Szkoda, że o inicjatywie Beuschera mówi się więcej niż o tradycyjnej mszy w centrum Kolonii, na którą przyszło 400 tysięcy osób" - narzeka w rozmowie z "Bildem" jeden z duchownych.

Niecodzienna inicjatywa niemieckiego pastora nie jest jednak rewolucją w liturgii. Również katolicy mają swoje spektakle religijne poświęcone cielesności. "Klasycznym przykładem takiej formy są spotkania młodych w Rybnicy i w ogóle działalność ojca Jana Góry. Tam również wierni nacierają swoje dłonie wonnymi olejkami, odbywają się taneczne performance, czyta się fragmenty Pisma poświęcone fizycznej bliskości małżonków" - tłumaczy w DZIENNIKU dominikanin ojciec Maciej Ziemba.

Beuscher już teraz zapewnia, że "Winnice miłości" na stałe zagoszczą w jego kościele. Chęć organizacji podobnych widowisk zadeklarowali już inni niemieccy duchowni.