Anna Gajda, mama Weroniki ze Szkoły Podstawowej nr 37 w Katowicach, z pokazu mundurków wyszła zdegustowana. "Żaden mi się nie podobał. A już propozycja bezrękawnika z dzianiny wkładanego przez głowę, z koszulką polo pod spód, to jakieś nieporozumienie" - mówi.

I podaje praktyczny argument: "Jak z dzianiny, której podstawę stanowi anilana, usunąć plamę ze smoły, gumy do żucia albo tłuszczu? Propozycje nylonowych fartuchów rodem z lat siedemdziesiątych to też kompletna porażka. Nie wyobrażam sobie w tym córki przy 30-stopniowych upałach" - kręci głową.

Podobne komentarze dyrektor szkoły Ryszard Schymura usłyszał też od innych rodziców. Asekuruje się: "To tylko wstępna propozycja. Jeśli rodzice mają inne pomysły, jesteśmy otwarci. Decyzja zostanie podjęta przez trójki klasowe 12 czerwca" - wyjaśnia dyrektor.

W Gimnazjum nr 1 w Sosnowcu i Zespołu Szkół nr 2 w Wodzisławiu Śląskim rady pedagogiczne same ustaliły, jak mundurek ma wyglądać. Będzie to bezrękawnik z mocnego, łatwego w praniu materiału, niewymagający prasowania. W obu miastach koszt uniformu zamknął się kwotą 30 zł - dla rodziców cena miała ogromne znaczenie, mundurek musiał więc być jak najprostszy.

Pragmatyzm w wyborze kłóci się z wyobrażeniami rodziców, jak taki uniform ma wyglądać. Rodzice pytani, jaki mundurek wybiorą, odpowiadają: tani, ale już pytani, jak powinien on wyglądać, puszczają wodze fantazji.

"Ja bym chciała zobaczyć córkę w takim mundurku, jakie noszą w prywatnych szkołach w Anglii. Z herbem szkoły i haftem ze złotą nitką. Taki ubiór dodaje splendoru. Mógłby być nawet beret jako dodatek i wyróżnik. Nie chcę, żeby skończyło się na workowatych dziwolągach z nylonu" - mówi z przekąsem Joanna Kaczmarek z Łodzi.

Na supermundurki mogą liczyć uczniowie prywatnych szkół, których rodzice są lepiej sytuowani. Albo takich, które znalazły producentów gotowych uszyć stroje niemal po kosztach. Tak będzie w Społecznej Szkole Podstawowej nr 4 prowadzonej przez Łódzkie Stowarzyszenie Społeczno-Oświatowe.

"Wstępnie wybraliśmy szafirowy bezrękawnik z dopinanymi rękawami. Ma być świetnej jakości i wyglądać jak markowy ciuch, bo dzieci lubią w takich chodzić. Producent zapewnił nas, że jednostkowa cena nie przekroczy, i tu niespodzianka, 35 zł" - zdradza dyrektor Irena Załęska.

A co z uczniami, których rodziców nie stać nawet na tanie mundurki? Minister edukacji obiecał, że około pół miliona uczniów z najuboższych rodzin może liczyć na sfinansowanie tego zakupu z budżetu państwa. Na ten cel przeznaczono 50 mln zł w ramach programu "Zero tolerancji dla przemocy w szkołach". Liczbę uczniów ustalono przy założeniu, że szacunkowy koszt jednego mundurka wyniesie 100 zł. Granicą dochodu jest poniżej 351 zł na osobę w rodzinie.















Reklama