Weźmy przykład pierwszy z brzegu. Z licznych badań wynika, że po rozmowie kwalifikacyjnej, w której biorą udział wykształcone młode kobiety i młodzi mężczyźni, pracodawca chętniej zatrudni młodego pana niż panią. Dlaczego? A dlatego, że z dziewczyną to "nigdy nie wiadomo". Może zaraz zajdzie w ciążę, pójdzie na urlop macierzyński, wychowawczy, a nuż będzie musiała pójść na zwolnienie. Owemu pracodawcy pewnie nawet nie przyjdzie do głowy, że jeśli nawet, to dzieci, które urodziłaby ta kobieta, pracowałyby także i na jego emeryturę.

Potencjalni pracodawcy muszą przede wszystkim zmienić swoje nastawienie do pracujących kobiet. Przecież to oni w praktyce powinni budować politykę prorodzinną, która i tak na razie istnieje tylko na papierze. Niechęć do zatrudniania kobiet nie jest wyłącznie wynikiem barier kulturowych, ale także utrudnień systemowych. Tu dla młodych, ambitnych kobiet wiele może zrobić państwo, pomagając przedsiębiorcom. Nie jest przecież tajemnicą, że w trudnych warunkach na polskim rynku przedsiębiorca myśli głównie o tym, by się utrzymać. Siłą rzeczy wybierze więc pracownika, który będzie go mniej kosztował. Gdyby państwo pomagało przedsiębiorcom, zamiast łupić ich przy każdej nadarzającej się okazji, pewnie i oni inaczej patrzyliby na kobietę pracownika.

Dzięki pakietowi Kluski (jeśli ten wejdzie w życie) firmę będzie można otworzyć w pięć minut. Co z tego, gdy nie będzie ona w stanie utrzymać się na rynku dłużej niż te pięć minut.

Kolejny problem, na jaki trafiają młode Polki na rynku pracy, to niższa płaca za taką samą pracę. To wynik dyskryminacji w najczystszej postaci. Pracodawca oferuje niższą pensję tylko dlatego, że to jest kobieta. Poza tym mężczyźni są odważniejsi, na rynku pracy stawiają twarde wymagania. Kobiety są mniej pewne siebie i zwyczajnie skromniejsze. Prawda jest taka, że nawet te kobiety, które mają dzieci i dużo pracy w domu, świetnie organizują się w miejscu pracy, są bardziej wydajne, świetnie radzą sobie na dwóch etatach: tym życiowym i zawodowym. Kobiety są bardziej zahartowane, odpowiedzialne, poważne.

Większość kobiet, z którymi osobiście zetknęłam się w życiu zawodowym, była wykształcona, zadbana, błyskotliwa. W dodatku najczęściej były szefami. Im udało się przebić przez trudności na starcie. Nie znaczy to jednak, że wszystkie ograniczenia zniknęły. Przez lata niemal codziennie słyszałam ich skargi i utyskiwania. Nie skarżyły się jednak na bariery prawne, problemy z przedszkolami dla dzieci czy niskie pensje. Z moich doświadczeń wynika - i piszę to nieśmiało z obawy przed zemstą - że największym problemem w rozwoju zawodowym każdej kobiety są mężczyźni. Nie wszyscy oczywiście. Tylko ci głupi, egoistyczni, pełni kompleksów i zawiści. Ci, którzy nie potrafią pogodzić się z faktem, że coś takiego jak kobieta jest ich szefem i wydaje im polecenia.

Czyli znaczna większość męskiej populacji... Kobietom trudniej przebić się na kierownicze stanowiska między innymi z tego prozaicznego i pomijanego w dyskusjach powodu. Męska klika jest silna i lojalna. Znam wiele przykładów wołających o pomstę do nieba. Mężczyzna kieruje zespołem, a tak naprawdę pracują za niego i podejmują za niego decyzje kobiety! Ale one szefami zostać nie mogły.

Dlaczego? Bo to baby. A baba, wiadomo: humorzasta, zołza, no i baba przede wszystkim. Te, którym się udało, bo zostały właściwie ocenione i docenione, nie mają łatwego życia tylko dlatego, że męska część świata nie może się z tym pogodzić. Zaczynają się dyskusje typu: komu ona zawdzięcza ten awans, kto ją promuje - w domyśle z kim sypia? Nie znam dyskusji w odwrotną stronę. Nikt nie odważyłby się zapytać, czy kariera pana Mietka była uczciwa. Czy może zawdzięcza ją rozmiarowi swojego penisa? Kobieta w mentalności panów to ciągle obiekt raczej seksualny albo raczej kulinarny. Fakt posiadania przez kobiety mózgu dla wielu mężczyzn oczywisty nie jest. Nieraz słyszymy przecież to cudowne zaskoczenie w ich głosie i ten podziw, gdy mówią: "popatrz, taka ładna i jeszcze myśli" albo: "blondynka, a umie liczyć". Skąd biorą się wśród nas te paskudne typy? Skąd taki sposób myślenia? Przyczyn należy szukać w uwarunkowaniach kulturowych i historycznych.

Emancypacja kobiet to przecież sprawa niezwykle świeża. Feministki mają jeszcze sporo do zrobienia. Nie da się przecież w ciągu zaledwie stu lat wyprostować tego, co obowiązywało w sposobie myślenia na temat kobiet przez tysiąclecia. A co przetrwało w literaturze, w przekazach historycznych czy nawet w niewinnych z pozoru narodowych przysłowiach.













Reklama