Książę spotkał Ditę von Teese, byłą żonę Marylina Mansona i słynną striptizerkę, na turnieju polo sponsorowanym przez firmę Cartier w klubie Guards w Windsorze. Oczarowany alabastrowymi wdziękami Amerykanki, zagaił typową salonową konwersację. Zapytał m.in. czym zajmuje się Dita. Ta miała skromnie odpowiedzieć: "Jestem tancerką".

Reklama

Oczywiście szczegóły rozważnie zachowała dla siebie, by nie urazić jego książęcej mości takimi nieprzystojnościami jak burleska, gorsety, koronki i pejcze. Nieświadomy niczego książę odparł: "Mój syn uwielbia tańce”. I niewiele się zastanawiając, zaprosił Ditę na 24. urodziny Harry'ego we wrześniu. Chciał pewnie zadbać o odpowiednio przygotowaną partnerkę do tańca dla syna. Wiadomo, że wyższe sfery zawsze dbały o naukę tańca.

Jednak czy takiego? Podobno sama Dita była w szoku. A jakie było jego zdziwienie Karola, gdy jeden z asystentów szepnął mu na ucho, jakim dokładnie tańcem zajmuje się Amerykanka. Informator "The Sun" donosi, że biedndy książę był ogromnie zawstydzony, aż “zacisnął pięść, tak że zbielały mu kostki".

Cóż, trzeba wybaczyć następcy brytyjskiego tronu faux pas - Karol kończy w tym roku 60. lat, w odróżnieniu od synów nigdy nie był lwem salonowym i nie ganiał za nowinkami. Wolał polowania i studiowanie systematyki roślin. Rozbrykany i znany z zabawowego temperamentu książę Harry na pewno wybaczy ojcu pomyłkę: szczególnie, że Dita na imprezach robi zmysłowy show w… wielkim kieliszku szampana. Pewnie każdy dwudziestolatek chciałby, by ojciec tak się pomylił...

Reklama