Inne

Jaka jest posłanka Beata Kempa? Zmienna: w pracy, czyli w polityce bezkompromisowa, a w domu potulna. Czy wywiad we "Wprost" jest początkiem przedwyborczej strategii ocieplania wizerunku PiS? Nie wiadomo, ale jedno trzeba przyznać: jest zaskakująco otwarty.

Reklama

czytaj dalej



KEMPA UDOMOWIONA

Reklama

"Nikt nie uwierzy: przekraczam próg domu i nie mam nic do powiedzenia" - mówi Beata Kempa na samym początku rozmowy. To nokaut - spodziewaliśmy się, że to ona steruje życiem rodziny. Tymczasem w Sycowie chętnie oddaje pałeczkę mężowi Waldkowi: "Zostawiam mandat poselski za progiem razem z wszystkimi życiowymi mądrościami (...) Czasem słyszę nawet od męża: >> Tam możesz wiele, ale tutaj zasady są ustalone<<. Takie zasady obowiązują od 22 lat, odkąd jesteśmy małżeństwem". Jak się okazuje pan Waldek w weekendy zabiera żonie telefon! "(Gdy chcę oddzwonić) muszę się chować w toalecie albo na górze w sypialni" - raduje się Beata Kempa.

Jak się okazuje pani poseł bywa niezdecydowana. "Jak mam trzy rzeczy do wyboru, to się gubię" - wyznaje rozbrajająco. I jest także romantyczna! "Czasami aż za bardzo. Jak skończy się komisja (...) wyjedziemy gdzieś, gdzie jest ciepło". Mąż zapewne chciałby, aby sprawa afery hazardowej została już załatwiona.

Reklama

czytaj dalej



ROZWAŻNA I ROMANTYCZNA

Pani posłanka swoją delikatną naturę odkrywa w kolejnym wyznaniu. Na pytanie, jak często powinno się mówić "kocham" odpowiada: "Średnio raz dziennie. Przynajmniej rano." Nie ukrywa także faktu, iż ze swoim mężem pozostaje w ciągłym kontakcie emocjonalnym: "Codziennie rano najpierw wysyłamy sobie sms-y, a potem rozmawiamy. To mnie wprawia w dobry nastrój".

Ale dość tej sielanki - Beata Kempa przyznaje, że jest także zaborcza: " Wszystko musi być na wyłączność. Nawet w weekendy sama sprzątam, żeby nie było żadnej pani do pomocy. Nie to, żebym nie była pewna męża. Ale jeśli takie osoby są młode, a mąż jest w domu, to licho nie śpi" - śmieje się posłanka. W rodzinnym Sycowie już niejednokrotnie przepowiadano lub wręcz ogłaszano koniec ich małżeństwa: "Żyjemy w małej społeczności. Jesteśmy tam na świeczniku, dlatego ludzie sobie o nas rozmawiają. Jeśli mają powód do plotek to dobrze, bo to zabija czas" - kwituje posłanka Kempa.

czytaj dalej



INNI SIĘ NIE LICZĄ



Mąż pani posłanki nie lubi polityki. Nawet bardzo - więc Beata Kempa nie ma wątpliwości, że gdyby zażyczył sobie, by skończyła romans z polityką, to nie wahałaby się ani chwili. "Jeśli mąż by sobie zażyczył, żebym odeszła, to jestem w stanie wziąć torebkę i natychmiast przyjechać do niego z Warszawy. Jestem tego w stu procentach pewna" - deklaruje.

Miłość posłanki do małżonka jest godna pozazdroszczenia. Lojalność Beaty Kempy budzi szacunek, tym bardziej, że na co dzień przebywa ona w zmaskulinizowanym środowisku. Posłanka wyznaje, że innych mężczyzn traktuje po przyjacielsku. Ale szczerze wyznaje, że gdyby na kawę zaprosiłby ją poseł Ryszard Kalisz, to by nie odmówiła.



Czytaj więcej w najnowszym numerze "Wprost"