32-letni Chińczyk, pan Zhang, zakochał się w swojej przyszłej żonie z powodu jej „silnego i niezależnego charakteru”. Żona - menedżerka sprzedaży w firmie handlowej - trenuje kung-fu od dziecka i chętnie korzysta ze swoich umiejętności. Jej ciężką rękę pan Zhang pierwszy raz odczuł już w trakcie półrocznego narzeczeństwa. „Jeszcze przed ślubem droczyłem się z nią mówiąc, że wygląda jak tygrysica (miała rozczochrane włosy). Po chwili nastąpiła kłótnia i wtedy po raz pierwszy posmakowałem jej umiejętności z zakresu kung-fu” – wspomina. „Nie chcę go bić, ale kłótnie są nieuchronne i nie mogę się powstrzymać” – tłumaczy się z kolei małżonka.
W końcu pan Zhang poszedł po rozum do głowy i zaproponował żonie podpisanie kontraktu... zezwalającego jej na bicie go raz w tygodniu. Umowa, podpisana w obecności jego teściów zakłada, że gdy żona złamie zasady, musi na trzy dni przeprowadzić się do domu swoich rodziców, którzy popierają jej małżonka. Kobieta cieszy się z umowy i twierdzi, że pomoże jej ona uniknąć stosowania przemocy. Przed podpisaniem kontraktu biła męża średnio trzy razy w tygodniu i jak mówi, za każdym razem tego żałowała. Jak widać, jeśli obie strony mają dobre chęci, można przezwyciężyć wszelkie małżeńskie problemy...
Oto dość niestereotypowa historia przemocy domowej. Mężczyzna, regularnie atakowany przez swoją trenującą kung-fu żonę, podpisał z nią swoiste porozumienie. Kontrakt zezwala małżonce bić go raz w tygodniu…
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama