Inne

"Dwie strony pod jednym dachem" - tym przewrotnym hasłem założyciele strony internetowej kuszą kobiety i mężczyzn, aby sprawdzili swoje drugie połówki lub ostrzegli innych przed popełnieniem błędu. Jakiego? "Don't date this guy" - znaczy "nie randkuj z tym facetem", a "Don't date this girl" - "nie randkuj z tą dziewczyną". To wiele wyjaśnia. Ale nie wszystko...

Reklama
Inne

czytaj dalej



Reklama

WIELKI KRAJ, WIELKA ZDRADA

"Gdy twój facet cię okłamie, zdradzi czy oszuka albo zafunduje wyprawę do lekarza (domyślamy się, że chodzi o choroby weneryczne - przyp. red,), lub też zrobi ci coś złego - masz stronę, na której możesz ostrzec przed nim inne kobiety" - czytamy w zakładce przeznaczonej dla pań. A dalej jest już tylko ciekawiej...

"Uciekaj, uciekaj daleko! Gdy był ze mną, spotykał się z trzema innymi dziewczynami. Ma konta na wielu portalach randkowych. To przegrany facet, który nadal mieszka ze swoimi rodzicami. Ma problemy z kredytem, więc na pewno poprosi cię o pieniądze. Nie potrafi zagrzać miejsca w żadnej pracy, kłamie, że służył w armii... Snuliśmy plany na przyszłość, chcieliśmy mieć dzieci - obmyślaliśmy nawet ich imiona. Okazało się, że to wielka mistyfikacja. Od jego znajomych dowiedziałam się, że to kłamca - zresztą jak nazwać faceta, który mówi, że w Sylwestra pracuje, a tak naprawdę bawi się beze mnie na imprezie?" - tak o swoim ukochanym pisze jedna z rozgoryczonych kobiet. Ze zdjęcia (bo i takie możliwości daje DDTG!) spogląda na nas poczciwy facet z rudą brodą i wąsami. Żaden Brad Pitt - to Justin z Chicago!

"Ten facet to największa pomyłka mojego życia. Wieczorem pije wódkę, rano - kawę z Baileys'em, pali skręty, bierze prochy i kłamie. Kłamie jak najęty. Urodził się kłamcą i kłamcą umrze" - pisze inna. Aż trudno uwierzyć, że niebieskie oczy czterdziestoletniego Ricka z Davenport mogą kłamać i że jest on taką szują.

Inne
Reklama

czytaj dalej...



Profil innego pana roi się od komentarzy oszukanych przez niego kobiet. Czterdziestopięcioletni John z Scaramento w Kalifornii miewał po kilka ukochanych na raz, niektóre nawet uczynił szczęśliwymi mamusiami. Wszystkie panie poznały się właśnie na DDGT, a ostatni wpis należy do... jego obecnej żony. "Wiem, że on ma problem. Proszę, piszcie, jeśli coś jeszcze o nim wiecie" - napisała "Wife"... Należy dodać, że wszystkie kobiety Johna zgadzają się co do jednego: on najbardziej na świecie lubi ich pieniądze. Wiążąc się z nim trzeba mieć świadomość, że ów przystojniaczek bezlitośnie oskubie do ostatniego dolara.

Panowie nie są dłużni. Na swojej zakładce piszą: " Zdradziła mnie kilkanaście razy. Kłamała mi prosto w twarz. Półtora roku po ślubie zaczęła sypiać ze swoim współpracownikiem. (...) on nie wiedział o mnie, a ja o nim" - pisze zdradzony mężczyzna. A ze zdjęcia wesoło uśmiecha się 24-letnia blondynka Brooke.

Panowie bywają także bardzo złośliwi: "Jeśli pójdziesz z nią do łóżka (z blondwłosą Janelle - przyp. red.) - co nie będzie takie trudne - to pamiętaj, że będziesz musiał odwalić za nią cąłą robotę. Leży jak kłoda i jest fatalna w oralu" - ostrzega były narzeczony ewentualnych kandydatów do ręki (ręki?)tej dwudziestolatki.

Inne

czytaj dalej...



"Mamy nadzieję, że ta strona spowoduje, że mężczyźni/kobiety zastanowią się dwa razy, zanim coś zrobią " - takie przekonanie wyrażają twórcy DDTG. Czy na pewno? Zdrada od zarania dziejów towarzyszy miłości, więc tak naprawdę trudno jest ją oceniać w kategoriach obiektywnych. Zazwyczaj ma wymiar dalece subiektywny. I co tu dużo mówić - wiele odcieni. Dla jednych mały skok w bok jest zupełnie niewinną rozrywką, a dla innych to wydarzenie urasta do rangi tragedii życiowej. Poza tym DDTG to doskonałe miejsce do dokonania zemsty na kimś, kto być może w ogóle na nią nie zasługuje? Pranie brudów na oczach milionów interneutów to przecież rodzaj prywatnej wendetty.

Co do jednego tylko mamy pełne przekonanie - jeśli strona DDTG ostrzeże przed ludźmi przenoszącymi choroby weneryczne lub zwykłymi oszystami to znaczy, że jest ze wszech miar potrzebna.

Może i w Polsce powstanie niedługo taka spontaniczna baza "cheaterów"? Masz propozycję, jak mogłaby się nazywać? Może "rejestr frajerów"?