Obiekt pożądania, bóg seksu… Często słyszymy te określenia w odniesieniu do gwiazd. Nic dziwnego, że większości kobiet wydaje się, że ideałem mężczyzn jest Monica Bellucci lub ewentualnie Pamela Anderson, a panowie sądzą, że tylko ktoś o powierzchowności Brada Pitta czy Antonio Banderasa może zdobyć względy przedstawicielek płci pięknej.

Nic bardziej mylnego. Dlaczego bowiem książę Karol rzucił piękną Dianę dla Camilli, o której brytyjska prasa pisała, że jeśli jest piękna, to chyba tylko inaczej? Dlaczego Paul Mc Cartney, bożyszcze tłumów, zakochał się w kobiecie bez nogi? A polski prezenter, choć mógł paradować z długonogimi modelkami, wybrał panią w rozmiarze XXL?

UPODOBANIA, PREFERENCJE, GUSTA...

To w istocie niezwykle tajemnicza sprawa. W opowiadaniu Witolda Gombrowicza "Na kuchennych schodach" bohater, ambitny dyplomata, żeni się z arystokratyczną pięknością o nogach długich jak liana, eleganckich, cienkich w pęcinie. O sylwetce szczupłej, zgrabnej, pełnej gracji. Idealna partnerka dla robiącego karierę mężczyzny! Cóż z tego - młody dyplomata, ilekroć znalazł się z piękną małżonką w sypialni, wzdychał, bynajmniej nie z miłości. Wzdychał do przysadzistych praczek i służek, które widywał na ulicach! "Czy wciąż jeszcze migają na Kruczej i Hożej grube łydki osadzone na oklapłych stopach?" - zastanawiał się rozżalony, z niechęcią biorąc w objęcia swoją elegancką i szczupłą żonę.

CO SIĘ KOMU PODOBA

To, kto nam się podoba, kogo uważamy za atrakcyjnego, zależy od trzech czynników. Po pierwsze, od wspomnień z okresu dzieciństwa. Nie muszą to być wcale wspomnienia erotyczne! Chodzi o osoby, które kojarzyły nam się z męskością, z kobiecością, gdy byliśmy bardzo mali, mieliśmy po 3, 4 lata. Pewnie w przypadku bohatera "Na kuchennych schodach" taką osobą była służąca, która czule głaskała go po głowie, w przeciwieństwie do wymuskanej, uczesanej, chudej matki, która z niechęcią odpychała swojego synka, w obawie, że pobrudzi jej jedwabną suknię.



W przypadku księcia Karola była to zapewne niania. Angielskie gazety opublikowały kiedyś jej zdjęcia z czasów, gdy zajmowała się małym księciem. Na fotografiach widać twarz kobiety o aparycji uderzająco podobnej do Camilli Parker Bowles. Ktoś, kto był dla ciebie miły, dobry, kogo lubiłaś, zapada ci w pamięć. Może był to ojciec. A może jego brat, wujek? Może dziadek? W twoim umyśle wdrukowuje się pewien obraz uśmiechniętego bruneta z wąsami lub pulchnego blondyna w okularach. To fundament, na którym tworzą się nasze preferencje i gusta seksualne - skomplikowana i łącząca w sobie wiele stylów budowla.

>>> Top 10 problemów łóżkowych

czytaj dalej



Drugim, bardzo ważnym czynnikiem są oczywiście pierwsze doświadczenia erotyczne. Są one niezwykle silne i nawet nie zdajemy sobie sprawy, że warunkują nas na całe życie. To oznacza, że tak naprawdę każda ludzka cecha może stać się dla kogoś silnie erotyczna. Blizny po trądziku, bo pierwszy chłopak miał takie właśnie poorane policzki. Szpara między jedynkami. Typ budowy ciała. Kolor i długość włosów. Barwa oczu. A nawet… okulary. Tak, w internecie są setki stron poświęconych okularnicom, na których ich wielbiciele wynoszą pod niebiosa ich seksapil! Dobrze jest zdać sobie sprawę, patrząc w lustro, że to, co do tej pory uważałaś za wadę, może być dla kogoś innego czymś absolutnie podniecającym i cudownym.

"Przykładów nie będę szukać daleko - kobiety, które dobijają się psychicznie z tego powodu, że są za grube, widocznie nie miały okazji podsłuchiwać męskich komentarzy typu: »Dla mnie kobieta się nie liczy, jak nie ma co wziąć w rękę«. Co oczywiście wcale nie znaczy, że chudzielce nie mają swoich fanów" - pisze psychoterapeutka Anna Dodziuk w książce "Dobrze nam ze sobą. Przyjemna i pożyteczna książeczka o seksie".


NIE ZAWSZE JEST NORMALNIE


Trzecim czynnikiem kształtującym sypialniane gusta, są wszystkie nasze przeszłe doświadczenia. Modyfikują one pierwotne upodobania. Jeśli miałaś kiedyś partnera, z którym często kochaliście się w konkretnej pozycji, będziesz chciała powtarzać to także z innymi partnerami już później. Bywa jednak, że chcemy robić w łóżku coś, co znacznie wykracza poza zwykłe przywiązanie do konkretnej pozycji i jest dla partnera co najmniej dziwne, jeśli nie trudne do zaakceptowania.

Patrick, bohater książki "Pocałunki na Manhattanie" Davida Schicklera, ma wiele kochanek. W piątkowy wieczór zabiera wybraną kobietą do luksusowego domu mody, ubiera od stóp do głów w kosztowne rzeczy. Potem, już w zaciszu własnej sypialni, drze na kochance jedwabną sukienkę, a samą delikwentkę przywiązuje do łóżka i… No właśnie, i nic. "Następuje znacznie więcej dotykania, którego charakteru dżentelmenowi nie wolno zdradzić. Wystarczy powiedzieć, że bez cudzołóstwa i tradycyjnego stosunku zdobywam z tą kobietą seksualne szczyty i odwiedzam sfery, które wzbudziłyby w aniołach chęć stania się ludźmi" - zwierza się na kartach powieści Patrick.

Niezależnie od tego, jak anielskie doznania zapewniało bycie przywiązaną do łóżka Patricka, jego wybranki musiały być zdziwione. Bo to trochę nienormalne, prawda?
Seksuolodzy od dawna toczą batalię o to, co w seksie jest, a co nie jest normalne. Przyjęło się uważać, że z odchyleniem mamy do czynienia, gdy człowiek nie jest w stanie osiągnąć rozkoszy bez konkretnych rekwizytów.

>>> Polki są sprośne i gorące

czytaj dalej



NIECH ŻYJE RÓŻNORODNOŚĆ

Są panowie, którzy lubią rude, ale mogą uprawiać seks z blondynką czy brunetką. Są też tacy, w których kobieta nie posiadająca miedzianych włosów, nie jest w stanie wzbudzić pożądania. Bywa że mężczyzna prosi kobietę, żeby założyła do łóżka frywolną bieliznę czy lakierowane kozaki na wysokich szpilkach. To oryginalna prośba, ale nie ma w niej nic dziwnego, jeśli tylko taki "teatr" odbywa się w alkowie od czasu do czasu.

Jeśli jednak strój, rekwizyt, wygląd, czy rodzaj sytuacji (np. wiązanie, odgrywanie gwałtu) potrzebne są za każdym razem, pojawia się problem. Mamy do czynienia z czymś, co nosi nazwę parafilii (odchylenie od seksualnej normy). To jeszcze nic groźnego. Fetyszysta, który oczekuje od kochanki, że za każdym razem będzie uprawiała seks w szpilkach, nie jest niebezpieczny. I taki seks też może być przyjemny, ale kochanka powinna zdawać sobie sprawę, że w tej relacji to ona jest dodatkiem do butów, a nie na odwrót.

Tyle definicje. W praktyce wszystko, na co zgadzają się oboje partnerzy, jest dozwolone. Musi to być jednak zgoda dobrowolna! Jeśli uważasz, że życzenia i oczekiwania twojego kochanka wykraczają poza zwykły, choć oryginalny, gust, jeśli sądzisz, że masz do czynienia z parafilią -skonsultuj się ze specjalistą - seksuologiem. To da się leczyć! Pamiętaj jednak, że "dziwactwa łóżkowe" tak naprawdę ubarwiają życie.

Możecie spróbować różnych rzeczy, które przychodzą wam do głowy. Dobrze też, byście mówili, co was w sobie nawzajem najbardziej podnieca. Powiedz kochankowi, że uwielbiasz jego łysinkę. Być może okaże się, że w ten sposób rozwiejesz jego lęki o to, że się starzeje, że nie będziesz go już uważała za atrakcyjnego. Poproś partnera, by i on szczerze (na ucho) powiedział ci, co go najbardziej w tobie podnieca. Odpowiedź: "Uwielbiam twój krzywy nos!", "Kocham twoje odstające uszy" - może zwalić cię z nóg.

Ale z pewnością następnego dnia patrząc w lustro, spojrzysz inaczej na swój nos czy uszy, na to, czego tak nie znosiłaś. Zaczniesz się przyglądać i… może zobaczysz to samo, co on w tobie widzi. I choćby dlatego warto folgować w sypialni zachciankom i pielęgnować wasze, jakże odmienne, gusty. Niech żyje różnorodność!

>>> Rozpustnice w welonach