Niemal 40 proc. Polek w wieku 15-49 lat nie stosuje żadnej metody antykoncepcji. To najgorszy wskaźnik spośród piętnastu krajów europejskich - wynika z badań wykonanych na zlecenie UE.

Co czwarta nasza rodaczka nie potrafiła podać powodu, dla którego nie stosuje żadnych zabezpieczeń przed niechcianą ciążą. 6 proc. tłumaczyło to względami religijnymi. Ankietę, na którą odpowiadało ponad tysiąc Polek, przeprowadzono w sumie wśród 12 tys. pań 15 krajów UE. Badania wykonał międzynarodowy instytut SKIM Analytical Healthcare.

Lekarze zapytali respondentki również o to, czy kiedykolwiek w życiu stosowały antykoncepcję hormonalną. Pozytywnej odpowiedzi udzieliło im blisko 70 proc. Europejek i 43 proc. Polek. Lekarzy zaniepokoił również bardzo niski odsetek - tylko 13 proc. - młodych Polek, które konsultowały z lekarzem wybór zabezpieczenia przed swoim pierwszym stosunkiem w życiu.

"W UE jest taki zwyczaj, że młodą dziewczynę matka prowadzi na wizytę do ginekologa, który ją uświadamia i dobiera jej antykoncepcję. W Polsce rodzice wychodzą z założenia, że jak dziecko nic nie będzie wiedziało o seksie, to nie podejmie współżycia. Tymczasem to poważny błąd" - ocenia prof. Małgorzata Fuszara, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Wyniki ankiety w dużej części pokrywają się z ostatnimi pracami seksuologa prof. Zbigniewa Izdebskiego ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. W jego badaniu do niestosowania jakiejkolwiek z dostępnych metod antykoncepcji przyznało się nieco mniej, bo 30 proc. respondentek. Aż 93 proc. Polek winą za brak świadomości seksualnej obarczało system edukacyjny. Z poglądem tym zgadza się większość naszych lekarzy i ekspertów.

"Edukacja seksualna leży. Podczas gdy eksperci spierają się, czy uczyć młodzież w szkołach wyłącznie o naturalnych metodach zapobiegania niechcianej ciąży, nastolatki wymieniają się niesprawdzoną wiedzą i są tego tragiczne skutki. Większość młodych kobiet podejmuje współżycie kompletnie nieprzygotowana, bez żadnych zabezpieczeń" - komentuje dr Stanisław Dulko, warszawski seksuolog i psychiatra. Dodaje też, że Polki mają coś niepokojącego w mentalności: nie starają się same w żaden sposób zabezpieczyć. Oczekują za to od swoich partnerów, by przejęli inicjatywę i odpowiedzialność za następstwa współżycia za nie.

Zgadza się z nim inny seksuolog, prof. Zbigniew Lew-Starowicz. Uważa on, że w sytuacjach intymnych Polki często stwarzają pozory kompletnego zaskoczenia, stąd brak zabezpieczeń. "Używanie środków antykoncepcyjnych oznaczałoby świadome przyzwolenie kobiet na seks. Tymczasem one wolą obarczać odpowiedzialnością za stosunek mężczyzn" - kwituje seksuolog.

Zupełnie inaczej problem widzą kobiety: "Przerzucanie całej winy na nas to typowo męski punkt widzenia" - oburza się Wanda Nowicka z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Przyznaje, że dla wielu Polek seks jest wciąż tematem tabu, ale winę za to ponoszą w równej mierze: rodzice, nauczyciele i lekarze. "Wiedza seksualna nauczana w naszych szkołach jest na żenującym poziomie. Dziewczynom mówi się na przykład, że od jednego stosunku nie można zajść w ciążę. Potem są pytania: czy od całowania można mieć dziecko?! Ginekolodzy zatrudnieni w opiece publicznej nie są wcale zainteresowani uświadamianiem pacjentek w kwestii antykoncepcji, za takie poradnictwo NFZ nic im nie płaci" - wyjaśnia.

Z kolei dr Jolanta Szufladowicz-Woźniak, warszawska ginekolog-położnik, zwraca uwagę na jeszcze inny problem. "Niektórzy lekarze z określonym światopoglądem straszą młode kobiety ubocznymi skutkami korzystania z antykoncepcji hormonalnej: nowotworami czy tyciem. Potem wiele z nich boi się już brać tabletki. Skutek jest taki, że młode Polki wybierają metody jeszcze bardziej ryzykowne: kalendarzyk albo stosunek przerywany" - kwituje.