Seks to prawdziwa uczta dla zmysłów. Dla uszu, oczu, dotyku… „Jest tyle pomniejszych zmysłów, które zasilają rzekę seksu jak dopływy, stanowiąc dlań pożywkę. Tylko wspólne pulsowanie seksu i serca może doprowadzić do ekstazy” - napisała Anais Nin, prawdziwa mistrzyni erotycznych igraszek i kochanka Henry’ego Millera. Rzeczywiście, pieszczoty i koronujące je zbliżenie, orgazm i rozkosz, to suma wielu czynników.

Z całą pewnością, by zakosztować prawdziwej przyjemności, trzeba rozpalić do czerwoności wszystkie zmysły. I wyobraźnię… Dzięki takiej mieszance można znaleźć się w siódmym niebie.

Okazuje się jednak, że pobudzenie zmysłów to nie taka prosta sprawa. Zwłaszcza dla nas, kobiet, bo my podniecamy się wolniej od naszych partnerów. Potrzebujemy więcej czasu i bardziej wysublimowanych podniet, by przygotować się na ekstazę. Czasami też zawodzi nas wyobraźnia, zwłaszcza jeśli romantyczne początki znajomości, kiedy to najlżejszy dotyk kochanka wywoływał rozkoszny dreszcz, dawno mamy już za sobą. Powiedzmy jednak szczerze - nikt nie rodzi się z nieograniczoną inwencją w łóżku. A powtarzające się noc w noc pozycje, te same pieszczoty z czasem mogą spowszednieć i stracić smak.

Erotyka na kartach książki

Co możemy zrobić, żeby podgrzać temperaturę w sypialni i znów przeżywać orgazm za orgazmem? Najlepiej skorzystać ze starego, wypróbowanego sposobu i… dostarczyć naszym zmysłom wzroku i słuchu odpowiednio przygotowaną pożywkę. Muzyka, obraz i literatura tworzą nastrój w sypialni. Dawniej na książki i albumy wprost stworzone, by leżeć na nocnym stoliku na wypadek, gdyby kochankowie mieli ochotę poszukać inspiracji, mówiło się „pillow books”, czyli książki do poduszki. Pierwsze takie dzieła powstały w Chinach i Japonii i początkowo miały postać luźnych kartek, które trzymało się w pudełkach przypominających poduszki. Stąd właśnie nazwa. Te piękne, ilustrowane rysunkami o treści erotycznej, a także wzbogacone o pożyteczne rady księgi otrzymywali chińscy, japońscy i indyjscy nowożeńcy od swoich rodzin. Chodziło o to, by szybko opanowali tajniki ars amandi. W końcu po co latami z trudem dochodzić do czegoś samemu, eksperymentować, szukać rozkosznych pozycji, jeśli można taką wiedzę posiąść dzięki książkom?

Dzisiaj także można czerpać wiele informacji z ilustrowanych podręczników Kamasutry, ale nie tylko. Wyobraźnię pobudzą również pięknie wydane albumy z aktami. To prawda, że mężczyźni są wzrokowcami i dlatego to do nich adresowane są kolorowe pisma erotyczne, ale i kobiety mogą docenić zmysłowe piękno nagich ciał - solo lub splecionych w miłosnym uścisku. Tyle tylko, że my potrzebujemy jeszcze, żeby te erotyczne obrazki były nie tylko podniecające, ale i zachwycające, estetyczne. Z pewnością albumy z arcydziełami malarstwa i mistrzów obiektywu (oczywiście zawierające akty) zaspokoją najbardziej nawet wybredne gusty. Ale pillow book to nie tylko podniecające rysunki pozycji czy instruktaż do pieszczot. To także zmysłowe, przesycone seksem opowieści. Są jak przystawka przed głównym daniem, przed miłosnym koncertem dwóch ciał. Inspirują. Pobudzają. Zaostrzają apetyt.

Wspaniałą przystawką będzie książka Boba Berkowitza „Jego sekretne życie” - rozszyfrowująca erotyczne fantazje mężczyzn. Ty też możesz czytać ją do poduszki (byle nie przed snem!). Ciebie z kolei zachwycą niezwykłymi pomysłami i barwnym językiem kipiące od erotyzmu opowiadania Anais Nin „Małe ptaszki” i „Delta Wenus”. Zainspirowana nimi będziesz chciała się kochać przez całą noc. Film - podniecająca inspiracja Ale nie tylko książki i albumy pobudzają wyobraźnię. Michalina Wisłocka, autorka „Sztuki kochania”, twierdziła, że o ile mężczyźni wolą oglądać kobiece akty, o tyle na wyobraźnię ich partnerek znacznie skuteczniej działają filmy. Ale nie pornograficzne, jakich pełno w sex shopach. Bo ta erotyka nie ma duszy. Jest nudna i mało intrygująca właśnie przez to, że wszystko przed widzem odkrywa jak instrukcja obsługi sokowirówki.

Za to zapewne jakaś scena z filmu fabularnego, emanująca erotyzmem, głęboko zapadła ci w pamięć, choć niekoniecznie występujący w niej aktorzy byli nadzy. Która jest twoją ulubioną? Ta, gdy on mył jej włosy w „Pożegnaniu z Afryką”? Czy ta z „Kochanka”, w której jego ręka wędrowała w górę jej uda? Takie filmy tworzą nastrój, przyprawiają nas o przyspieszone bicie serca. Dlaczego więc nie obejrzeć ich razem z ukochanym mężczyzną i nie zacząć pieszczot już w trakcie tej ulubionej, podniecającej sceny? Takie pełne erotyzmu obrazy mogą na wiele lat wryć się nam w pamięć nie tylko dlatego, że są przesycone gorącymi emocjami. Ale także dlatego, że filmowi bohaterowie często spełniają nasze własne fantazje. Potraktuj więc te „momenty” nie tylko jako afrodyzjak, ale także jako ściągawkę z wyrafinowanej erotyki. Dzięki temu możesz wraz z ukochanym otworzyć drzwi do świata nieznanych dotąd rozkoszy. Przenieście ulubioną scenę z ekranu do waszej sypialni. Zawiąż mu oczy i, jak w „9 i 1/2 tygodnia”, podawajcie sobie z ust do ust truskawki. Polej jego ciało słodkim jogurtem jak bohaterka „Gorzkich godów”. Przekonasz się, że erotyczna temperatura w waszej alkowie od razu podskoczy do 100 stopni Celsjusza!

Muzyka tworzy nastrój

Znacznie goręcej zrobi się także, gdy waszym pieszczotom towarzyszyć będzie odpowiednio dobrana muzyka. A ta rzeczywiście potrafi rozpalać zmysły. W filmie „Miłość po południu” główny bohater, grany przez Gary’ego Coopera, uwodził kobiety przy akompaniamencie cygańskiej orkiestry. Melodia „Oczarowania” nieodmiennie sprawiała, że jego wybranki ulegały mu bez namysłu. Dlaczego tak się dzieje? Muzyka, zwłaszcza ta odpowiednia do miłości, jest niezwykle rytmiczna. Uderzanie w bęben, perkusję czy akordy na gitarze mogą przyspieszyć puls. Najbardziej daje się to zauważyć przy muzyce techno. Coraz intensywniej wybijany rytm sprawia, że serca uczestników imprez też szybciej biją. Dzięki powtarzającym się muzycznym frazom łatwo wprowadzić się w trans. A stąd już blisko do ekstazy. Zauważ też, że rosnące tempo muzycznego utworu przypomina natężenie miłosnych pchnięć. Najpierw jest wolno i delikatnie, a potem… coraz szybciej, szybciej, aż do orgazmu. Jaka muzyka najlepiej nadaje się do seksu? Taka, którą oboje lubicie… Ale nie może być to nic spokojnego. Zapomnij o odgłosach delfinów czy szemraniu górskich strumyków. To was tylko uśpi.

Z badań przeprowadzonych przez firmę Durex wynika, że w sypialni Polacy najchętniej słuchają soulu i jazzu. W nich jest i rytm, i zmysłowość. Dzięki temu te gatunki (oraz lounge) to wspaniały akompaniament do miłosnych szeptów i krzyków rozkoszy. Fantazja to ostra przyprawa Z seksem jest jak z gotowaniem wykwintnej potrawy. Bez przypraw, bez nowych, niespodziewanych pomysłów, bez krzty fantazji - traci swój aromat i smak. Nie pozwól, by tak stało się w waszej sypialni. Korzystaj z różnych pomocy, które mogą rozgrzać wasze zmysły, bo dzięki temu z każdym kolejnym zbliżeniem będziecie się coraz lepiej znali, będziecie coraz bardziej dobraną parą kochanków. Przełamiecie też pewne bariery i zbliżycie się do siebie psychicznie. Im więcej wyobraźni i uczuć zaangażujecie w pieszczoty, tym będą one wspanialsze. „A to właśnie nadaje seksowi jego zdumiewającą fakturę, jego łagodną transformację, jego siłę afrodyzjaku” - pisała Anais Nin i Henry Miller w liście do człowieka, na którego zamówienie kochankowie wymyślali wyrafinowane opowiadania erotyczne. Nadaj waszemu seksowi nową fakturę, dodaj mu barw z książek i filmów, dodaj mu ścieżkę dźwiękową z waszych ukochanych, „pościelowych” płyt. Zobaczysz, jak bardzo na tym zyska wasza miłość!

Płyty i książki, które warto mieć na nocnym stoliku

„Afrodyta” Isabel Allende to erotyczna książka kucharska. Pełna przepisów na afrodyzjakalne dania i… intrygujących opowieści. Można kupić w księgarniach wersję książki oprawioną w aksamit - ta idealnie nadaje się do sypialni.

„Jego sekretne życie” Boba Berkowitza - opowiadania, których bohaterowie spełniają najśmielsze męskie fantazje. Prof. Zbigniew Lew Starowicz napisał w recenzji, że książka ta może być afrodyzjakiem, ponieważ słowo pisane jest naturalnym bodźcem erotycznym.

„Erotica universalis” wydawnictwa Taschen jest albumem sztuki erotycznej tworzonej od czasów starożytnych po dzień dzisiejszy. Inspiruje, podnieca i także bawi.

„Fotograficzna Kamasutra” Lindy Sonntag - traktat Watsjajany przystosowany dla współczesnych kochanków, opatrzony pięknymi i bardzo pomocnymi fotografiami.

„Małe ptaszki” Anais Nin to opowiadania, które naprawdę mogą podgrzać erotyczną temperaturę w waszej sypialni!

„Hõtel Costes” Stéphane’a Pompougnaca jest typową muzyką „pościelową”: spokojną, rytmiczną i nastrojową.

„Je nous aime” Claude’a Challe’a - płyta przesycona gorącym erotyzmem. W jednym z utworów w tle słychać okrzyki szczytującej kobiety.

„Emmanuelle” - przewija się tutaj motyw muzyczny z filmu pod tym samym tytułem. Do słuchania tylko w łóżku!

Filmy idealne na gorący wieczór

„Kochanek” - ona (Jane March) wraca do szkoły. On (Tony Leung Ka Fai) płynie na tym samym statku. Ta namiętność jest nie tylko gorąca, ale ma też smak zakazanego owocu…

„Bliżej” - historia zawikłanych związków czwórki bohaterów (Natalie Portman, Jude Low, Julia Roberts, Clive Owen), którzy pożądają, kochają, ale też zdradzają.

„Pillow book” - Nagiko (Vivian Wu) pisze pamiętnik na skórze kochanka (Ewan McGregor). W tej relacji ważniejsze od orgazmu jest napisanie kolejnej strofy.

„Nagi instynkt” - detektyw (Michael Douglas) podejrzewa znaną pisarkę (Sharon Stone) o dokonanie morderstwa. Mimo to daje się jej wciągnąć w podniecającą grę erotyczną.