Potrzebuję pańskiej pomocy - "Marta, znajoma dziennikarka, z impetem wpadła do mojego gabinetu". - "Cóż się stało, pani Marto?" - spytałem zdziwiony. - "Mam poważny problem" - wypaliła. - "A raczej nie ja, tylko moja przyjaciółka, Alicja."



Kilka minut później wiedziałem już, w czym rzecz. Owa Alicja kilka lat temu rozstała się z mężem. Od tego czasu trwa jej - jak to określiła pani Marta - seksualna abstynencja. - "Przez trzy lata nie miała żadnego kochanka! Kiedy ostatnio na babskim spotkaniu próbowałyśmy namówić ją na romans, z rozbrajającą szczerością przyznała, że wcale nie brakuje jej faceta, a seks nie jest jej potrzebny do szczęścia" - gorączkowała się Marta. - "I ja się o nią martwię!" - "Ale dlaczego?" - próbowałem dociec. - "Jak to dlaczego?" - zdziwiła się. - "To niepokojące, gdy ktoś mówi, że nie potrzebuje seksu. Alicja ostatnio poznała kogoś. Może nawet coś by z tego było. Ale ona jest jak lód! Niedostępna, aseksualna! Facet w końcu się zniechęci..."



Brak seksu równa się brak potrzeb

Na początek próbowałem uspokoić panią Martę, tłumacząc, że jej przyjaciółka nie należy do wyjątków. Jest wiele osób, które na różnych etapach życia miewają dłuższe okresy abstynencji seksualnej. Przyczyny bywają różne - rozpad związku, trudności ze znalezieniem partnera, jego śmierć lub w końcu dłuższa nieobecność w domu spowodowana np. wyjazdem za granicę. Oczywiście, niektórzy nie uznają braku bliskiej osoby za dostateczny powód, by rezygnować z kontaktów seksualnych - mają przelotne romanse, korzystają z usług agencji towarzyskich. Ale nie o tych przypadkach mamy teraz mówić.



Co z tymi, którzy chcą seks uprawiać tylko z ukochaną osobą, a jej akurat nie ma? Wiele kobiet zachowuje się wtedy jak Alicja - ponieważ nie akceptują seksualnych przygód, tłumią swoje erotyczne potrzeby. "Obejdę się bez seksu" - mówią w końcu. Jednak prawda jest taka, że seks to jedna z głównych potrzeb człowieka. Jeśli nie zaspokajamy popędu płciowego, stajemy się jak tykająca bomba zegarowa. Kobiety, które miesiącami czy latami nie uprawiają seksu stają się nerwowe, rozdrażnione, agresywne. Ukojenia szukają w pracy albo używkach, np. w jedzeniu i alkoholu. I zwykle nie zdają sobie sprawy, że przyczyną ich podminowania jest brak spełnienia.



Czasem rzeczywiście dłuższa przerwa w życiu seksualnym, przy braku masturbacji, może prowadzić do zaniku potrzeb erotycznych. Seksuolodzy nazywają ten syndrom "zespołem wdowy". Kobieta, która cierpi na tę przypadłość, podobnie jak Alicja czuje, że może żyć bez seksu. Nie ma fantazji, snów erotycznych, nie reaguje na bodźce erotyczne. Staje się aseksualna. Dlaczego tak się dzieje? Jeśli długo nie uprawiamy fizycznej miłości, w organizmie zmniejsza się poziom substancji chemicznych, które odpowiadają za nasz popęd i sterują aktywnością seksualną. Narządy płciowe i strefy erogenne są mniej unerwione. Potrzeba seksu zanika, można też utracić zdolności osiągania orgazmu. Zdarza się to na przykład parom, w których jeden z partnerów pracuje poza miejscem zamieszkania. Kiedy wreszcie się widzą, nie potrafią zbliżyć się do siebie. A nawet jeśli się to udaje - kobieta nie ma orgazmu, choć wcześniej szczytowała bez problemu.



Zrób to sama

Jednym ze sposobów radzenia sobie z seksualną abstynencją jest masturbacja. Ten rodzaj odreagowywania wybierają kobiety, które mają duży temperament. Dzięki masturbacji ich tzw. zdolność seksualnego reagowania jest ciągle wysoka. Przeżywają orgazm. Jednak wiele z nich doświadcza pewnego dyskomfortu - masturbacja jest dla nich tylko namiastką prawdziwego kontaktu, brakuje im obecności partnera, jego pieszczot. Bywa, że z tego powodu po seksualnym zaspokojeniu płaczą. Jeśli partner pojawia się po dłuższej nieobecności, odczuwają zwiększone potrzeby seksualne. Szybko się podniecają, chcą się kochać jak najczęściej, by nadrobić zaległości. Podobnie mogą reagować kobiety, które wcześniej były samotne, a teraz wchodzą w związek. Ale zdarza się też, że odczuwają niepokój, czy ich seksualne rozbuchanie nie będzie źle odebrane przez nowego partnera. Czy się nie przestraszy, a co najważniejsze - czy zaspokoi ich potrzeby.



Lęk jest naturalny

Wróćmy jednak do Alicji i jej nowej życiowej sytuacji. Na horyzoncie pojawił się nowy mężczyzna, a wraz z nim - najprawdopodobniej - również silny lęk przed zbliżeniem. Jak to teraz będzie? Jak się odnajdę w nowej sytuacji? Czy spodobam się partnerowi? Czy będę potrafiła czerpać przyjemność ze zbliżenia? Rzecz jasna, że w takiej sytuacji mogą pojawić się trudności z podnieceniem. Zdarza się też, że kobieta podczas wprowadzania członka napina się i odczuwa ból. Ale nie ma w tym nic nienaturalnego czy niepokojącego. Lepiej jednak nie dopuszczać do takiej sytuacji. Nie wolno traktować seksu jak egzaminu, który musimy zdać. Niech wszystko się po prostu dzieje, w takim tempie, w jakim nam odpowiada. Dobrze, jeśli możemy szczerze powiedzieć partnerowi o naszej sytuacji, obawach. Nie ma nic wstydliwego w tym, że długo tego nie robiliśmy i nie wiemy, czy jesteśmy gotowi. Niektóre kobiety boją się przyznać do dłuższej przerwy w życiu seksualnym, bo uważają, że to upokarzające. Bo skoro nie uprawiały seksu, znaczy, że nikt ich nie chciał. To absurdalne! Szczerość jest podstawą udanego związku. Jeśli partner traktuje nas poważnie, wyznanie swoich uczuć na pewno nie zaszkodzi. Raczej pomoże przełamać bariery. Mężczyzna zdający sobie sprawę z tego, co blokuje kochankę, nie poczuje się odrzucony, jeśli coś nie wyjdzie. Co więcej, stworzy odpowiedni nastrój, będzie przedłużał pieszczoty i dbał, by czuła się cudownie. To klucz do seksualnej rozkoszy.



Dać sobie czas

Pocieszyłem panią Martę, że jej przyjaciółka w końcu sama poczuje, jak się zachować. Najważniejsze, by zaufała intuicji. Są kobiety, którym przed pierwszym zbliżeniem po długiej przerwie pomaga kilka kieliszków czerwonego wina (nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że nie zamieni się to w nawyk). Inne przeciągają w czasie oswajanie się z partnerem, pieszczoty wstępne, opóźniają próbę odbycia stosunku. Decydują się na współżycie dopiero, kiedy poczują się bezpieczne, pewne swojego podniecenia. Inne decydują się na "szybki numerek". Nie jest to optymalne rozwiązanie, chyba że kobieta odczuwa bardzo silne podniecenie i jest przekonana, że nie będzie miała trudności w odbyciu stosunku. Jeszcze inne wolą mieć najpierw kontakty oralne lub analne, a dopiero później decydują się na klasyczne współżycie.



Co ja bym poradził Alicji i kobietom w podobnej sytuacji? Poprzedzić ten "pierwszy raz" szczerą rozmową z partnerem. Potem kolacja przy świecach i niewielka ilość alkoholu. Przyda się wydłużenie czasu gry wstępnej i rozpoczęcie stosunku od płytkiego wprowadzenia członka do pochwy. Proponuję mieć pod ręką nawilżający krem lub żel ułatwiający penetrację. Naprawdę nie ma nic dziwnego w tym, że początkowo kobieta może mieć problem z nawilżeniem, szczególnie jeśli jest spięta. Trzeba dać sobie czas, by organizm znów stał się seksualnie sprawny. I jeszcze jedno: niech celem nie będzie świetny seks. Dajmy się ponieść fali. Seksualne porażki zaczynają się zawsze tam, gdzie są wielkie oczekiwania. Seks po długiej przerwie trochę przypomina pierwszy raz. Jest strach, niepokój, czasem ból. Im mniej się myśli i zastanawia, tym lepiej. Powodzenia!