Seks ma być przyjemnością dla obu stron, a nie przykrym obowiązkiem czy nieznośną torturą. Twój partner z pewnością rozumie taki argument. Dobrze więc. Ale dlaczego w związku z tym nadal zachowuje się w sypialni jak słoń w składzie porcelany? Zdenerwowany, przestraszony = podniecony!

Oglądacie mecz. Jego ulubiona drużyna, niestety, przegrywa. On krzyczy, miota się, rzuca przekleństwami. Mecz się kończy, a jemu… zbiera się na amory. Albo inaczej - Twój wybranek wraca z pracy podminowany, z brwią zmarszczoną i rozwianym włosem. Domyślasz się, że miał jakieś spięcie z szefem. Ty chcesz z nim o tym porozmawiać, bo jako kobieta wiesz, że dobrze jest się wygadać. Tymczasem on rzuca się na Ciebie i zaczyna majstrować przy Twoim staniku. O co chodzi? Jak mógł tak szybko przejść od wściekłości i wielkiego rozżalenia do romantycznego pożaru zmysłów?

O, wcale nie przeszedł! Ty, jako przedstawicielka płci pięknej, postrzegasz świat w setkach barw emocjonalnych. Czujesz radość, szczęście, uniesienie, satysfakcję, rozpacz, żal, rozczarowanie, gniew i wiele, wiele innych uczuć. Twój wewnętrzny świat jest bardzo kolorowy i bogaty. W porównaniu z nami większość mężczyzn to emocjonalni daltoniści. Rzadko potrafią nazwać to, co czują.

Naukowcy udowodnili w eksperymentach, że panowie po przejściu przez chwiejący się, linowy mostek nad górską przepaścią byli bardziej skłonni umówić się ze spotkaną po drugiej stronie dziewczyną (niezależnie od jej urody) niż ci, którzy zeszli z wygodnej, betonowej kładki nad ruchliwą ulicą.

Jaki z tego wniosek? Że jeśli chcesz zrobić na mężczyźnie wrażenie, zadbaj o to, żeby wcześniej coś go mocno wzburzyło. Wielu panów dość kiepsko orientuje się we własnych uczuciach. Zwłaszcza takich, które "nie przystoją" macho, jak strach czy gniew wynikający z upokorzenia. Lepiej jest powstałe w ten sposób pobudzenie zwalić na… penisa. Twój ukochany, gdy zaczyna się w środku gotować, a nie wie, dlaczego tak się dzieje (albo nie chce się przed sobą przyznać), chwyta się pierwszej przyczyny, jaka mu przyjdzie do głowy. Pobudzenia seksualnego! Zaczyna cię adorować i szuka sposobu, żeby zaciągnąć Cię do sypialni. Podobno zresztą mężczyźni nie przeżywają orgazmu tak jak kobiety. To nie jest ta wszechogarniająca fala błogości, przyjemności. Jest to raczej rodzaj kolosalnej ulgi. Dla mózgu. Dla mięśni.

Czy jest więc lepszy sposób na rozładowanie negatywnych emocji niż zafundowanie sobie takiej chwili fizycznego i psychicznego zapomnienia, jaką daje seks? Kobiety i mężczyźni szukają często w łóżku czego innego. My - bliskości, intymności, czułości, miłości. Oni - ulgi właśnie, odpoczynku, a czasem możliwości wyżycia się. Namiętny kochanek czy dusiciel złości? Jest coś jeszcze. Seks bywa świetnym katalizatorem złości - twierdzą tak Frank Hajcak i Patricia Garwood, autorzy książki "Dlaczego ze sobą sypiamy. Nieseksualne powody, dla których ludzie uprawiają seks". We współczesnym świecie ludzie rzadko mają okazję do otwartego wyrażania uczuć, takich jak złość i gniew. Tłumiona złość kumuluje nam się w środku. Trzeba ją jakoś odreagować, dać jej upust. Znasz na pewno takie sytuacje z własnego życia, gdzie niechciana, niewyżyta złość była "podrzucana" jak kukułcze jajo, przez jedną osobę drugiej.

Na Twojego męża nakrzyczał szef. On wydziera się na Ciebie. Ty sztorcujesz dziecko. Dziecko kopie kota… Efekt motyla. Ale są panowie, którzy nie przyjdą i nie nawrzeszczą. Ci, którzy w łóżku szukają ujścia dla skumulowanej złości, często mają opinię dzikich, namiętnych kochanków. Takich, którzy zapominają się zupełnie w seksie. Nie słuchają nawoływań partnerki: "Przestań, puść, nie teraz, zostaw!". Taki mężczyzna mówi potem: "Chyba się zapomniałem… Dałem się ponieść namiętności. A ty kochanie?". A Ty - nie. Bo Ty poczułaś się przymuszona, wykorzystana, użyta. I wcale nie było Ci przyjemnie, bo nie miałaś wrażenia, że Twój mężczyzna kocha się z tobą. Wykonywał mechaniczne ruchy, ale myślami był gdzie indziej. Seks nie może służyć rozładowywaniu negatywnych emocji. To tworzy niedobry schemat współżycia.

Jeśli Twój mężczyzna przyzwyczai się, że za pomocą seksu pozbywa się gniewu, a będzie np. w delegacji, z dala od Ciebie, to, jak myślisz, co zrobi? Gdy złość przenika do waszej sypialni, choć małżeńska alkowa powinna być miejscem, w którym kwitnie miłość, często wkrada się do niej złość. Także na partnera. Autorzy "Dlaczego ze sobą sypiamy" wymieniają kilka sposobów, na jakie złość na ukochanego czy ukochaną objawia się w sypialni.

Sposób pierwszy - na pokazanie, kto tu rządzi i danie drugiej stronie pstryczka w nos, to po prostu… odmawianie seksu. Tak się składa, że to raczej metoda stosowana przez panie. Sposób drugi - ignorowanie potrzeb i uczuć partnera. I tu już prym wiodą mężczyźni. "Zróbmy to od tyłu!" - żąda on, choć doskonale wie, że ona tego nie znosi. Ona spełnia jego życzenie i czuje się wykorzystana i upodlona. A on ma wewnętrzne poczucie wygranej, odegrania się, odreagowania złości. Można jeszcze inaczej. Można "podbierać" partnera. Podniecać, zachęcać, rozpalać zmysły i… odwracać się do ściany. Panowie również to robią. Całują, głaszczą, są mili i ujmujący. Gdy jednak partnerka próbuje dostać coś więcej niż kilka głasków na przynętę, słyszy: "Kochanie, naprawdę, nie teraz. Przecież mówiłem ci, że miałem bardzo ciężki dzień". Czy ona odczytała niewłaściwie jakieś sygnały? O co jemu może chodzić? Jak wygnać złość z sypialni? Jeśli uważasz, że Twój ukochany mężczyzna dusi w sobie jakieś negatywne emocje, musisz nauczyć go, że można je odreagowywać. W jaki sposób? Można iść na spacer i się wykrzyczeć. Można pobiegać. Może spróbuj wyciągnąć z niego, co naprawdę leży mu na wątrobie.

Gdy czujesz, że w łóżku on zaczyna traktować Cię instrumentalnie, jest brutalny, powiedz: "Nie podoba mi się to, co robisz. Chcę, żebyś był dla mnie czuły". Ściągnij go na ziemię. Zwykle to wystarcza. A jeśli chodzi o złość między wami, nie załatwiajcie w sypialni spraw, które was denerwują. Kiedy czujesz, że powietrze robi się ciężkie, zaproponuj swojemu ukochanemu… bitwę na poduszki! Okładajcie się jaśkami przez pięć minut. Całe napięcie ujdzie z was jak powietrze z przekłutego balonika! I będziecie mogli przystąpić do czynności, dla której sypialnia była stworzona. Do seksu. Po którym zapadniecie w błogi sen. Naładowani pozytywną energią na następny dzień.

Oprac. na podst. "Olivii"