Żyć razem długo i szczęśliwie. Nie ma się co oszukiwać, wszystkie tego chcemy - żeby w naszym związku było dobrze. Bez kłótni i awantur, które pamiętasz z rodzinnego domu. Żeby on Cię szanował i nie zdradzał. Pomagał w codziennych pracach i opiece nad dziećmi. Rozumiał Twoje uczucia i przytulał, kiedy tego potrzebujesz. Lista takich życzeń może być długa.

Niestety, z upływem czasu masz wrażenie, że jest coraz bardziej nierealna. Zwłaszcza, gdy przyjaciółka kolejny raz rozstaje się po roku z "mężczyzną jej życia”, a Twój związek też pozostawia wiele do życzenia. Wtedy możesz się buntować lub z rezygnacją zaakceptować sytuację. Możesz też zastosować jedną z tych cudownych, miłosno-sypialnianych rad, którymi najpierw karmiła Cię babcia, a potem bohaterki seriali typu "Seks w wielkim mieście”. Jednak mało prawdopodobne, by efekt był na miarę Twoich oczekiwań. Bo trudno o prostą receptę na udany, wieloletni związek.

Jest jednak pewien przepis. Składa się z pięciu składników, które należy zmieszać w proporcjach, jakie uznasz za stosowne. Ważne tylko, aby pamiętać o wszystkich, bo są jak filary udanego związku. To na nich buduje się relację z cegiełek miłości. Skąd o tym wiemy? Z doświadczenia tysięcy par, takich jaką tworzysz z ukochanym. Zebrał je amerykański guru terapii małżeńskiej, John Gottman. Przez lata obserwował on, jak pod mikroskopem, życie miłosne tysiąca różnych par. Tych udanych i tych skłóconych. Szczęśliwych i takich, w których wiecznie coś szwankowało. I czego się dowiedział? Że to, jak bardzo się w sobie kochacie, ma niewielkie znaczenie dla tego, czy przetrwacie jako para. A liczy się zupełnie coś innego. Co?

Tolerancja - żyj i pozwól żyć

Początek każdego związku przypomina nieco teatr, w którym wszyscy udają lepszych, niż są w rzeczywistości. Ty robisz wszystko, aby on uwierzył, że o każdej porze doby wyglądasz świeżo i promiennie. On chce Cię przekonać, że jest właśnie w przededniu osiągnięcia wielkiego życiowego sukcesu, na którym bynajmniej nie zamierza poprzestać. Ty na randkach skubiesz zdrowe sałatki, a on zaprasza Cię na wino, popisując się znajomością różnic między Bordeaux a Chianti. I trzeba długich tygodni czy miesięcy, żeby się okazało, że z wszystkich win to on najbardziej lubi piwo przed telewizorem. A Tobie najbardziej smakuje pizza z kapiącym na brodę keczupem…

To jest moment, w którym wkrada się rzeczywistość. I bywa, że tak bardzo nie przystaje ona do wyobrażeń o idealnym partnerze, że rodzi złość czy rozczarowanie. I silne przekonanie: "Przy mnie się zmieni”, sowicie podlane sosem pewności: "Bo jeśli mnie kocha, to musi się zmienić”. Tymczasem wcale nie musi. I prawdopodobnie się nie zmieni. A miłość nie ma tu nic do rzeczy. Istotne jest natomiast zaakceptowanie faktu, że jesteście dwiema różnymi osobami i to, że się kochacie, nie zmaże nawyków czy przyzwyczajeń, które tkwią w was od lat.

Warto natomiast przyjrzeć się temu, dlaczego tak ci na tym zależy. Być może jesteś przekonana, że w udanym związku partnerzy powinni być zgodni we wszystkim. Nie powinni. Dojrzała i prawdziwa miłość polega właśnie na tym, że znacie i akceptujecie różnice między Wami. A może nosisz w głowie wypielęgnowany przez lata obraz idealnego partnera i ten aktualny jakoś słabo do niego pasuje? Tym gorzej dla… ideału! Bo idealni faceci mają to do siebie, że raczej nie występują w przyrodzie. Podobnie zresztą jak idealne kobiety.

Wspólne wartości. Moje? Twoje? Nasze!

Różnice w upodobaniach kulinarnych czy stylu spędzania wolnego czasu to jedno. Jednak w udanym związku partnerów musi też coś łączyć. I nie chodzi tu o wspólne upodobanie do Rolling Stonesów czy rowerowych wycieczek. Chodzi o coś głębszego - o wartości. Każdy z nas uważa, że są w życiu rzeczy ważniejsze od innych. Skąd o tym wiesz? Bo tak czujesz, tak Cię wychowano, nauczono. Bo sama pewne sprawy przemyślałaś. Problem z wartościami polega jednak na tym, że trudno o dwie osoby, które wyznają dokładnie taki sam "zestaw”.

Ale jeśli te wartości się wykluczają, np. kariera jest ważniejsza od rodziny, to prognozy dla związku nie są wtedy najlepsze. Zastanawiasz się teraz, jak to wygląda między Tobą a partnerem? Spokojnie, to nie katastrofa, jeśli nie zgadzacie się na wszystkich polach. To, że on psioczy na polityków, których Ty cenisz, nie oznacza, że musisz już pakować walizki. Ale powinno być kilka rzeczy, które wspólnie uważacie za istotne. Na przykład - rodzina. Jest ważna czy nie? To sprawa, którą powinniście przedyskutować, zanim się na serio zaangażujesz.

A o tym, co jest ważne dla Twojego ukochanego, możesz wnioskować ze zwykłych drobiazgów. Choćby wspólnego śniadania w weekend… Lubi je z Tobą celebrować czy uważa, że każdy robi jedzenie dla siebie? Obserwuj go też, gdy ogląda dziennik w TV. Co go irytuje? Jeśli np. demonstracje na Węgrzech, to znaczy, że nad wolność może przekładać porządek. A to cenna informacja dla Ciebie, a zwłaszcza dla Waszych przyszłych dzieci. Zawczasu warto też przedyskutować i to, jaki macie stosunek do pieniędzy, pracy, wiary i pomysłu na wychowanie dzieci. To może Ci się wydać głupie, zwłaszcza na początku znajomości, ale im wcześniej to zrobicie, tym mniej przykrych niespodzianek Was czeka w przyszłości. Doskonałą i bezbolesną metodą poznawania się może być wieczór z winem, rodzinnymi zdjęciami i historiami, które sobie opowiecie.

Przyjaźń. Kumpel czy kochanek?

Zaprzyjaźnić się z mężczyzną, którego się kocha? Czy to w ogóle możliwe?! Przecież miłość to szaleństwo namiętności, a przyjaźń… Wspólne zakupy, plotki i od czasu do czasu wypłakiwanie się w rękaw, bo ukochany zapomniał o Twoich urodzinach. Tymczasem nie dość, że to możliwe, to jeszcze pożądane w każdym związku, który ma ambicje trwać i się rozwijać. Rozejrzyj się wokół siebie. Czy wśród Twoich znajomych jest para, o której możesz powiedzieć, że poza tym, że są kochankami, są też przyjaciółmi? I czy nie jest to jedna z tych par, co do których masz pewność, że są ze sobą szczęśliwi?

Wokół przyjaźni w związku narosło mnóstwo mitów. Najpopularniejszy z nich brzmi: "Mąż to jedno, przyjaciel lub przyjaciółka - drugie”. Tymczasem warto zafundować sobie dwa w jednym. Bo co ci daje przyjaźń? Poczucie zrozumienia, bezpieczeństwa, lojalności. Pewność, że masz na kogo liczyć. Szacunek. Zainteresowanie twoimi problemami i sprawami. Troskę. I czy naprawdę chcesz z tego wszystkiego zrezygnować? Pewnie nie.

Zatem - do dzieła. Jeśli jesteś już zakochana w mężczyźnie Twoich marzeń, nadszedł czas się z nim zaprzyjaźnić! Pomogą ci w tym wspólne pasje (np. uprawianie jakiegoś sportu), które czas odnaleźć i wspólnie kultywować. Ważne, aby obojgu Wam sprawiało to frajdę i żebyście robili to regularnie. Stwórzcie też swoje małe rytuały, np. wspólne popołudnia w niedziele, choćby się paliło i waliło albo mała feta w rocznicę pierwszej prawdziwej kłótni. Nie szczędźcie też sobie bliskości i czułości, która nie ma nic wspólnego z erotyzmem.

Udany seks. Komitywa w łóżku

Seks jest wyjątkowy. "Żadna nowość” - myślisz sobie? Lecz nie o doznania tym razem chodzi. Seks jest wyjątkowy, bo jest w Twoim związku jedynym obszarem, który dotyczy tylko Was dwojga! Wszystkie inne potrzeby emocjonalne możesz zaspokoić "na zewnątrz” - wśród przyjaciół czy w pracy. Wszystkie, poza tym, co daje ci seks. Zresztą, pewnie przez lata sama zauważyłaś pewną prawidłowość - jeśli coś szwankuje w łóżku, szwankuje cały związek. Natomiast jeśli, mimo uprzykrzającej życie codzienności, potraficie czerpać radość z seksu, masz pewność, że waszej przyszłości właściwie nic nie zagraża. I słusznie, bo to, co dzieje się w waszej sypialni, wiele mówi o kondycji związku.

Jeśli nie potrafisz powiedzieć mężowi, że wolisz, by pieścił Cię dłużej albo inaczej, to czy możesz o Was powiedzieć, że jesteście ze sobą szczerzy i rozmawiacie o wszystkim? Albo jeśli on wstydzi się opowiedzieć Ci o swojej fantazji, to gdzie są w tej miłości zaufanie, poczucie bezpieczeństwa i akceptacja?! Problemem numer jeden wielu par jest erotyczna rutyna. Ty wiesz, co lubi on, on wie, co działa na Ciebie. W efekcie w łóżku spotykają się dwa odpowiednio zaprogramowane automaty, które zapomniały, co to spontaniczność i nowe doświadczenia.

W ten sposób, zamiast z czasem się coraz bardziej zbliżać, oddalacie się od siebie. Nie pozwól na to! Zapomnijcie o tym, co waszym zdaniem „normalne” i spróbujcie tego, czego nigdy nie robiliście. Zaskakujcie innym tempem czy podejrzaną w książce lub na ekranie techniką. Oglądajcie wspólnie erotyczne filmy. I rozmawiajcie o tym. A przede wszystkim – praktykujcie! Przy czym pamiętaj, że seks to wciąż jest przede wszystkim zabawa. Im więcej w nim powagi i zadaniowego podejścia, tym gorszy efekt.

Plan na przyszłość Marzę o tym co Ty

"Ważnych jest kilka tych chwil, tych, na które czekamy” - śpiewał Marek Grechuta. I o to właśnie chodzi w udanym związku - abyście oboje na coś czekali. Dziecko, pięcioro dzieci, dom na wsi czy wycieczka do Indii. Nieważne, co to jest. Ważne, że jakieś Wasze marzenia się pokrywają i wiesz, że masz wsparcie w partnerze, aby cel osiągnąć. A skoro macie wspólny cel, to znaczy, że walcząc o niego, gracie w jednej drużynie. A trudno sobie wyobrazić bardziej cementującą związek okoliczność.

Przypomnij sobie podstawówkę, lekcje WF-u i rozgrywane na śmierć i życie mecze w piłkę siatkową. Czy nie było tak, że z dziewczynami z Twojej drużyny bardziej się kumplowałaś przez kilka kolejnych dni?! I im bardziej się starałyście, walczyłyście o zwycięstwo, tym bliższe się sobie stawałyście? Ta sama zasada działa w związku! Wiele par popełnia też inny błąd - przez kilka czy kilkanaście pierwszych miesięcy starają się nie planować przyszłości, czekając, aż nadejdzie ku temu odpowiedni moment.

Tymczasem, im wcześniej powiesz ukochanemu, czego chcesz i czego oczekujesz od życia, tym mniej masz do stracenia, jeśli okaże się, że jemu zależy na czymś zupełnie innym. Pamiętasz taką dziecięcą zabawę "Znajdź 10 różnic”, gdzie na dwóch pozornie identycznych obrazkach musiałaś znaleźć różniące je drobiazgi? W związku jest dokładnie odwrotnie - "obrazkami” jest Wasza wyobraźnia i pielęgnowane w niej marzenia dotyczące przyszłości. A Waszym zadaniem jest na tych, mniej lub bardziej różniących się od siebie, obrazkach znaleźć tyle elementów wspólnych, ile się tylko da!