Dowody miłości dostaję na każdym kroku

Monika Mrozowska, 26 lat, aktorka, mężatka z prawie pięcioletnim stażem. Od niedawna razem z mężem prowadzi w Warszawie sklep-galerię z własnoręcznymi wyrobami ceramicznymi:

Mąż i ja nie jesteśmy typową parą, co świetnie widać choćby po sposobie okazywania sobie uczuć. Męczą mnie wyrzuty sumienia, bo za rzadko pokazuję Maćkowi, jak bardzo mi na nim zależy. Za to dowody miłości od męża mam na każdym kroku. Często przytula, powtarza, że kocha. Ostatnio usłyszałam, że z wiekiem pięknieję i jestem coraz bardziej atrakcyjna! Większość ubrań w mojej szafie, to prezenty od męża. Nie wiem, jak on to robi, ale zawsze trafia w mój gust. Ciuchy kupuje mi bez okazji, więc zawsze jestem zaskoczona. Chyba w ten sposób też mówi, że o mnie dba. Podobno kobieta zdobywa mężczyznę przez żołądek do serca - u nas było odwrotnie, to ja zostałam uwiedziona wyszukanymi potrawami. Maciek gotuje lepiej ode mnie. Na dodatek pierze, sprząta i wcale nie wydaje mi się z tego powodu mniej męski.

Choć czasem wzajemne zajmowanie się sobą schodzi na plan dalszy, bo trzeba bardziej skupić się na dziecku albo na pracy, to jednak upływający czas, a jesteśmy razem pięć lat, nie ostudził naszych uczuć. Staramy się bez przerwy robić razem coś nowego. Zapisaliśmy się na kurs tańca, ostatniej zimy uczyliśmy się jeździć na snowbordzie. Wspólne zainteresowania bardzo zbliżają. A jeśli coś nas boli, denerwuje, mówimy sobie o tym od razu. Żadnych cichych dni! Od nich lepsza jest kłótnia i wyrzucenie z siebie pretensji do drugiej osoby.

Swoją żonę musiałem długo zdobywać

Stefan Popkowski, aktor, 35 lat, ożenił się w dwa lata temu. Żona Iza pracuje w telewizji muzycznej.

Kiedy zobaczyłem Izę po raz pierwszy, wiedziałem, że muszę ją zdobyć. Chociaż dobrze jeżdżę na nartach, tak się przed nią popisywałem, że skończyło się poważną kontuzją kolana. Cóż, okazywałem swoje uczucia może trochę w szczeniacki sposób, ale chyba typowy dla mojej płci. Warto było, bo zwróciłem na siebie uwagę, a Iza odwiedziła mnie w szpitalu.

Namówić Izę do ślubu wcale nie było łatwo. Długo musiałem o nią zabiegać. Dla mnie ślub to naturalna kolej rzeczy. Naturalne jest też to, że często mówię żonie, jak bardzo mi na niej zależy. Nie sądzę, żeby podpisanie aktu małżeństwa osłabiło moją wylewność. Jestem typem miękkim, ale myślę, że przez to jestem prawdziwy i to Iza we mnie kupiła. Nie boję się czułości, nie wstydzę się poryczeć na wzruszającym filmie. Tłumienie uczuć to zachowanie wbrew sobie i może zniszczyć najlepszy związek. Wierzę w nasze obrączki jak i w to, że nawet jeśli nie zawsze do końca rozumiem żonę (bo po co kupuje na raz dwie pary butów?!), możemy być szczęśliwi. Oczekuję od niej wsparcia. Obowiązkami będziemy się dzielić. Mogę robić zakupy, Iza tego nie znosi, a mnie to relaksuje.