Plemiona zamieszkujące egzotyczną Papuę-Nową Gwineę - mimo usilnych starań działających na ich terenie misjonarzy - od tysiącleci uprawiają swoje erotyczne rytuały. Ponieważ jednak jest ich na wyspie aż dwa tysiące (mieszkają zarówno na wybrzeżu, jak i w górach), to różnorodność zachowań jest naprawdę wielka. My zaś mamy z większością papuaskich plemiona jedną, wspólną cechę - nie traktujemy seksu jedynie jako narzędzia prokreacji.

ORGIA, ORGIA, ORGIA JEST W WIOSCE!

Tradycją plemienia Kamoro jest oddawanie się orgiom, zwanym kaware. Jest to nocny rytuał, który odbywa się w specjalnym szałasie bez okien. Budują go oczywiście pracowite kobiety, podczas gdy mężczyźni wylegują się nago na specjalnym słupie zakończonym platformą, prężąc się i jednocześnie relaksując przed wyczerpującym zadaniem, jakie czeka ich w nocy. Kaware to jedynie początek okresu imu, czyli nieokiełznanego rozpasania, podczas którego każdy może się kochać z każdym. Członkowie plemienia posilają się podczas imu jedzeniem, które ma zapewnić siłę do uprawiania seksu. Afrodyzjaki to nie jest przecież wymysł Europejczyków...

czytaj dalej...



To, że członkowie plemienia oddają się orgiom nie znaczy, że w tej wspólnocie premiowana jest niewierność. Wręcz przeciwnie - nadmierna swoboda seksualna poza okresem kawary i imo jest karana chłostą. Jak czytamy na stronie internetowej magazynu "Focus", każdy z niewiernych małżonków ma prawo dostać przynajmniej jeden raz rózgą od każdego mieszkańca swojej wioski.

MOJA ŻONA, TWOJA ŻONA

Sąsiadujące z plemieniem Kamoro plemię Asmat ma zwyczaj wymiany żon między zaprzyjaźnionymi mężczyznami. Ten zwyczaj nosi nazwę papitsj i ma na celu utrzymanie równowagi w okresie poprzedzającym wojnę czy jakieś ważne ceremonie. To tak, jakby europejczyk zmienił sobie partnerkę seksualną w okresie wzmożonego stresu, na przykład przed ważną konferencją. Ot, tak dla poprawienia koncentracji czy ogólnego samopoczucia. Panów prosimy o spokój - mieszkamy w Polsce.

Dodajmy, że w plemieniu Asmat do zwyczaju należy także współżycie z mężczyzną, a raczej swoim przyjacielem i współtowarzyszem, zwanym mbai. To tradycja, która wywodzi się z czasów polowań, gdy dwóch mężczyzn było zdanych na swoje towarzystwo - razem zabijali zwierzęta, jedli, spali no i spółkowali. Absolutnie nie oznaczało to homoseksualizmu w naszym europejskim rozumieniu - panowie bowiem nie wykluczali współżycia z kobietami. Powiecie, że to biseksualizm. Na pewno tak. Należy także pamiętać, że to zazwyczaj właśnie dwóch mbai wymieniało się kobietami.

czytaj dalej...



Nieco inaczej sytuacja przedstawiała się w czasie wojny. Panowie całkowicie rezygnowali z kontaktów ze swoimi żonami i oddawali się homoseksualnym orgiom. Miały one na celu przekazanie sobie energii i mocy wraz z nasieniem. Najbardziej jednak szokującym może wydawać się nam fakt, iż w momencie, gdy wybierano wodza na czas wojny, reszta wojowników oddawała mu cześć całując i liżąc jego przyrodzenie. Był to wyraz oddania się w jego władzę.

Jak wspomnieliśmy na początku, misjonarze prowadzili wzmożoną działalność na rzecz ograniczenia tych seksualnych rytuałów. Część z nich w wyniku tych prac odeszła w zapomnienie, część żyje, ale w ukryciu - na przykład zwyczaj wymieniania się kobietami.