Tymi słowami przywitał mnie lekarz prowadzący, którego zaatakowałam po przekroczeniu progu szpitala. Nie zdziwił się specjalnie, gdy zobaczył mnie zdyszaną w korytarzu, mimo iż był już późny wieczór.

W pracy siedziałam jak na szpilkach. Zwolniłam się trochę, aby zdążyć na pociąg, który miał mnie dowieźć do Żelechowa jeszcze wieczorem.
Mama już spała, więc jej nie budziłam. Upewniłam się, że wszystko z nią dobrze i pojechałam do Magdy. Nie chciałam wracać do domu. Czułam ogromną potrzebę pogadania z nią o tym wszystkim. Siedziałyśmy do późna. Siostra opowiada mi o wszystkich wizytach w szpitalu, zdała relację z rozmów z lekarzem.


Reklama

Troski i paraliżujący strach o mamę odebrały mi apetyt. Cały tydzień prawie nic nie jadłam. Po ubraniach czuję, że schudłam w ekspresowym tempie.
Tyle dobrego (jeśli w ogóle można tak powiedzieć)
Ufff... z mamą będzie dobrze. To najważniejsze. Ważniejsze od mojej diety, moich ćwiczeń. Jej zdrowie jest teraz najważniejsze.

W sobotę rano odwiedzę mamę. Teraz padam ze zmęczenia. Do jutra!

Partnerzy akcji:

www.zielonakawa.pl
www.gymnasion.pl
www.genesisclinic.pl
www.osirtargowek.waw.pl
www.celebrity.com.pl



Reklama