Po wczorajszej głodówce nie miałam oporów przed skonsumowaniem schabiku ze śliwką i małego kawałka ciasta. Ojej, od jednego nie utyje! Kusiło mnie, by zjeść drugą porcję, ale czytałam, że nie wolno robić dokładek z tego samego ciasta...

Uroczystość była bardzo wzruszająca. Duma mnie rozpierała, gdy patrzyłam na słodką Marcelinkę. Jest taka wdzięczna, niewinna, urocza. Większą część mszy uśmiechała się od ucha do ucha, a potem znużona ceremonią przysnęła.

Reklama

W ogóle zapomniałam Wam powiedzieć, że moja rodzina, czyli ciocie i wujkowie nie mogli się na mnie napatrzeć. Zgodnie stwierdzili, że bardzo się zmieniłam, zewsząd słyszałam pochlebstwa.
Nawet wujek Wiesiek, o którym Wam kiedyś pisałam, powiedział " jak się chce, to można nad sobą popracować i super wyglądać". Zaniemówiłam z wrażenia. Takie słowa od wujka Wieśka to naprawdę ogromny komplement. A Wam jak podoba się moja kreacja?:-)))

Marcelinę ubóstwiam ponad wszystko. Mam nadzieję, że los uśmiechnie się także do mnie (nie, nie! Nie to, żeby zazdrościła siostrze!) i będę miała takiego brzdąca. I Marcelinka oszaleje z radości mając młodszą siostrzyczkę lub braciszka.


Koniec laby. Wracam do Warszawy. W poniedziałek czeka mnie wizyta w Centrum Leczena Otyłości. Trzymajcie za mnie kciuki!



Reklama

Partnerzy akcji:

www.zielonakawa.pl
www.osirtargowek.waw.pl
www.genesisclinic.pl
www.gymnasion.pl
www.celebrity.com.pl